Braciszkowie moi mili!
Kto z Szulerami do gry zasiada sam sobie szkodzi. Mimo iż rzecz to wiadoma wszem i wobec, zawsze znajdują się Głupcy, którzy wiedzeni swoją logiką, kalkulują, że im się z pewnością Szulera nie tylko uda ograć, ale w skarpetkach przysłowiowych puścić. I nie raz nie dwa, ale z uporem godnym lepszej sprawy, wciąż i wciąż, mimo porażek, nadzieją żyją, że tym razem to jest ten czas, czas wygranej…
Wielokrotnie zastanawiałem się nad tym fenomenem, bezrefleksyjnego popełniania tych samych błędów i oczekiwania za każdym razem innych rezultatów i odpowiedzi znaleźć nie potrafiłem. Czy jest to ogólna natura ludzka? Czy też specjalna, narodowa, polska cecha, ujęta nawet w przysłowiu, nie wiem! Wiem za to, że “Wsie Szulery” wykorzystują tę naszą polską łatwowierność, polski “chciejizm” na wszystkie możliwe sposoby, począwszy od spraw błahych na wielkich skończywszy. Nałożywszy na to drugą wielką narodową przywarę, “wszystkowiedzyzmu”, czy też może “jawiemlepszyzmu” można bez wielkiego wysiłku tym polskim stadłem zarządzać, wykorzystywać i niewolić, tym łacniej, że napuszczone na siebie wraże plemiona same w tej robocie pomagają.
I tak się od wielu lat kula, ta polska kula, jak kula… w wyprodukowanej w Niemczech maszynie losującej, której właścicielem jest pewna amerykańsko-rosyjska spółka, zadłużona w żydowskim banku, z tym samych od dekad Starym Wajchowym, łza którego rob Oficer w stopniu Pułkownika Służb Wiadomych…
I trach wajcha w dół… z hukiem lądują dwie kule w maszynie losującej. Lud Prosty obstawia, emocjonując się do granic wytrzymałości. Kule toczą się z jazgotem… Cyfry migają raz jedna, raz druga… Jedynka… Dwójka… zwarte niczym w tańcu… Walczące… choć z tego samego plastiku uczynione… Trach….Coś wpadło… Lud Prosty znów zamarł z rozwartymi gębami dziwiąc się po raz setny… Jak to? W bębnie były dwie kule Jedynka i Dwójka, białe jak śnieg… a tu wyleciała kula brązowa, ulepiec goowniany z cyfrą ZERO… Jak to? Znów? Znów wygrała Szulernia…
Ano znów Braciszkowie! I wygra zawsze, jeśli będziemy dawać się podpuszczać, wsadzać na lewe sanki nieswoich wyborów, siadać do szulerskich stolików i babrać się w brudnych grach. Kalkulować, mniejsze zła, lub trochę gorsze dobra, tak niedobre, że zupełnie złe…
W imię czego pytam? W imię czego mamy dawać się po raz kolejny ogrywać Szulerom i firmować Szulernię? Że może kiedyś uda się ich ograć? Ale to lipna kalkulacja jak cały ta Szulernia, Szulerzy, stolik, karty i wódka…
Ja się w to wkręcić nie dam! Nie siadam z Szulerami do stołu! Koniec! Niech grają między sobą, swoimi znaczonymi kartami w swojej Szulerni… Niech wygrywają, przegrywają… Ale beze mnie.
I to jest mój wybór! Wybór niegrania! Wybór nieuczestniczenia! Wybór Czystego Sumienia! Zostaję w domu… Popatrzę sobie i poczekam! I doczekam…
piotruchg, 10 lipca 2020 r.
Zobacz także
Człowiek który stał się bogiem!
Dwadzieścia Groszy, tylko nie płacz proszę! Dwadzieścia Groszy w zębach ci przynoszę!
Słyszę i widzę, ale się już nie trwożę!