Tango Przegranych, czyli jak tańczyć w crocsach?

Braciszkowie moi mili!

Cały świat niedawnych oświeconych “Elit” jest jednym wielkim dysonansem poznawczym, codzienną walką faktów z konfabulacjami, rzeczywistości z wyobrażeniami o niej. Jest niczym Adam Michnik w garniturze i crocsach, z paluchami zżółkniętymi od fajek, cuchnącym oddechem palacza i jeszcze bardziej cuchnącymi poglądami, które “Elyta” musi mieć za szyk, klasę, świeżość i czystość… “Elyta” radzi sobie z tym rozjechaniem coraz gorzej, tym bardziej, że zewsząd atakowani są prawdą obiektywną. Oj nie są przyzwyczajeni do takiej bezczelności, aby Pospólstwo jakoweś nie bacząc na rangę i staż gębę otwierało i w oczy mówiło…. na Ty!

Uważajcie Braciszkowie! Lud Prosty wielbiący, klęczący i wpatrzony dotychczas jak w obraz, na Elytę rękę śmie podnosić? Patrząc w oczy? Elycie? Czapki ze łba nie zdejmując? Jakby tego było mało, przestały działać wszystkie magiczne zwroty i zaklęcia, typu ”Ty Pisowcu”, powodujące dotychczas u Plebsu uczucie zawstydzenia i wycofania…. Wobec takiego stanu rzeczy “Elyta” nasza poczęła się czuć odrzucona i samotna jako ten palec w ……e! A od tego króciutka już droga do depresji i stanów lękowych, z których jedni próbują się leczyć, inni zaś wypierać. Tu niezwykle pomocne są media gorszego sortu, fejsbukowe grupy wsparcia, spędy uliczne, jak też zwykłe domówki, gdzie można wyrzucić z siebie całą plwocinę, cały jad, przy pełnej akceptacji, a czasami aplauzie Współtowarzyszy niedoli….

W takich chwilach jest prawie jak dawniej, świat niczym po głębokim łyku gorzały, na chwilę rozbłyska ferią barw, by za moment przerodzić się w coraz cięższego kacenjamera! Ale jak to u alkoholików, drżącymi rękami znów sięgają po butelkę wypełnioną kłamstwem krzycząc “jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy Watahy”, albo Kaczor ty…, by po chwili bez wiary, ciężko opaść na fotel…

Tak Braciszkowie! Frasunków to jeszcze nie koniec! Noce nieprzespane, pełne trwogi oczekiwanie na bicie zegara o szóstej rano, nerwowe wyglądanie zza firanek, zaglądanie do skrzynki pocztowej i sprawdzanie błyskawicznie topniejącego konta w banku! I żadnej nadziei, znikąd ratunku! Jeszcze niedawno łudzili się, że Donald, że na koniu białym, przybędzie i tak jak było będzie… Że znów zatańczą, w uśmiechach perlistych, odświętnie ubrani, stukając butami szytymi na miarę o marmury, granity… a stukot będzie się niósł… I zerwali się z foteli i kanap wylniałych, by jeszcze raz w tango uderzyć… lecz rytmu nie poczuł już nikt, muzyka fałszywa odbiła się od ścian potęgując kakofonię, crocsy zaś, na wykoślawionych stopach ostatkiem sił zrobiły… szur, szur, szur…

Tak kończy żywot Elyta! Smutny to koniec! Tym bardziej, że być może wielu byłoby do uratowania! Dla Polski! Ale czy ktoś da im szansę na nawrócenie? Czy sami będą mieli siły stanąć w prawdzie i jak na pierwszym spotkaniu AA powiedzieć… Nazywam się …………. należałem do Elyty…. Hm! Nie bardzo wierzę, ale czyż nie po chrześcijańsku jest dawać szansę? Po chrześcijańsku więc zakrzyknę!

Elyto! Opamiętaj się! Polska wybaczy, choć z pewnością nie wszystkim!

priotruchg, 2017-06-02

Udostępnij: