Śladem Praskich Katowni

Spacer po warszawskiej Pradze zorganizowany przez Warszawski Zaułek. Niesamowicie ważny historycznie temat…

Słowem wstępu…

Kiedy na lewym brzegu Wisły dogorywało Powstanie Warszawskie, na Pradze już w drugiej połowie września 1944 r. zaczął szaleć czerwony terror. Wraz z Sowietami wkroczyło NKWD, które zaczęło tworzyć pierwsze katownie w Warszawie. Więziono i mordowano polskich patriotów, żołnierzy podziemia niepodległościowego, ale także ludność cywilną, aby pokazać, kto tu teraz rządzi. Wśród nich najgorsze było więzienie karno-śledcze nr III tzw. “Toledo”. Komuniści za wszelką cenę próbowali wymazać ze świadomości społecznej fakt istnienia i walki Żołnierzy Wyklętych, zafałszować ich obraz w oczach społeczeństwa przedstawiając, jako “bandytów”, co nieprzerwanie trwa do dziś…

Tak wyglądała miej więcej trasa spaceru:

Spotkaliśmy się przy ul. Józefa Sierakowskiego 7, przed budynkiem Dawnego Żydowskiego Domu Akademickiego, który stał się trzecią siedzibą NKWD, ale pierwszą Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Było to miejsce kaźni ofiar bezpieki.

Drugim punktem na trasie był gmach VIII Liceum Ogólnokształcące im. Władysława IV, które również w 1944 zostało przejęte przez Armię Czerwoną. To tu mieścił się w latach 1944-46 Trybunał Wojenny oraz prokuratura wojskowa Armii Czerwonej. Początkowo był tu szpital polowy, ale został on szybko przeniesiony do innej lokalizacji a budynek szkolny zajmował, tylko sale od strony ul. Zygmuntowskiej, obecnie Al. Solidarności. W pozostałych pomieszczeniach ulokowali się Sowieci. Zamurowano korytarze, przejścia piwniczne i zamalowano część okien. Wszędzie stali wartownicy. Początkowo sądzono, że uwięzieni są tam tylko dezerterzy z Armii Czerwonej lub sądzeni za inne przewinienia żołnierze radzieccy. Jednak dzieci i nauczyciele słyszeli krzyki po polsku, np. syn wicedyrektora szkoły Lech Kubik słyszał rozpaczliwe wołania: – Rodacy, ratujcie! I zaraz potem padł strzał. Inny uczeń zobaczył – przez szparę wydrapaną w farbie na oknie – budowlę z desek, bez fundamentów, której dół był niczym nieosłonięty. W lodowatej wodzie, bo już była późna jesień, na cegłach zobaczył nogi stojących tam ludzi. Za chwilę wartownik wyprowadził z tego prowizorycznego aresztu człowieka, który prawie nie mógł iść. Zaprowadzono go na przesłuchanie i nigdy nie wrócił. Czy rzeczywiście na dziedzińcu liceum im. Władysława IV znajdują się mogiły pogrzebanych ofiar Trybunału Wojennego? Nie wiadomo, gdyż pomimo próśb społeczników do tej pory nie przeprowadzono tam żadnych badań.

Zresztą cały kwartał ulic od dzisiejszej Al. Solidarności do ul. Ks. Kłopotowskiego zajmowały różne instytucje sowieckie. Przy ul. Jagiellońskiej 34 urzędował szef Trybunału Wojennego, major Szyrkin, pod nr 28 mieściła się prokuratura Armii Czerwonej, a pod 17 – radziecka Komenda Miasta.

Na przeciwko szkoły, zaraz po drugiej stronie Alei Solidarności 52, na ulicy Cyryla i Metodego, była kolejna katownia… “Cyryl, jak Cyryl, ale te metody…” Jęki i krzyki przesłuchiwanych roznosiły się po całej okolicy…

Przed II wojną światową przy ul. Cyryla i Metodego 4 mieścił się akademik dla studentów teologii prawosławnej. Tuż obok znajduje się cerkiew p.w. św. Marii Magdaleny. W byłym akademiku ulokowała się warszawska bezpieka. Na piętrach urządzono sale przesłuchań, a w podziemiach oczywiście areszt. Zajmowano się tu lżejszymi niż na Sierakowskiego sprawami, głównie inwigilując warszawiaków i tropiąc ludzi nastawionych nieprzychylnie do narzuconego ustroju. W 1950 r. SUBP przeniósł się do Pałacu Mostowskich na drugą stronę Wisły, a cieszący się dalej złą sławą budynek przejęła Milicja Obywatelska.

Nieopodal, bo okazałym gmachu budynku Dyrekcji Generalnej PKP, przy skrzyżowaniu Targowej 74 i Wileńskiej 2/4, wszystko się zaczęło. Początkowo ulokował się tu Polski Komitet Wyzwolenie Narodowego, a później Rząd Tymczasowy RP. Znajdował się tu także Stołeczny Urząd Bezpieczeństwa Publicznego oraz siedzibę NKWD. W jednym miejscu zgromadzono cały komunistyczny aparat terroru politycznego i wykonawczego, cały aparat represji. To dopiero stamtąd poszczególne urzędy i organizacje przenosiły się w inne, szerzej znane miejsca. Tutaj też prawdopodobnie mieściły się pierwsze sale przesłuchań i pierwsze więzienia na Pradze.

Szóstym przystankiem na naszej trasie była ulica Stalowa 9. W tej kamienicy prawdopodobnie mieszkał Bolesław Bierut, który w 1945 roku na podstawie swojego dekretu przekazał kamienice na własność miasta. Dziś nie ma już śladu po budkach wartowniczych, w których żołnierze pilnowali najważniejszych osób w państwie, przed polskim podziemiem. Sama kamienica jest jedynym budynkiem na całej ulicy po renowacji elewacji, ale to zapewne… przypadek.

Strzelecka 8

Wraz z Armią Czerwoną do Polski wkroczyły dywizje NKWD. Ich zadaniem było sianie terroru, aby utrzymać Polaków w ryzach i posłuszeństwie. Tylko w dwóch pierwszych latach 1944-1946 aresztowano ponad 47 tysięcy osób.

Główna siedziba NKWD, po przeniesieniu się z gmachu Dyrekcji Generalnej PKP, mieściła się przy ul. Strzeleckiej 8, dawniej ul. Środkowa 13. Urzędował tam osławiony kat Polaków, gen. Iwan A. Sierow. To on zasłynął zwabieniem na rozmowy przywódców polskiego państwa podziemnego.

Namysłowska 6, dawna Ratuszowa na skrzyżowaniu z 11 Listopada, tu mieściło się najcięższe Więzienie Karno-Śledcze NKWD UB nr III w Warszawie, zwane „Toledo”. Mało kto pamięta, tą najbardziej przerażającą stalinowską katownię w Warszawie. Napiszemy o niej osobny artykuł.

Spacer zakończyliśmy przy dwóch niepozornych budynkach przy ul. 11 Listopada nr 66 i 68. Były to także miejsca przesłuchań i areszt. Funkcjonował tu w latach 194-45 Sowiecki Trybunał Wojenny. Było to strategiczne miejsce, gdyż nieopodal znajdują się tory, gdzie patrole sowiecki wyłapywały Polaków, którzy wyskakiwali z pociągów przed dworcami, aby uniknąć aresztowania …

Podsumowując

W kazamatach praskich DZIENNIE zabijano około 100 Polaków! Miesięcznie na Syberię w głąb Rosji wywożono około 1000 osób! Dziesiątki miejsc, piwnic… Oprócz podziemia antykomunistycznego, więziono i męczono także ludność cywilną Pragi. Ludzi zmuszano do donoszenia na najbliższych. Ofiary zbrodni zakopywano w każdym możliwym i wolnym miejscu Pragi. Były to piwnice, podwórka, place i doły na śmieci, nasypy kolejowe, stare cmentarze, szkolne boiska …

W miejscach zbrodni, gdzie dziś stoją osiedla, wykopywano kości, znajdowały się masowe groby… Skala poszukiwań jest wciąż nieadekwatna do skali zbrodni. Opowieści wciąż są przekazywane jak wtedy… między Polakami.

Dlaczego ekipy poszukiwawcze nie mogą szukać szczątków polskich bohaterów na szkolnym boisku, czy terenach PKP, gdzie do dziś ludzie odnajdują ludzkie kości? Czy to kolejna zemsta komunistów na Polakach, aby polska młodzież biegała po boiskach i bezcześciła nieświadomie szczątki swoich bohaterów?

A jaki przekaz otrzymywali Polacy przez dziesiątki lat? Ja co i raz słyszę, że Sowieci tak stali i stali na prawym brzegu Wisły i nie mogli pomóc Powstańcom. NIE! Oni w tym czasie już robili “porządki dla nowego miru” na warszawskiej Pradze…

A ile dzisiaj wiedzą Polacy o tamtych, nieodległych przecież wydarzeniach od 3rp?

Udostępnij: