Leczenie Systemu? O tak! Trotylem!

Braciszkowie moi mili!

Nie wiem, czy to z powodu buntowniczej natury, czy zbyt dużej dawki rudej na myszach. przyjętej przez lata, czy też może  zwykłej schizofrenii, zaczynam odczuwać… matrix… Matrix, czyli  System, który tym wszystkim zarządza, który wykorzystuje całe nasze siły, by generować wirtualną rzeczywistość, zmuszającą nas do codziennego wykonywania, milionów zbędnych czynności, w jednym tylko, niezwykle ważnym celu. Uczynienia z nas społecznych zombie, myślących tylko w sposób dozwolony przez system, w ramach systemu i w zgodzie z nim, nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że działamy przeciwko niemu.

Wierzcie mi Braciszkowie, ciężko to złapać, kiedy każdy z nas zmuszony jest do codziennego biegania na granicy wytrzymałości, by przeżyć. Każdy z nas niczym termit w wielkim kopcu porusza się wydzielonymi przez system korytarzami, z kontrolą dostępu, zwłaszcza do prawdziwych wyjść z wirtualnej termitiery. Każdy z nas, oklejony dziesiątkami kodów, pinów, numerów, opleciony siecią powiązań z podsystemami lokalnymi, zlokalizowany do kilku metrów, monitorowany online, z wirtualnym bogactwem w postaci wirtualnej własności i plastikowym pieniądzem, jest tylko dawcą, wartościowym tylko wtedy, kiedy można z niego ssać.

Uzmysłowienie sobie wszechobecności i pazerności tego wstrętnego Robala, który tak bezwzględnie wgryza nam się w kark, jest niezwykle dojmujące, ale daje możliwość zatrzymania własnego biegu w wyścigu szczurów. To zaś daje możliwość intelektualnego i mentalnego uwolnienia, ale niestety wiąże się z dużym wstrząsem psychicznym. Nie wszyscy to wytrzymują, tym bardziej, że drogi powrotnej już nie ma. Wybudzony zawsze będzie widzącym, a przez to szkodliwym, piętnowanym i ściganym przez System. Będzie więc musiał poddać się i zginąć, albo walczyć z z jedną na milion szansą na zwycięstwo. Statystycznie niemożliwe, ale daje jednak nadzieję, że Robala można zaszlachtować, albo otruć! Albo nadać mu w koryto tyle żarcia w postaci danych, że zadusi się własnym cielskiem. I ta ostatnia droga wydaje się być najskuteczniejsza, bo jak historia mówi nie takie imperia padały pod własnym ciężarem.

Tak Braciszkowie! System zarządzający wedle zasady „problem, reakcja, rozwiązanie” jest nieuleczalny i nienaprawialny. Najwyższy czas sobie to uzmysłowić i zacząć Robala dusić. A im więcej będzie nas wybudzonych, tym większe szanse na zwycięstwo… Na powrót człowieczeństwa, Na powrót społeczeństwa Wolnych Obywateli…

A system? przecież zawsze jakiś być musi! Owszem, ale niezbędnie malusieńki i porządnie zamknięty w żelaznej klatce Konstytucji… Dla pewności zabetonowanej i obłożonej trotylem… Zapalnik może być u mnie… Jakby poczwara wyleźć chciała… ręka mi mnie zadrży Braciszkowie! Nie zadrży…

piotruchg, 2017-10-21

Udostępnij: