Dreszcze trzymają mnie jeszcze…

Braciszkowie moi mili!

Dreszcze trzymają mnie jeszcze, a łza wzruszenia toczy się po licach, jak tę fajną Polskę oglądniętą w spocie sobie przypominam.

Ech czasy to zaiste piękne! I żebyście Braciszkowie nie myśleli! To nie te czasy wiatrakami niemieckimi dęte, blaszanymi marketami upstrzone, trawą chińską obsiane i asfaltem zmalwersowane na kredyt, piotruchga rozczulają, a te starodawne ze starymi fiatami, żukami i syrenami pierdzącymi pokonującymi  towarem szlabany wszystkich granic Europy. A wszystkie wypchane po dach dobrem wszelakim, które sprytem i przedsiębiorczością Polaków na marki i dolary zamieniane były by Lud Prosty bogacić w Ojczyźnie. Te łóżka polowe, ta gotówka, ten handel, te fabryki, które i owszem z lekka nienowoczesne, ale jednak z możliwościami na rozwój. Te pola, obsiane bez dopłat, na których rosło sobie wszystko bez GMO, a tam gdzie dziś brzózki zającom schronienie na ugorach dają, łąki zielone na których pasały się krówki i koniki, a nawet barany… Urzędnik w przyrodzie był znacznie rzadziej spotykany i mniej jadowity. Nawet jak menda się trafiła to bez podsłuchu, elektroniki, oraz GPS-a ślepa głucha i powolna była, bo i samochód służbowy silnie reglamentowany był. O tym, że papier A4 długopis i paczka flamastrów taniej od laptopów wychodziła szkoda nawet wspominać, bo to już całkiem gardło ściska, że dychać ciężko.  

Tak Braciszkowie moi mili, przyjrzyjcie się dokładnie na tym spocie, jakie spojrzenie ma Gentelmen w czapce z nutrii, jaki pazerny jest na robotę i bogacenie się. Jaki optymizm bije z czerstwej twarzy, że wreszcie można pracować i bogacić się, co jest najlepszym świadectwem zrzucenia niewolniczych łańcuchów. Ech… nie trwało to jednak długo, bowiem pojawili się Regulatorzy wyznania handlowo bankowego, którzy wespół z rodzimymi służbowymi Braciszkami przerazili się nie na żarty. Wiedzieli bowiem, że Polak okrutnie sprytny, przedsiębiorczy i w wolnej konkurencji nie do pokonania, a jeszcze jakby kapitału się dorobił, to fiu fiu gotów parcele i pegieery pod sam Berlin wykupić… Na to zgody nie było.

Wypili więc po butelce i uradzili, że kraj nadwiślański i Lud jego tak biednym należy uczynić, aby co bardziej przedsiębiorczy na emigrację się udali, a reszta jako niewolnicy na ziemi ojczystej ostali, oczywiście z mirażem bogactwa i wolności sączonym z rządowych telewizorców. Jak uradzili tak uczynili. Sprawa to była jak widać nietrudna, bo do żłoba tylko zasłużeni i zarejestrowani towarzysze wraz ze swoimi TeWu zostali dopuszczeni…. A wiadomo towarzysz każdy cenę swoją ma i zwykle niedrogo wychodzi. TeWu to nawet i za darmo, aby tylko teczki w szafie bezpieczne przed gryzoniami były.

Tak więc Braciszkowie śnijmy o tamtej i tamtą za wzór bierzmy, gdzie Lud Prosty miał nadzieję, siłę i chęć, a Polska Polską być mogła. Ale nie ma co malkontęcić. Podwórko trzeba posprzątać, gnój z obory wywalić i dobrze przeorać, to jest szansa, że coś jeszcze i na ugorze wyrośnie. Trzeba się jednak spieszyć, żeby plon przed zimą zebrać się udało.

piotruchg, 2014-04-25

Udostępnij: