Uchodźców obraz własny

Artykuł ten nie jest kolejnym krytykującym system tekstem. Przypadkiem zupełnym, przeczytałem kilka dni temu wspaniałą książkę Radosława Fiedlera pt. „Iran – śladami polskich uchodźców”, będącą efektem wyprawy autora do Iranu w poszukiwaniu śladów pozostałych po polskich uciekinierach i uchodźcach z okresu II Wojny Światowej, przy okazji tworzącej się armii generała Andersa. Poruszony aktualnymi wydarzeniami, skonfrontowanymi z tragiczną historią naszego narodu oraz przemyśleniami na temat zjawiska emigracji oraz uchodźstwa – uznałem, iż winien jestem Państwu komentarz w tej sprawie. Chcę, by pojawił się tekst oddzielający ziarna od plew, gdzie ziarnem są tragedie konkretnych ludzi, a plewami – ohydne gierki i manipulacje systemu, po raz kolejny wykorzystującym i krzywdzącym ludzi, niczym narzędzia chwilowo potrzebne do wykonania brudnej roboty.

Co do faktu, iż jesteśmy narodem, który wycierpiał niewyobrażalne straty ludzkie, terytorialne oraz materialne, który stracił elity inteligencji, gospodarkę, przemysł, kontrolę, samodzielność i samowystarczalność – jesteśmy mam nadzieję zgodni. Co do faktu, iż Polacy rozsiani są także – niejednokrotnie wbrew własnej woli – po całym świecie, jesteśmy wszyscy chyba też jednomyślni. Łagry, obozy, zsyłki, słowa takie jak Sybiracy, wpisane są w Polskość już na zawsze i hańba po wsze czasy każdemu, który pozwala sobie martyrologię Narodu Polskiego bagatelizować, przeinaczać, bądź jej zaprzeczać czy podważać ją w jakimkolwiek sensie lub fałszywie dezinformować o jej genezie i przyczynach.

Matka z dziećmi na ulicach oblężonej Warszawy – wrzesień 1939 r., fot. Julien Bryan, koloryzacja Mikołaj Kaczmarek

Naród Polski przeżył eksterminację, Katyń, rusyfikację, germanizację, rozbiory, wojny, okupacje, represje, tortury i morderstwa, komunistyczną bezpiekę, bestialskie morderstwo księdza Popiełuszki, grabieże połączone z niszczeniem mienia i dziedzictwa kulturowego, oraz tak niewyobrażalne i bezpardonowe przejście reszty świata nad tymi zbrodniami do porządku dziennego, iż w zdrowej moralnie osobie, zrodzone natychmiast niedowierzanie, rozgoryczenie i ból, poczucie krzywdy, wykorzystania i oszukania, pozostawienia samemu sobie, jest, bo musi być, słusznym naturalnym ludzkim odruchem.

Brak rekompensat nie boli ponadto tak bardzo, jak bezczelność, z jaką bezkarnie wielu drani z całego świata próbuje przypisać Narodowi Polskiemu współwinę bądź nawet bezpośrednią „sprawczość” wydarzeń, po których kraina nasza i Naród nasz, nadal pozbierać się nie może. Ohydnym paszkwilom, płynącym z wielu nawet krajowych źródeł, insynuującym współudział Polaków w zbrodniach na własnym narodzie i kraju, należy kategorycznie – przy okazji pewnej grupki ludzi koczujących aktualnie na granicy – oraz kolejnej wykładni zasad Formatu S:\ – wytrącić oręż z rąk, piętnując tu i teraz bez ogródek ich wyssane w głównej mierze z palca podstawy, i powiedzieć wprost to, co poniżej.

Kiedy tragedia wojny, zdrady i bestialskiej napaści na nasz kraj w 1939 roku spadła nagle na Naród Polski, dla świata oczywiste stało się, iż dojdzie do masowej migracji ludności cywilnej, szukającej dachu nad głową, chleba jak i schronienia przed barbarzyństwem, gwałtami i masowymi morderstwami czy wywózkami do obozów. Świat, który dziś przywdziewa szaty porządnych, chrześcijańskich demokracji, zasad humanitarnych, świat niosący sztandary wolności, równouprawnienia oraz praw poszanowania dla każdej grupy społecznej, to jednak przecież ten sam świat, który w latach 40-tych ubiegłego wieku oficjalnie dołączył się do zbrodniczej machiny wojennej. Proszę samemu sprawdzić, ile krajów samej dzisiejszej Unii Europejskiej, jednym głosem karcących Polskę za brak chociażby tolerancji, sprzyjało otwarcie czy stało się nawet sojusznikiem III Rzeszy. Komentarz jest zbędny, wystarczy sprawdzić, kto tak naprawdę z kim walczył w 1939 i 1940 roku.

Ten sam świat, który najpierw wsparł nazistów i III Rzeszę, ten sam świat, który później dostał amnezji i zapomniał o tej kolaboracji, ten sam świat, który dziś poucza Polaków o moralności – zapomniał też wyraźnie, iż w trakcie każdej jednej wojny, człowiek człowiekowi staje się wilkiem, i faktem stają się nieludzkie rzeczy. Bracia wyrywają sobie jedzenie, mordują się w amoku i szale, nie zważając na pochodzenie, język i okoliczności. Przypisywanie przez pokolenie żyjące dziś w pokoju, jakiemuś narodowi – a szczególnie ofiary napaści i zbrodni wojennych – współudziału w zbrodniach na własnym narodzie, to nie tylko kłamstwo i insynuacja, ale śmiertelna obraza, przestępstwo i zbrodnia przeciw chwale Narodu Polskiego i ofiar naszego Narodu, ludzi, którzy oddali życie tak w okopach, łagrach jak i zwykłych domach z piwnicą pełną Żydów – między innymi po to, by takie zakłamane i wyzute z poczucia przyzwoitości kanalie, mogły się w wolnych od wojny czasach urodzić i żyć i móc te paszkwile pisać. Hańba, banicja twórcza, wygnanie spośród szeregów porządnych autorów i napiętnowanie, to najdelikatniejsze słowa, jakie mi przychodzą w tej chwili do głowy, na ale wróćmy do kwestii tytułowej.

Uchodźcy, nie pojawiają się nagle gdzieś na granicy znikąd, a uciekają z konkretnego miejsca, w którym albo jest wojna, albo terror reżimu, albo tak tragiczna sytuacja z wodą, pracą, chlebem lub zapaścią wartości pieniądza, iż jedynym rozwiązaniem na daną chwilę, jest wyjazd czy raczej ucieczka z takiego terytorium.

Dokładnie takimi uciekinierami byli Polacy, którzy dotarli do dzisiejszego Iranu w latach 40-tych XX wieku. Wygłodniali i wyniszczeni chorobami ludzie, niejednokrotnie osierocone dzieci, cienie własnych osobowości, które po wielomiesięcznej morderczej pracy, zsyłkach na Sybir, chorobach i doświadczeniach, przy których piekło zdaje się wakacjami, dotarli do miejsca, w którym obca wprawdzie kultura, ale nacechowana empatią i chęcią niesienia pomocy – samemu znajdując się pod brytyjsko-radziecką okupacją – udzieliła schronienia ponad 250 tysiącom Polaków, dając im dom, lecząc ich bezinteresownie i żywiąc, budując ponadto na własny koszt tymczasowe szpitale, przedszkola i szkoły nauczające w języku polskim. Ta nieoceniona pomoc, uratowanie tak wielu naszych rodaków, ich zdrowia, nadziei na lepsze oraz kontynuowanie edukacji w rodzimym języku oraz pozwolenie na kult własnej religii – zyskuje u mnie – i mam nadzieję, że również u Państwa – najwyższe słowa wdzięczności i uznania, szacunku i podziwu dla tamtych ludzi. Tamci ludzie, mogli się przecież w wyniku najgorszego scenariusza wojny i najgorszego obrotu spraw w latach 40-tych XX wieku, w świetle eksterminacji Polaków, okazać ostatnimi naszymi żywymi przedstawicielami. Tamtejsi ludzie, zasługują na pomniki i chwałę najwyższych odznaczeń państwowych.

Dlaczego dziś dzieje się zatem inaczej, komu innemu stawia się pomniki? Dlaczego inne narody oraz inne czasy, zrobiłyby z tych uchodźców od razu i bez cienia refleksji niewolników, zmusiły do katorżniczej pracy lub nierządu, prostytucji, oraz dlaczego dziś mało kogo stać na tak szlachetne zachowanie jak wówczas dumnych Persów?

Albo odwracając w pytaniu pewne relacje – jakimi uciekinierami są w końcu dzisiejsi koczujący na granicy ludzie? Kim są miliony zalewających Europę młodych głównie mężczyzn, przemierzającymi pontonami Morze Śródziemne, skoro nie cieszą się ani sympatią, ani nie wzbudzają empatii we współczesnych? Czy odpowiedzi na te pytania to jednocześnie wystarczający komentarz dla faktu, dlaczego ludzi na świecie tak dziś bulwersuje imigracja? A może to słowo imigracja i uchodźca – tak nachalnie serwowana przez media i system – nie pasuje tutaj do całości i tak naprawdę to ten punkt jest tutaj czymś, co ludziom każe być do zjawiska negatywnie nastawionym?

Ludzie co do zasady są w większości dobrzy i zdrowi moralnie, prawdziwym uchodźcom pomogliby natychmiast, bezinteresownie, co ludzkość wielokrotnie zresztą czyniła. Niechęć wynika z czegoś zupełnie innego, z kolejnego haniebnego działania tego samego systemu świata, który kiedyś bratał się z nazistami.

Pośród Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, ludzi ratujących i ukrywających przed Niemcami i ich poplecznikami Żydów podczas II Wojny Światowej, jest masa Polaków, którzy narażali własne, jak i swojej rodziny życie, niosąc pomoc innemu człowiekowi – nieważne jakiego wyznania czy pochodzenia. Przykładów z każdej strony, wielu narodowości, od ojca Kolbe, po Irenę Sendlerową, są tysiące, słynna lista Schindler’a budzi szacunek. O tym nie musimy dyskutować. Natomiast to, o czym dyskutować absolutnie i wszędzie musimy, jest to, jak powstrzymać system przed niezachwianą chęcią czerpania profitów z niszczenia życia ludziom na całym świecie, wyrywania ludzi z korzeni, przenoszenia ich w obce kultury, z krzywdą ludzką i łzami dzieci, wplątanych w brudne gry garstki kanalii u steru, oraz wmanewrowanym w błędnie nazwany problem uchodźstwa.

Problemem nie są wcale prawdziwi uchodźcy, tylko kanalie podszywające się pod uchodźców.

System światowy i jego zbrodnicza działalność, tworzą wojny i prawdziwych uchodźców, a całkiem celowo, nieprzypadkowo i świadomie – tworzą przebierańców – okazję i przyczynek dla wszelkiej maści bandziorów i cwaniaków, wykorzystujących okazję i destabilizację danego regionu, by uciec bezkarnie z jednego miejsca, udając właśnie uciekiniera uchodźcę, by grając swą rolę gdzieś indziej w Europie na przykład, móc siać zamęt i popełniać przestępstwa w nowym miejscu, z czystą kartą, na koszt innych ludzi. Zostawmy dziś w ogóle kwestie prawne, zajmijmy się jedynie faktyczną i moralną stroną tego problemu.

Działalność systemu, która niszczy wojną i sztucznie wywołanymi kryzysami stabilność i życie milionów ludzi na świecie, zmusza porządnych, niewinnych ludzi do wędrówki, w którą wcale nie chcą ruszyć, w kierunku, w którym wcale nie chcą iść, a ponadto – w którym nie są mile widziani ze względu na poczynania tych właśnie pozornych imigrantów, cwaniaków i przestępców. Nikt inni niż oni – zwykli bandyci, bez znaczenia jakiej narodowości – chroniąc się pod płaszczykiem uchodźstwa, znani są z ataków na kobiety, dzieci, rozboje i zabójstwa z nożem w ręku, tak jak w Chemnitz w Niemczech całkiem niedawno. Są nie tylko niemal bezkarni i utrzymywani z pieniędzy ludzi, którym wyrządzają krzywdę – ale do tego głośno roszczą sobie prawa do utrzymywania siebie latami na koszt reszty społeczeństwa, myląc wyraźnie pojęcie niesienia pomocy potrzebującym, z pojęciem utrzymywania nieprzestrzegających praw i zasad nieproszonych i niemile widzianych gości, którzy ani patrzą utrzymać się własną pracą – łaskawiej patrzą na tak zwany socjal – redystrybucję mówiąc językiem politycznym – a okradaniem uczciwych ciężko pracujących ludzi, by utrzymać poza garstką ludzi naprawdę potrzebujących – całe rzesze nygusów i nierobów, udających jedynie uchodźców i bezrobotnych cwaniaków – mówiąc wprost i bez ogródek. Zawsze uważałem, iż jakkolwiek by pewne rzeczy brutalnie nie brzmiały, prawda, skoro jest brutalna, nie może być upiększana ze względu na poprawność polityczną czy jakieś niedorzeczne zachowawcze dobieranie słów. Albo nazywamy sprawy po imieniu, albo dajemy swoją zachowawczą postawą ciche przyzwolenie niedopuszczalnym zachowaniom, co w efekcie przesuwa tylko dalej granice bezczelności na niekorzyść porządnych ludzi.

Nikt nie będzie utrzymywał i tolerował w społeczeństwie chorego moralnie drania tylko dlatego, że przybrał on szaty uchodźcy czy azylanta. Widziałem to w Niemczech, gdzie całe rzesze wykorzystujących socjalne przepisy zaprojektowane dawniej przecież tylko do niesienia pomocy uczciwym, ciężko pracującym Niemcom z poprzedniej epoki na wypadek prawdziwej podbramkowej sytuacji życiowej, wykorzystywały skrajne cwaniaki , rozeznane szczegółowo w prawie, które to z siedzenia cały dzień na kanapie i stania na ulicy z kolegami, zrobiły sobie na koszt innych sposób na życie.

Co znamienne dla zrozumienia kto z kim gra, system staje tutaj dodatkowo w ich obronie – i miast przestrzegać własnego przecież autorstwa prawa celem ochrony własnych obywateli – serwuje im nowe pranie mózgu w postaci takiej oto poprawności politycznej, która absolutnie wyklucza wszelką krytykę imigracji, nawet, jeśli ta imigracja to nic innego niż ściąganie i sztucznie zasiedlanie spokojnych dotąd społeczności bandami i gangami – to nic innego, niż patologizacja naszego społeczeństwa i terytorium – poprzez przyznawanie praw zarezerwowanych wyłącznie dla autentycznych uchodźców – młodocianym bojówkarzom i bandytom, nie zasługującym na żadne prawa przebywania pośród cywilizowanymi społecznościami.

Powyższe, w logicznej niestety konsekwencji powoduje, iż wszyscy uchodźcy, czyli nawet Ci autentyczni skrzywdzeni ludzie, uciekający przed wojną, przemocą i zbrodniami – prawdziwe realne ofiary potrzebujące natychmiastowej pomocy – mają jakby z automatu przypisaną cechę przebierańców, którzy w oczywisty sposób nie są mile widziani w żadnym nowym miejscu, gdzie by to nie było.

W wyniku totalnej bierności systemu i zerowej niemal reakcji w obliczu patologizacji poczynań pewnych chorych moralnie jednostek o statusie uchodźcy, które nigdy nie powinny otrzymać ani tego statusu, ani praw przysługujących prawdziwym uchodźcom, nie może dziwić niechęć ludzi, na kolejny zalew uchodźcami o niewiadomej i nieznanej moralności, pochodzeniu i przeszłości, przy absolutnie niedemokratycznym, żadnym i zerowym udziale społeczeństwa w decyzjach systemu o lokacji tychże uchodźców, czasie pobytu, zasadach pobytu, prawach im przysługujących i Bóg wie czym jeszcze – szczególnie, i tym bardziej – że ludzie i społeczności mają już doświadczeniem poparte obawy o swoje i najbliższych życie.

Ja pamiętam jeszcze brutalny gwałt niewinnej biednej Polki we włoskim kurorcie, pamiętam Kolonię i sylwestra, pamiętam ataki nożowników i morderstwo młodej dziewczyny – wolontariuszki chcącej nieść pomoc w ośrodku dla właśnie uchodźców, gdzie jednak jak niestety widać nie tylko uchodźcy trafiają. Dlaczego system nie zrobił wówczas niczego, co pozwoliłoby zapobiec wmieszaniu się w szeregi potrzebujących pomocy niewinnych ludzi, takich bandytów?

System z jednej strony działa szybko, sprawnie i skutecznie, a z innej strony udaje, że go nie ma a problem nie istnieje. Tkwiący w tym tyglu ludzie nie są niczego winni, zmanipulowani, rzuceni na obcy teren niczym na głęboką wodę. Frustracja z obu stron jest zrozumiała i niemal pewna, zagwarantowana. I o to właśnie systemowi chodzi. Proszę zrozumieć, iż to właśnie system powoduje i kreuje te sytuacje, napuszcza jednych ludzi na drugich, a media przedstawiają oddalone o lata świetlne od prawdy przyczyny stan i skutki tego zjawiska, betonując fałszywe stereotypy.

Celem jest konflikt społeczny, nieważne jaki. Ludzie mają się kłócić, nieważne o co. Tak długo jak są zajęci konfliktem pomiędzy sobą, nie dojdzie do konfliktu między zjednoczonymi ludźmi a systemem. I to jest cel sam w sobie.

Celem tego wszystkiego jest także stworzenie realiów i społeczeństw zależnych; ludzie, którzy stracą wszystko, w tym rodzinę, dom, korzenie i wartości, religię, znajomych – w sytuacji podbramkowej na obczyźnie, nie będą mieli się do nikogo innego o pomoc zwrócić, jak tylko do systemu. I w to właśnie gra system, dlatego to robi. Chce uzależnić od siebie wszystkich, niczym diler od narkotyków. To schemat działania mafii i kartelu, a nie demokratycznie wybranego państwa mającego za główny cel bezpieczeństwo i dostatek własnych obywateli. To nieuczciwa gra kosztem wielu milionów ludzi, to łamanie kręgosłupa obu stronom tego zjawiska, to bezkarna zabawa zapałkami w składzie prochu.

Nienaturalna, niejasna i przemilczana oficjalnie droga czy sposób, w jaki dostała się grupa ludzi na przykład z odległego Afganistanu na Białoruś pod Polską granicę, albo niejasna droga i sposób pokonania chociażby Sahary przez ludzi nie posiadających praktycznie niczego, to nie jedyna rzucająca się od razu w oczy cecha w wyglądzie współczesnego uchodźcy. Ludzie Ci nie mają na sobie łach i podartych szmat zamiast butów, tak jak polskie dzieci w 1942 w Iranie, co szeroko opisuje R. Fiedler w swej książce.

Nikt nie zastanawia się też w mediach, skąd ludzie pochodzący z rejonu o skrajnym ubóstwie, wszechobecnym bezrobociu i nic nie wartej w Europie walucie, dają radę wysupłać dla przemytnika 10 000 dolarów. O tym, jak są w stanie je w ogóle bezpiecznie w dziurawych spodniach donieść, nie chcę snuć insynuacji. Ludzie ci, nie wyglądają ponadto na chorych, głodnych, gubią ponadto częściej dokumenty niż smartfony, niezrozumiały jest także finalny cel ich wędrówek, zbyt wiele jest też w sieci filmów dokumentujących bardzo dobry nastrój i humor tych ludzi, przeważnie młodych silnych mężczyzn, tak zupełnie przypadkowo bez rodziny, która została tam, skąd przecież należy pilnie uciekać. Później, także w sieci, mnóstwo będzie więc filmów z momentu dobijania do brzegu łodzi i pontonów z nowoczesnym silnym napędem motorowym, potem panoszenia się gangów po Lampedusie, bijatyk, napaści – słowem destabilizowania społecznego ładu.

Co znamienne, nikt z nimi nie rozmawia o ich dotychczasowych doświadczeniach, nie próbuje dojść do realnej przyczyny ich exodusu, oraz realnego miejsca, z którego pochodzą – media jakoś zawsze wiedzą szybciej i lepiej skąd i w jakim celu ci ludzie są tam, gdzie są. Oni już tu są, to bezsprzeczny fakt nad którym mamy jakby przejść do porządku dziennego.

Co jeszcze bardziej szokujące, to fakt, iż grup tych ludzi nikt nie pyta o szczepienia, certyfikaty, nikt ich też nie kieruje na kwarantannę. Nieznanego pochodzenia ludzie, przybywający z daleka, z nadwątlonym zdrowiem, ponoć głodni i spragnieni – co do zasady powinni być dużo bardziej narażeni na wszelkie infekcje oraz możliwość przenoszenia egzotycznych patogenów. Jak to możliwe, że tak zapobiegawczy w przypadku aktualnie modnej choroby rząd, kierujący zdrowych na kwarantanny i chcący szczepić dzieci i ozdrowieńców, nie widzi żadnego zagrożenia w napływie ludzi z Azji i Afryki, nie potrafiących się w żaden sposób wylegitymować co do tożsamości, a co dopiero historii szczepień ochronnych?

My jadąc tam – winniśmy się na egzotyczne choroby szczepić – oni zaś, jadąc płynąc czy idąc tu – już nie? Czy nie podważa to aby całej retoryki aktualnej sytuacji i zachęt wokół zasady działania i skuteczności szczepień?

Wracając na moment do przywołanej książki, wzruszyły mnie do cna opisy tragedii ludzi zmuszonych właśnie ze względu na tyfus czy dur brzuszny, do spalenia wszystkiego co posiadali i ciężko ciągnęli za sobą z Polski, do Syberii a później do Iranu – ubrań, butów, włosów, ale też jedynych pamiątek rodzinnych i jedynych pozostałych więzi z rodziną i ojczyzną – zdjęć męża, matki, ojca, obrazka Świętego Józefa. Proszę mi wierzyć, iż opisy te poruszą każdego empatycznego i współczującego człowieka. Na jakiej pytam zasadzie, aktualni uchodźcy są co do zasady traktowani jako zdrowi i niegroźni pod każdym względem, w tym kryminalnym, skoro cała reszta społeczeństwa, posiadającego szczepienia, dokumenty oraz zarejestrowane karty SIM – uważana jest za podejrzaną i potencjalnie chorą bezobjawowo, wymagającą nieustannej wszelkiej kontroli, zarażającą wszystkich wokół, w tym szczepionych już na tę chorobę?

Musimy dojść w tym momencie do oczywistej konkluzji: to nie o choroby tu chodzi, a o kontrolę, a my nie możemy traktować wszystkich uchodźców w taki sam sposób, gdyż pomiędzy nimi są ludzie, którzy na prawa zastrzeżone wyłącznie dla uchodźców zwyczajnie nie zasługują. Bez szczegółowej weryfikacji, okresu przejściowego i uruchomienia różnych mechanizmów zabezpieczających społeczeństwo przed niebezpieczeństwem życia pośród niebezpiecznych, patologicznych osobników, czy nawet chorych lub przenoszących patogeny ludzi, asymilacja bezwarunkowa musi być wykluczona. Czym innym jest pomoc uchodźcom, a czym innym jest wpuszczanie pośród nas nieznanych osobników o niewiadomych motywacjach i poglądach, z obcego kręgu kulturowego, o odmiennej mentalności i niewiadomym stanie zdrowia fizycznego, jak i psychicznego.

Należy pomagać, i Bóg od nas tego zapewne by oczekiwał – ale nie kosztem innych porządnych ludzi, ich i ich rodzin życia, zdrowia, oraz wolności. A kiedy właśnie do wolności dochodzimy, zauważmy pewną prawidłowość: rozwiązaniem sztucznie wywołanego kryzysu stają się zawsze systemowego autorstwa rozwiązania prawne, które w jakiś sposób odbierają nam dotychczasowe prawa i wolności. Podobnie jak po 9/11 i ataku na World Trade Center w Nowym Jorku, kiedy to rozwiązaniem problemu zagrożenia terrorystycznego, stał się tak zwany Patriot Act. Państwa inteligencji pozostawiam sam nasuwający się obraz sztucznych przyczyn pewnych kryzysów, oraz możliwe skutki aktualnego takiego czy innego kryzysu światowego, nie tylko związanego z imigracją. Problemów nagle się pojawiających wraz z ich późniejszymi „pomysłami” na rozwiązanie, jest sporo, i to zapewne nie bez przyczyny. Komuś to służy, jest to zapewne kolejny element planu – ktoś z tego czerpie profity. System, tępiący ludzkie odruchy, propagujący zepsucie, egoizm, wskazujący winnych własnych zbrodni pośród niewinnych stanu świata ludzi, jest na tyle skuteczny w swej propagandzie, iż odnosi już sukcesy w napuszczaniu ludzi na ludzi. A Państwa będę usilnie prosił o zdawanie sobie z tego sprawy, i staranie się żyć tak, by to systemowi uniemożliwić.

Dzięki Bogu wielu ludzi rozumie sprawy takimi jakie są, i nie uległo manipulacji systemu, i rozumie, iż ludzie koczujący na granicy, płynący w pontonach przez morze, wędrujący kilka lat temu autostradami Europy – prawdopodobnie nie są uchodźcami godnymi pamięci polskich uchodźców z 40-tych lat XX wieku, a przynajmniej ich znakomita większość. Pomagać, należy ludziom zasługującym na pomoc – w moralnym sensie autentycznym, prawdziwym, prawdziwie potrzebującym ludziom, wypędzonym rodzinom, którym system zgotował na ojczystej ziemi, pod domem, piekło.

Z doświadczenia jednak wiemy, iż prawdziwie potrzebujący najczęściej krzyczą pomocy tylko wewnątrz własnej duszy. I to tutaj powinniśmy jako ludzie być bardziej empatyczni, i starać się pomagać lokalnie najbliższemu otoczeniu tym, którzy pomocy pilnie potrzebują, choć nie zawsze są w stanie o nią poprosić.

Kiedy zatem zastanowimy się, komu pomaga system i czyje problemy Państwu nachalnie media serwują – zrozumiemy cały schemat, jego autorów i tych, którzy z takiego obrotu spraw korzystają. Czy pomaga się aktualnie głodującym i umierającym śmiercią głodową dzieciom w Jemenie?

Dlaczego pewne problemy zdają się nie istnieć dla mediów i systemu, a pewne są ich najwyższym priorytetem? Kto decyduje o tym, jaki temat jest aktualnie ważny na tyle, by o nim trąbić bez końca, nie dostrzegając Ujgurów, Kurdów, Palestyńczyków, osób niepełnosprawnych, przemocy domowej, zniszczonej edukacji, zrujnowanej gospodarki, stu kilkudziesięciu tysięcy nieżyjących z powodu telefonicznej próby leczenia rodaków i przerobienia szpitali na szpitale jednej choroby, a w końcu niedożywienia dzieci, raka piersi czy szyjki macicy, alkoholizmu, narkomanii i tak dalej i tak dalej?

Dlatego, ile razy ktoś znów zechce mącić w głowach ludziom, redefiniować pojęcia – chociażby uchodźcy – zastanówcie się Państwo proszę, czy aby sprawa nie ma innego celu, drugiego dna, a ktoś znów nie manipuluje Państwa emocjami. Po Formacie S:\ pomoc schronienia, leczenia i wyżywienia otrzyma każdy prawdziwy, zweryfikowany pod kryminalnym względem uchodźca. Każda uciekająca przed przemocą domową matka z dziećmi, Polka czy nie, znajdzie wsparcie i schronienie, pomoc prawną, a każdy uczciwy, porządny mężczyzna mający zdrowy kręgosłup moralny, jako uchodźca – znajdzie możliwość zatrudnienia przy najprostszych pracach, pozwalających utrzymać rodzinę, i odciążyć społeczność lokalną od ponoszenia początkowego kosztu zapewnienia wyżywienia i bytu ludziom. Pomoc, ograniczona w sensie czasu i opłacona pracą – nawet najprostszą – nie będzie oznaczała automatycznie osadzenia i zamieszkania pomiędzy ludźmi, jak i wsparcia finansowego bez weryfikacji oraz dialogu społecznego. Nadrzędnym celem musi być jednak prowadzenie takiej polityki zagranicznej, w której to system nie będzie w stanie doprowadzać do wojen i destabilizacji powodujących tragedie ludzi i imigrację do Polski.

Po Formacie S:\, każdy nieprawdziwy jednak uchodźca, oszust, bandyta, przestępca i każda kanalia, próbująca się pod uchodźcę podszyć i wyłudzić od społeczeństwa utrzymanie, otrzyma stosowną karę pracy w obozie, rachunek na koszty, na które naraził społeczeństwo, jak i na straty, jakie poniosła lokalna społeczność, oraz otrzyma nie tylko wilczy bilet i nakaz opuszczenia naszego kraju po odpracowaniu kary za oszustwo i fakt, iż być może potrzebująca naprawdę pomocy osoba, z niej skorzystać nie mogła. Otrzyma też dokument i zasili rejestr, który pozwoli rozpoznać go w przyszłości z daleka. Nie pytajcie więc czy pomagać. Pytajcie, czy ta akurat osoba, faktycznie pomocy potrzebuje, i czy na pewno na pomoc zasługuje.

P.S. Pamiętam, iż moim kolegą w szkole podstawowej był Wojtek, którego tata uciekł przed reżimem z pewnego arabskiego kraju. Był porządnym człowiekiem, szanował rodzinę, zwyczaje panujące w Polsce, i nikt z nas nigdy nawet by nie pomyślał, iż problemem mogłoby być obco brzmiące nazwisko, pochodzenie, język czy śniada skóra. Ojciec Włodka był szanowanym, porządnym sąsiadem. Był prawdziwym uchodźcą, który niczego nie chciał za darmo. Ciężko pracował na swoją wolność. Czy taki obraz charakteryzuje współczesnego uchodźcę?

Format S:\
4 września 2021 r.

Udostępnij: