W przededniu

Braciszkowie moi mili!

Bombardowani propagandą, plującą ognistymi kulami kłamstw, ostrzeliwani kartaczami przeinaczeń i złud, podtruwani tłustymi myślami pełnymi pychy, idziemy… ale nie tam gdzie winniśmy… idziemy… ale nie tam gdzie chcielibyśmy… ale idziemy tam gdzie nas spętanych powrozami strachu wiodą…

Nie po raz to pierwszy w historii onego Narodu, marsz z zawiązanymi szmatą oczami i spętanymi z tyłu powrozem rękoma się odbywa! Nie po raz pierwszy też Zdrajcy na czele owego pochodu powrozy, w nieskażonych pracą dłoniach dzierżą. I nie po raz pierwszy ziemia nasza poruszona i pulchna brzuszysko swe nienasycone na nowe truchła szykuje… Nie po raz pierwszy… ale kto wie czy nie ostatni…

Czas bowiem, znając nieuchronność faktów zapisanych i nam przeznaczonych, drży już niecierpliwie, a każdy kto serce ma jeszcze żywe, czuje to drżenie i sercem słyszy dalekie miarowe dudnienie tarabanów…
Wojna to dudni! Wojna jakiej nie znały historie! Wojna w której polegnie nie tylko Prawda, ale całe Narody. Winne i Niewinne jak jeden mąż ułożą się równo jeden przy drugim, by użyźnić glebę, by stać się pokarmem dla nowych zdrowych pokoleń robaków, jakże cennych…

A im więcej nas zginie, tym lepiej dla tych, którzy Baalowi pokłon oddając szykują piekło na ziemi licząc, że dla Wybranych stanie się ono rajem. Oświeceni czarnym światłem, pasą swe opętane oczyska pożogą i chłepczą radośnie… Chłepczą ciepłą jeszcze krew i roztopione walką złoto… Zanurzeni w ogniu, oślepieni obietnicą nieśmiertelności wypełniają nieświadomie wszystko to co zapisane… W tym najważniejsze… swój upadek, a z nim Zwycięstwo Prawdy…

Zwycięstwo Prawdy Objawionej, objawionej nam Prostaczkom! Prawdy, której bramy piekielne nie przemogą i nigdy zwyciężyć nie zdołają! Prawdy w której nie ma miejsca ni na strach ni na zdradę! Prawdy, która jest Miłością i w której śmierć przemienia się w życie!
Cóż nam więc Piekielnicy wszelacy? Cóż nam Judasze? Cóż nam koniec końców śmierć, przecież i tak każdemu zapisana? Nic nam! I w tym nasza siła i wiara i miecz! Miecz, który każdy z nas zaprawić winien i wyświęcić i ująć w dłoń jak przyjdzie czas stanąć po właściwej stronie! I zawalczyć o nieśmiertelność liter historii i zbawienie.

Stawajmy więc bez strachu po stronie Boga! Rodziny i Ojczyzny! W tej dokładnie kolejności, nigdy o Honorze nie zapominając… O Honorze, który wykuwa się wtedy, gdy stanąć trzeba przeciw Fałszywym Prorokom i miecz zanurzyć w ich cielska opasłe! Rozpoznamy ich bez trudu, bo gdy przyjdzie czas zostanie nam to objawione… Nie lękajmy się więc… Niech Oni się boją, bo czas ich jest bliski…

piotruchg, 21 października 2022 r.

Udostępnij: