Braciszkowie moi mili…
Zima Wasza, Wiosna Nasza… nucą żwawo Traktorzyści we wszystkich językach Europy, mknąc na barykady, by zginąć, lub zginąć! Dla Przeżuwaczy Chleba Pszennorobaczanego, Wysokoprzetworzonego wybór ten zdaje się być niewielki, bądź zgoła żaden…
Dla Chłopa jednak, z dziada pradziada wydzierającego ciężką pracą z trzewi ziemi, owoce i płody wszelakie, śmierć ma wierzajcie, inne oblicze! Zrodzeni bowiem i wychowani w naturalnym porządku boskiej natury, wdychający od pacholęcia woń rodzących się i umierających pór roku. Stąpający po własnej świętej ziemi, silni Rodziną, Tradycją i Bogiem, doskonale wiedzą co to wolność, godność, prawda i absolut!
Jadą więc, niepewni niczego, a najmniej wygranej, bo jakże tu wygrać z Wrogiem, którego imienia nikt nie zna, ani tym bardziej jego liczby. Szatan to bowiem o jednym oku, tysiącu twarzach i milionie języków! Okrutny Władca ukryty w pomarszczonych trupich głowach Władców tego Świata i w kadłubach i kończynach ich Namiestników, odzianych w czarne garnitury i zbrojnych w paragrafy zaklęte, które niczym węże duszą wszystko co jeszcze znaki życia i wiary daje!
Jadą więc i będą walczyć tnąc szablami ze świstem powietrze, kłując kopiami wiatry północne, nawet wiatrakom nie czyniąc szkody! Szermierka to bowiem z duchami będzie, której zza firan starodawnych kamienic przyglądać się będą wyblakłe twarze Namiestników. A potem zapłoną ulice i wozy pancerne i tabory! Duchy przywdzieją czarne mundury i kaski złowieszcze, a krew zbroczy bruki i asfalty ulic Europy. I zerwą się Ptaki z łopotem i krzykiem, a potem nastanie cisza…
Dymy opadną, ulice przywdzieją nowe, gładkie bruki, a elewacje umają się świeżymi, radosnymi barwami. Wiosna zakwitnie na polach nietkniętych, wśród których wiatraki zaszemrzą miło infradźwiękiem, a zieleń jak nowa rozbucha się na starych porządkach… Nastanie Nowy Lepszy Świat! Wymarzony i zaplanowany Świat bez zbędnych Emiterów C02, który podziwiać będą tylko Namiestnicy zza firan starodawnych kamienic…
Stójcie! Zatrzymajcie się! Krzyk ten nieustannie więźnie mi w gardle… Odwróćcie się i popatrzcie! Tam za firanami stoją! Tam wśród kamienic… Po nich! Idźcie po nich! W ich śmierdzących siarką truchłach zatopcie żelaza i litości nie miejcie! Niech świat usłyszy ich diabelski charchot dobywający się z ich zakłamanych trzewi… Ich żnijcie jako chwast i w ogień rzucajcie, bo jak tego nie uczynicie… Wy jako chwast do pieca pójdziecie. A my z Wami! I wasze i nasze Dzieci…
Usłyszcie ten krzyk proszę i nie dajcie się zwieść duchom. W Was jest bowiem ostatnia Nadzieja. Dlatego błogosławimy Wam z głębokości serca i zbieramy siły, by stanąć przy Was… I staniemy, byleście tylko za firany zajrzeć zechcieli…
piotruchg, 4 lutego 2024 roku
Zobacz także
Człowiek który stał się bogiem!
Dwadzieścia Groszy, tylko nie płacz proszę! Dwadzieścia Groszy w zębach ci przynoszę!
Słyszę i widzę, ale się już nie trwożę!