Unia Europejska zatwierdziła insekty jako nową żywność

Mam ciarki jak to piszę – dosłownie, bo od zawsze brzydzę się robalami, a zabijając je kapciem w lato odczuwam przyjemną ulgę, że jednego insekta mniej. I to powinno zakończyć ten wpis, ale widząc ogarniające świat, a w tym Polskę szaleństwo jedzenia insektów, napiszę nieco więcej.

2 lata temu świat obiegła informacja

Od teraz bez obaw będziemy mogli spożywać koniki polne i larwy. UE orzekła, że spożywanie tych owadów jest bezpieczne dla człowieka. Świerszcz domowy, żółty mącznik i wędrowny pasikonik to trzy rodzaje owadów zatwierdzonych jako „nowa żywność” na rynku Unii Europejskiej.

I zaczęło się szaleństwo, które wciąż się nasila, a przecież badania naukowe mówią wprost, że: chityna jest szkodliwa.

Ale koneserów insektów (a może opłaconych naganiaczy?) w Polsce przybywa. Pojawiają się nowe firmy, które sprawdzają lub produkują różnego rodzaju przegryzki i słodycze z robalami. I gdyby popyt na tego typu produkty, samoistnie się rozwijał, pewnie byśmy nawet na to nie zwrócili uwagi, ale przez to, że znowu wrzucają nam jakieś g…o na siłę, a to od razu wzbudza to mój bunt. Oczywiście nikt nie karze mi jeszcze jeść robali a i mam ciągle alternatywę, ale media podają podprogowo przekaz, że to jedzenie przyszłości, chociaż rozwinięta część ludzkości traktuje je jako ostateczność i słusznie z resztą. Czy ludzkość cofa się w rozwoju?

Ostatnio śledziłam pewną dyskusję, dotyczącą dzisiejszych 20-latków, którzy od najmłodszych lat są urabiani. I o ile osoby w wieku 35-55 jeszcze potrafią nazwać zło, degenerację i obrzydlistwo po imieniu, tak ci młodzi ludzie już są „poprawni politycznie” i nie widzą obrzydliwości np. w owym jedzeniu insektów. Pewnie większość z nich ochoczo uwzględni białko tego pochodzenia w swej codziennej diecie, niezależnie od formy. Natomiast ich dzieci nie będą już znały innego jedzenia.

To, że choroby zbierają ogromne żniwo, niestety zbyt rzadko jest łączone ze złym odżywianiem i nie chodzi mi o dietetyczne aspekty, choć to też ma znaczenia, ale ważna jest jakość sprzedawanych w sklepach mięs, wędlin, czy nabiału. Za to, możemy mieć pewność że w sklepie będzie można kupić wysokiej jakości mąkę ze świerszczy.

Jeśli zaś chodzi o samo jedzenie przetworzonych insektów i ich walorów smakowych no cóż… chyba ten filmik pokazuje dosłownie z czym mamy do czynienia:

Dodatkowo w ambitnym celu mamy w ogóle nie jeść mięsa ani nabiału – niemożliwe?

Burzę wywołał artykuł opublikowany na stronie Dziennika Gazety Prawnej, w którym autorzy napisali o klimatycznym zaciskaniu pasa w stolicy. Najwięcej kontrowersji wzbudziły propozycje zmiany nawyków żywieniowych, ograniczenia podróży samolotem oraz zmniejszenia liczby posiadanych samochodów. I znowu półprawda, bo gdyby rządzący (nie tylko Polscy) nie podpisaliby europejskiego zielonego ładu, to prezydenci największych miast, nie mogli uczestniczyć w tym szaleństwie.

Zatem o co chodzi? Co mają wspólnego robale z C40 i zielonym ładem? A więc jak się okazuje bardzo wiele.

W ambitnym planie mamy w ogóle nie jeść mięsa, więc muszą być wprowadzane insekty, jako zdrowe białko odzwierzęce.

Odbiegając już na chwilę od robali – zwróćcie uwagę Państwo, że ma nie być też samochodów. I tu z „pomocą” śpieszy kolejny projekt, tym razem jest to: Miasto 15′.

I wiem, można by podyskutować, że Pleszew normalnie jest do przejechania na rowerze w 15 minut, więc po co zatem robią takie klipy promujące i urabiające ludzi, że to takie fajne? Czyżby szykowane były w większych miastach cyfrowe getta? Dzielnice/miasta, po którym będziemy się mogli tylko przemieszczać?

Dopóki jeszcze jest gotówka, jeszcze jest szansa, że tego nie wprowadzą. Jeżeli jednak zostanie zlikwidowana gotówka, będą mieć nad nami całkowitą władzę i to co do tej pory było science fiction, stanie się faktem. Niestety na odwrócenie tego trendu nie będzie już czasu, ani możliwości, bo będziemy już funkcjonować w tym szaleństwie.

I na koniec, fragment wypowiedzi, który oddaje całkowicie ducha całemu temu absurdowi, jaki wokół trwa:

Ja nie lubię utopii. Bo zaczyna się od tego, że ktoś wymyśli sobie wyspę i tam cudowny ustrój jakiś panuje, a kończy się na obozach koncentracyjnych

Zbigniew Herbert

I niestety wszystko idzie w tą stronę…

Udostępnij: