Pieniądz z terminem ważności

Ostatnio pisałam o eliminacji gotówki. Dzisiaj natomiast chciałam się pochylić nad tworem jakim będzie pieniądz z terminem ważności, co doprowadzi w konsekwencji do całkowitego wyeliminowania oszczędności i odkładania na tak zwaną „czarną godzinę”. Bieda i skrajne ubóstwo zbliża się do nas coraz większymi krokami…

Chiński yuan to obecnie piąta waluta świata po amerykańskim dolarze, europejskim euro, brytyjskim funcie i japońskim jenie. Zatem nic dziwnego, że informacje o prowadzeniu zaawansowanych już prac Ludowego Banku Chin nad cyfrową walutą opartą na architekturze blockchain poruszyły dosłownie wszystkich, nie tylko inwestorów.

Cyfrowe odpowiedniki oficjalnych walut państwowych pojawiły się na rynku niedawno. W 2020 roku Bahamy jako pierwsze wprowadziły do obiegu cyfrowego bahamskiego dolara. Jakiś czas temu agencja Bloomberga podała informacje o dużym zaawansowaniu prac nad cyfrową wersją chińskiego yuana. W kilku miastach Chińskiej Republiki Ludowej przeprowadzono 2 lata temu testy nowej waluty „obdarowując” wylosowanych mieszkańców pulą cyfrowych yuanów, uważnie śledząc ich losy. Należy także zauważyć, że działaniom chińskiego rządu i banku centralnego przyglądają się zarządy innych banków, które obserwują także zachowania inwestorów i reakcji rynku. Dlatego to od tego jak zareaguje dana gospodarka, będzie zależało jak szybko pojawią się na niej elektroniczne odpowiedniki walut jak funt, dolar, euro czy jen. Jednak to nie ta nowina wywołała dyskusje i zaniepokojenie instytucji finansowych.  

Przyzwyczailiśmy się, że od czasu otwarcia na rynki zachodnie, chińska gospodarka uważana jest za odtwórczą. Od czasu zakończenia zimnej wojny Chiny głównie zajmują się produkcją dla firm z Europy i Ameryki oraz tworzeniem podróbek zalewających rynki na całym świecie. Jednak dziś ten obraz całkowicie odbiega od rzeczywistości. Co jakiś czas, na światowych rynkach pojawiają się produkty stworzone od początku do końca w Państwie Środka, które wspierane przez komunistyczny rząd Chin stanowią coraz groźniejszą konkurencję dla amerykańskich, czy europejskich gigantów. Firmy takie jak Xiaomi, Huawei, Tencent, czy Alibaba (m.in.: AliExpress) wprowadzają rozwiązania, które wielokrotnie już wyprzedzają zachodnią konkurencję. Jedną z takich innowacji, a do tego rewolucją w postrzeganiu pieniądza jest to, że elektroniczny chiński yuan ma mieć termin ważności. A dokładniej, po minięciu określonej, zapisanej w nim dacie ma się dematerializować. Był milion i nie ma miliona. Przerażające.

Zatem jakie to może  powodować konsekwencje?

Wiele obecnie funkcjonujących zachowań społecznych, jak i rozwiązań gospodarczych, pojawiło się na przestrzeni lat 70′ i 80′ XX wieku, głównie w głowach futurystów, filozofów i pisarzy science fiction. A jednak to co było na kartkach książek oraz filmach zaczęto wprowadzać w życie:

  • chipy wbudowane w organizm człowieka,
  • soczewki kontaktowe,
  • uzależnienia od elektroniki,
  • dominacja korporacji,
  • cyfryzacja pieniądza i płatności elektroniczne.

Jednak to co wymyślił chiński bank centralny jest zaskoczeniem nawet dla wielbicieli nowoczesnych rozwiązań. Zatem jaki wyższy plan za tym stoi?

Ludowy Bank Chin oczywiście twierdzi, że to rozwiązanie posiada tylko pozytywy. Poprzez ustalenie daty ważności pieniędzy rząd będzie mógł stymulować konsumpcję w okresach, kiedy nastąpi dekoniunktura gospodarcza, co przy odpowiednim czasie reakcji zapewni jej stabilność. Zwykle jest tak, że w sytuacji zachwiania gospodarki obywatele zaczynają odkładać pieniądze na gorsze czasy, a inwestorzy wycofują środki z giełdy, co w konsekwencji jeszcze bardziej pogłębia kryzys. Takie sytuacje zdarzają się na całym świecie, a szczególnie w gospodarkach mniej stabilnych. A tak, chiński rząd w momencie spowolnienia gospodarki będzie miał możliwość uprzedzić reakcję Chińczyków skróceniem ważności posiadanych przez nich pieniędzy, dzięki czemu dosłownie zmusi ich do utrzymania konsumpcji na tym samym poziomie. Spowoduje to także sytuację, w której trzymanie elektronicznych yuanów stanie się nieopłacalne. Oczywiście, każdy posiadacz zagrożonych wygaśnięciem yuanów będzie próbował wymienić je jak najszybciej na inne środki np. gotówkę. I co wtedy?

Oczywiście zamożni i zorientowani w nowoczesnych technologiach szybko podejmą próbę zamiany cyfrowego yuana w walutę równie stabilną i nie posiadającą daty ważności. Inną opcją będzie inwestycja w różne towary. Niestety biedniejsi będą się trzymać gotówki, która jak wiemy powoli zostaje wycofywana z obiegu na całym świecie.
W gospodarce sterowanej centralnie bardzo łatwo można zmusić zakłady pracy do wypłacania wynagrodzeń i obrotu gospodarczego w walucie cyfrowej. Następnym krokiem będzie zmuszanie sklepów do przyjmowania płatności tylko w walucie elektronicznej, co powoli jest wdrażane, gdyż ludzie z wygody nie korzystają z gotówki.

Pytanie: czy chińska waluta mimo, że obecnie bardzo silna nie zareaguje na takie działania niekontrolowanym wzrostem inflacji?

Czy w reakcji na szybkie wyprzedawanie „obciążonej” datą ważności waluty, wartość yuana powinna skutkować spadkiem jej wartości?
No chyba, że z obrotu wewnętrznego zostanie wyeliminowana możliwość obracania inną walutą niż elektroniczny chiński yuan. Wówczas nawet zagraniczni inwestorzy i przedsiębiorcy będą zmuszeni do korzystania z niego utrzymując spadki na dopuszczalnym poziomie.

Zagrożenie uruchomienia nowej, elektronicznej waluty powoduje poczucie zagrożenia przede wszystkim na rynkach mocno współpracujących i konkurujących z Chinami. Jednym z przykładów może być USA, skąd słychać o możliwości omijania amerykańskich sankcji, nałożonych na Chiny, gdyż transakcje cyfrowym yuanem mogą stanowić alternatywny kanał płatności dla międzynarodowego systemu bankowego. Ponadto USA odczytują działania chińskiego rządu jako przygotowania do ataku na pozycję dolara amerykańskiego.

Organizacje działające na rzecz swobód obywatelskich ostrzegają, że będzie to narzędzie do karania przeciwników politycznych poprzez ograniczenie „ważności” ich pieniądza.

Działaniom chińskiego rządu i banku centralnego na pewno z uwagą będą się przyglądać instytucje finansowe z całego świata. Wiele państw z chęcią ograniczyłoby trzymanie gotówki w domach przez obywateli. Duże środki finansowe blokowane lub wrzucane na rynek przez kierowanych sympatią lub antypatią inwestorów, mają przecież nieprzewidywalny wpływ na akcje. Jak pokazuje kilka ostatnich lat wystarczyło, żeby Elon Musk czy Jeff Bezos napisali w mediach społecznościowych o swoich ostatnich inwestycjach, a natychmiast wzrastał popyt na te produkty. Były to oczywiście jednostkowe, ale bardzo widowiskowe przypadki. Nie jesteśmy w stanie określić ile akcji ściśle zaplanowanych i sterowanych z zewnątrz, mogło wpływać na gospodarki słabiej rozwijających się państw.

Pomyślmy, co by się stało w Polsce, gdyby wprowadzono złotówki z terminem ważności?

Już dziś otrzymujemy wypłatę wynagrodzenia w formie elektronicznej z wykorzystaniem przelewu na konto bankowe. Zatem zamiana papierowego pieniądza na elektroniczny jest łatwa do zrealizowania. Inaczej ma się sprawa z systemem ważności pieniędzy. Pewnie elektroniczne pieniądze z datą ważności mieliby przed nami Brytyjczycy oraz większość państw UE i oczywiście USA. Ale załóżmy, że elektroniczny złoty ma trwałość np. 6 miesięcy.

Jan Nowak dostaje 1 stycznia 2023 wynagrodzenie w formie elektronicznego złotego i będzie mógł je wydać do 1 lipca. Dla większości ludzi, którym ledwie wystarcza pieniędzy do końca miesiąca, nie będzie to pewnie miało większego znaczenia, ale dla oszczędzających już tak. Nie ma sensu trzymać pieniędzy „w domu”, więc trzeba je trzymać w banku, który na pewno znajdzie sposób na obracanie tymi środkami w taki sposób, żeby ich ważność się „odświeżała”. Należy przy tym wskazać, że zrobi to oczywiście za odpowiednią opłatą. Przy obecnych trendach w bankowości i praktycznie zerowych zyskach z lokat bankowych nasze środki będą konsumowane przez opłaty bankowe szybciej niż kumulowane. Pewnie będziemy je tracić wolniej, ale o oszczędnościach nie ma mowy. Więc może złoto lub obce waluty? Jak już wiemy, obce waluty też będą miały daty ważności, więc nie, a złoto? Sztabka złota o wadze 1 uncji obecnie jest warta ponad 9000 zł, (na dzień: 14/04/2022), więc to nie jest inwestycja od ręki dostępna dla każdego. To samo się tyczy zakupu ziemi czy dzieł sztuki.

Zatem co nam pozostaje?

Chyba tylko wymiana pieniądza elektronicznego na gotówkę. Jednak trzeba pamiętać, że następuje powolna eliminacja gotówki już dziś, oczywiście poza nowymi przepisami prawnymi, sama produkcja jest coraz mniej opłacalna (w szczególności monet o wartości poniżej 1 zł), a patrząc na zmiany społeczne, gotówka odejdzie wraz z młodym pokoleniem, które coraz rzadziej korzysta z papierowego pieniądza. Możemy więc się spodziewać, że za kilka lat gotówka będzie stanowił mniej niż 15 % rynku, a każda większa transakcja gotówkowa już jest mocno ograniczona przepisami jakie weszły w tym roku w życie.

W tej sytuacji zostaniemy zmuszeni do ciągłej konsumpcji i zaciągania kredytów na wszystko, na co dotychczas mogliśmy zaoszczędzić. Czy to oznacza, że oszczędzanie straci sens? Niestety tak, bo każdy zarabiający więcej niż średnią krajową i chcący odłożyć na „czarną godzinę”, będzie zmuszony do korzystania z produktów finansowych, których dziś unikamy jak ognia. Polisy inwestycyjne, czy lokaty spowodują, że będziemy uzależnieni od instytucji finansowych jeszcze bardziej, niż ma to miejsce dzisiaj. Gotówka straci na znaczeniu tak bardzo, że praktycznie stanie się zjawiskiem marginalnym. W obrocie międzybankowym waluty narodowe stracą na znaczeniu, i zapewne powstanie cyfrowa wspólna waluta, a czy będzie nazywać się eurodolar, yuanjen czy inaczej nie będzie miało już żadnego znaczenia.

Czarna wizja przyszłości, czy może globalizacja gospodarki? Zostawiam do do przemyślenia…

Polecam także do przeczytania:
Czy grozi nam pieniądz czasowy? 8 powodów, dlaczego cyfrowy pieniądz z datą ważności to bardzo niebezpieczne rozwiązanie
Cyfrowy pieniądz z „datą ważności” – Chińczycy przechodzą do kolejnego etapu testów

Udostępnij: