A czegóż to Braciszkowie moi mili mielibyśmy się spodziewać?
Czy można mieć pretensje do Narodu za to, że jeszcze udaje mu się trwać, że jeszcze żyje i mówi językiem ojczystym, kiedy to największe potęgi świata od blisko ćwierci tysiąca lat używają największej swej siły, by unicestwić Polskę? Niszczą, palą, mordują, wynaradawiają, wywożą i dalej mordują, a jak się już wszystkich wymordować nie da, to się wyłuskuje i przywozi największe ścierwa, zdrajców, kryminalistów, opatrzonych polsko brzmiącymi nazwiskami, by postawić ich jako karbowych nad Polakami. A potem Ci Karbowi przysposabiają sobie następnych zdrajców i sukinsynów, by dalej Polaków tłamsić, okradać i ciemiężyć. Tak, ten Naród nie zasługuje na naganę, bo z wielkim trudem, wręcz z heroizmem walczy o każdy dzień, o każdy kawałek chleba, o każdą złotówkę, którą i tak w ogromnej części ukradnie mu rząd, a jak coś zostanie to wyszarpią żydowscy bankierzy.
Czy można mieć pretensje do zwykłych Polaków harujących po 12-14 godzin, by wykarmić milionową rzeszę urzędasów, którzy jak wszy chłepczą zdrową krew, by potem nażarci pełni werwy urządzać tor z przeszkodami dla Obywatela? Czy można mieć pretensję do Ojców i Matek, że nie wychodzą na ulicę, by obalać rząd, skoro często wieczorem po kolacji brzęczą bilonem w portfelach, frasując się jak jutro nakarmić dzieciaki? Czy można mieć pretensje do Przedsiębiorców, że zagryzają zęby i chcą już tylko przetrwać i nie dać się zabić następnej kontroli ze skarbówki? A może do Emerytów, Rencistów, głodujących latami? A może do Młodzieży, która i tak zamiast cieszyć się młodością, jako jedyna próbuje cokolwiek o Polsce myśleć?
Nie, tych zostawcie! W większości, to dobrzy ludzie, tyle, że otumanieni i zbałwanieni, przez wyścig po okruchy chleba przy wtórze otępiających wrzasków propagandy, o której Goebbels nawet nie śmiał marzyć. Tym trzeba pomóc, tych trzeba uczyć i wskazywać im wzorce. Reszta to Zdrajcy, znamy ich i o nich rozprawiać nie trzeba… Do kogóż więc pretensje słuszne zanosić, kogóż to pod pręgierzem stawiać?
Ano mam ja Braciszkowie swoich Kandydatów! Pierwsi Ci, którzy sztandary biało czerwone przywdziawszy, żadnego pomysłu na Polskę nie mają, stoją, zaklęci niczym chochoły. Stoją i czekają, stoją i czekają… i miejsce tylko zajmują! Inni znów w purpurę i czerń przyobleczeni, zapomnieli, że Polska bez Kościoła, a Kościół bez Polski istnieć w pełni nie może. Nie masz już żadnego jak widać kaznodziei, któremu Ojczyzna w sercu obok Boga miejsce znaleźć by mogła? Nie masz żadnego purpurata, który nie bałby się krzyknąć „non possumus”?
Tak! Im patrzmy na ręce, bo to oni na opozycję za nasze ciężko zarobione podatkowe pieniądze się najęli, a roboty zleconej nie wykonują. I tym, którzy ponoć z woli Boga na tym padole do szerzenia Dobrej Nowiny się przysposobili, też się przyglądajmy. Bo Polska tylko wtedy staje się wielka, kiedy na sztandarach Bóg i Ojczyzna, wsparta Honorem nierozerwalnie powiewa. Tylko wtedy! To jedyny i podstawowy warunek, a wtedy będzie siła, by kundli, ku*wy i złodziei, którzy od 75 lat nami rządzą, odesłać tam gdzie ich miejsce… na szafot, za kraty, albo na śmietnik historii i wieczne zapomnienie…
piotruchg, 27 czerwca 2014 r.
Amen!