Pułkownik, swoim zwyczajem otworzył z impetem drzwi i ryknął:
- Malec, macie tu Młodego! Świeżak ze szkółki. Wprowadźcie Go, Ubierzcie, wyfasujcie graty i na patrol!
- Ale Pułkowniku, tak od razu na patrol?
- Macie jakiś problem Malec?
- Nie, no ale…
- Żadnych kurwa “ale”… Niewyszczepionych pęta się po kwadratach w chuj. Partyzantka na przedmieściach wozy nam pali, Hakerka maszty 5G wysadza, a Wy tu mi Malec za niańkę chcecie młodym robić… Do roboty! I mają być wyniki! Nie to co w zeszłym miesiącu…
- Tak jest – szczeknął starszy posterunkowy Malec prężąc się jak struna.
Pułkownik zmarszczył krzaczaste brwi i sprężystym krokiem udał się w kierunku aresztu, skąd słychać było krzyki szczepionych NS-ów, złapanych na ostatnim patrolu.
Malec zmierzył spanikowanego Młodego wzrokiem…
- Skąd jesteś?
- z Podkarpacia, dokładnie to Jarosław.
- E, to ty z samego matecznika! Tam wszyscy na Partię zawsze głosują.
- No! Głosują! A Pan panie Posterunkowy to z Warszawy?
- Prawie! Powiat Garwoliński! Tam też Lud z Partią!
Młody widząc, że posterunkowy swój chłop i szczery taki, rozluźnił się trochę.
- Panie Posterunkowy, a na patrolu to jak jest? Bardzo ciężko?
- Zależy… Jak JSN-ów dużo, to jest co robić. Najgorsze są jednak NSy, te są jak wściekłe psy.
Młody nie chciał pokazać jak bardzo jest zielony, ale ciekawość pomieszana ze strachem zwyciężyła.
A co to są te JSN-y i NS-y?
- Czego was tam kurwa na tej szkółce uczą? JSN – Jednostka Społecznie Niedostosowana, NS – Nieszczepiony
- Acha – wymamrotał Młody, a jego oczy zrobiły się jak pięcioeurówki.
- Ale nie panikuj! Wszystkiego cię nauczę, a i sprzęt ostatnio dostaliśmy lepszy, poniemiecki! Prawie nówki, nieśmigane! Wykrywacze Fałszywych Certyfikatów Szczepień, Paralizatory, Dezintegratory Osobowości, no i Czipery z celownikami laserowymi. Jak dobrze przymierzysz to nawet całkiem chudą Babcię z trzystu metrów zaczipujesz. A jeden z Kompanii Czwartej zdjął jakiegoś Dziadka z pół kilometra… Dostał premię, złotą odznakę i dyplom z listem od samego Pierwszego!
Młodemu na moment pojawił się błysk w oczach, a serce zadrgało. Na symulatorach był przecież najlepszy na roku. Na strzelnicy też nie miał sobie równych. Oko miał sokole, rękę pewną, a umysł zimny jak lód. Odkąd zgłosił się na ochotnika do JOIW-u – „Jednostek Oczyszczania i Wyszczepiania” rozczytywał się w programowym dziele Partii “Nowa Normalność” i całymi garściami czerpał z niego wiedzę i motywację do służby, nauki i pracy. Oddał się Partii bez warunków i wiedział, że Partia go poprowadzi jak matka. Nie miał żadnych wątpliwości, ani zachwiania moralnego! Choćby miał zdjąć całą rodzinę NS-ów z dziećmi… ręka mu nie zadrży!
- No ruchy Młody. Do Szefa Kompanii po mundur i broń – posterunkowy Malec wyrwał Młodego z zadumy.
Sierżant Konieczko, nalany, niski, niezdradzający z twarzy przyozdobionej przystrzyżonym wąsikiem niczego, zmierzył wzrokiem Młodego, by za chwilę szurnąć mu na stół całe umundurowanie. Młody aż podskoczył z radości i w mig był ubrany jak malowany. Sierżant brzęknął kluczami i po kilku chwilach Młody trzymał z czułością Pałkę, Gaz, Dezintegrator, Cziper z celownikiem laserowym i starego poczciwego Kałacha. Malec obejrzał Młodego lekko zdziwiony nienagannym wyglądem i pewnością z jaką obchodził się z bronią. Może będą z niego ludzie – pomyślał – a głośno powiedział – regulujemy zegarki, 14:43.
Drzwi Wozu Patrolowego zamknęły się z syknięciem powietrza, automatyczny zamek dociągnął uszczelki, a kompresor podniósł lekko ciśnienie. Wskaźniki namierników, radar i pelengatory rozświetliły kokpit, charknęła radiostacja, a motor mruknął przyjaźnie! Ruszyli…
Choć był to rutynowy patrol po dawno spacyfikowanej i oczyszczonej dzielnicy Żoliborza, Młodemu serce waliło jak młot. Niczym robot lustrował na zmianę wskazania przyrządów i okolicę, próbując wychwycić najmniejszą nawet anomalię. Malec za to rozluźniony, niedbale prowadził wóz a jego myśli wciąż uciekały do ostatniego wieczoru i tej chwili kiedy ściągał z twarzy maseczkę tej Rudej Kaśce z Prewencji… Był tak blisko… Na moment przymrużył oczy próbując przypomnieć sobie zapach jej perfum…
Huk i ostre szarpnięcie na kierownicy!
- Malec! Na trzeciej! Dwa NS-y, uzbrojone. Chyba jakiś pancerfaust, albo bazuka! Na dziewiątej i jedenastej JSN-y, system pokazuje, że uzbrojone w broń lekką. Na szóstej opancerzony i uzbrojony Żuk. – Młody meldował sytuację Malcowi, szczekając jak kaem.
Wozem zakołysało raz jeszcze, potem szarpnęło jakby mocniej i wylądowali na ogrodzeniu jakiejś starej willi. Spod maski buchnął dym. Malec z okrwawioną głową wisiał bezwładnie na kierownicy. Młody wiedział, że musi działać! Odciął zapłon pchnął kopniakiem drzwi, wypchnął na chodnik nieprzytomnego Malca i przeturlał się z nim za śmietnik. W ułamku sekundy ocenił sytuację i zaczął swą morderczą grę. Najpierw NS-y z bazuką! Dwa szybkie strzały z paralizatora! Wyeliminowani! JSN-y, jako że dalej, nie ryzykował! Przeładował dezintegrator i mierząc jak na symulatorze prosto w głowy, zdejmował jednego po drugim. Drgające i iskrzące od ładunków ciała JSN-ów drgały na chodniku. W tym momencie kątem oka zauważył nadjeżdżającą czarną, cywilną Skodę i Opancerzonego Żuka, który pędził wprost na nią…
Zamach! Przemknęło mu przez myśl! Od morderczego uderzenia w Skodę dzieliły może trzy, może cztery sekundy. Młody w zachodzących promieniach słońca zobaczył zaciętą twarz Zamachowca! Nie miał już wątpliwości. Ręka automatycznie sięgnęła po zimną stal starego dobrego Kałacha! Palce jak u wirtuoza wykonały swój taniec. Bezpiecznik, ogień pojedynczy, celownik, poprawka i bach. Tylko wprawne oko mogłoby zauważyć delikatny dymek i rozprysk tłuczonego szkła w kabinie podrasowanego Żuka. Młody trafił perfekcyjnie! Kierowca zastygł na ułamek sekundy, po czym zwalił się na maskę silnika, wciąż ściskając kierownicę. Żuk skręcił w prawo tak ostro, że uderzył w krawężnik a następnie wyłożył się na lewy bok sypiąc iskry sunąc po starym bruku…
Skoda z piskiem opon zatrzymała się centymetry przed opancerzoną maską leżącego martwego już Żuka. Młody wciąż trzymał na celowniku kabinę. Trwał tak lustrując otoczenie, gotowy na odparcie następnego ataku. Zewsząd słychać było syreny, a nadjeżdżające firmowe wozy oznakowane i cywilne zatrzymywały się wypluwając z siebie Ludzi, którzy dopadali czarnej Skody, by chronić ją własnym ciałem… Z jednego z nich wypadł Pułkownik, by doskoczyć do rannego Malca i leżącego na trotuarze Młodego wciąż mierzącego w kabinę Żuka!
- Młody… czy wiecie kogoście uratowali? – Pułkownik ścisnął za ramię Młodego jak ojciec…
- Nagroda Was nie minie!
- Ja! Ja!… dla Partii panie Pułkowniku!
Cichy klik otwieranych drzwi czarnej Skody wywołał niemałe zamieszanie! Młody z pozycji trotuaru widział tylko jak znoszone i niechlujnie zawiązane czarne pantofle zbliżają się do niego…
Młody nie potrafił nawet drgnąć. Wzruszenie odebrało mu zmysły. Zaczął łkać jak Dziecko…
Na pierwszym patrolu uratował Pierwszego…
- Wstań Synu – usłyszał nad głową… Partia jest twoim dłużnikiem…
Łkali wszyscy… od Posterunkowych po Generałów… Tylko on stał jak Spiżowy Posąg! Nieugięty spoglądał gdzieś w odległą przyszłość…
piotruchg, 15 listopada 2020 r.
Zobacz także
Człowiek który stał się bogiem!
Dwadzieścia Groszy, tylko nie płacz proszę! Dwadzieścia Groszy w zębach ci przynoszę!
Słyszę i widzę, ale się już nie trwożę!