Historia jednego zdjęcia

Do napisania tego artykułu skłoniła mnie sprawa sprzed 5 lat, kiedy firma produkująca wódkę, a w zasadzie jej dział marketingowy, wykorzystał zdjęcie z dramatycznych wydarzeń sierpnia 1982 roku w Lubinie, na pijacką reklamę. Pamiętam to oburzenie jakie obiegło wtedy Polskę, ale czy pamiętamy lub poznaliśmy historię tego zdjęcia?

Wykorzystała zdjęcie ze stanu wojennego w reklamie wódki. Usłyszała zarzuty.

Krzysztof Raczkowiak – autor zdjęcia

Krzysztof Raczkowiak (1952 – 2016)
Fotografią zainteresował się jako student Politechniki Wrocławskiej. Od 1974 był fotoreporterem prasowym tygodnika Zagłębia Miedziowego w Lubinie.

Jak mówił o sobie:

Miałem nawyk stałego noszenia aparatu ze sobą. Gdziekolwiek bym się nie ruszył. Jak szedłem do sklepu na zakupy – brałem aparat. Szedłem dziecko zaprowadzić do przedszkola – brałem aparat. Nosiłem go zawsze ze sobą. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że będę świadkiem jak strzelają do ludzi.

Krzysztof Raczkowiak

Zbrodnia lubińska

Wydarzenia lubińskie, to zbrodnia jakiej dopuścili się funkcjonariusze służb mundurowych PRL podczas pokojowej manifestacji 31 sierpnia 1982 roku w Lubinie w rocznicę porozumień sierpniowych z 1980. W wyniku działań milicji i Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej od kul zginęły trzy osoby: Michał Adamowicz, Andrzej Trajkowski i Mieczysław Poźniak, a jedenaście zostało rannych: Ireneusz Lao, Mieczysław Chmielewski, Henryk Tereszkiewicz, Szymon Stafiniak, Brygida Wieczorek, Henryk Huzarewicz, Ryszard Stefanowicz, Mirosław Kwiatkowski, Andrzej Dudziak, Edward Wertka, Tadeusz Rusin.

Ale od początku…

31 sierpnia 1982 roku ludzie w akcie solidarności i chęci zamanifestowania sprzeciwu wobec komunistycznej władzy, po pracy zaczęli iść w stronę rynku. Mieli układać kwiaty w krzyż. Przy rynku stały już wozy milicyjne a w nich milicjanci. Tym czasem ludzi przybywało, dużo rodziców przyszło z dziećmi, niektóre były w wózeczkach. Szli pokojowo wyrazić swój sprzeciw wprowadzeniu stanu wojennego.

Milicja zaczęła ogłaszać przez megafony, żeby ludzie się rozeszli i zaczęli rozrzucać ułożone kwiaty. Kiedy ludzie zaczęli zbierać je i na nowo układać je w krzyż, milicja i ZOMO zaczęły w tłum strzelać petardami a następnie gazem łzawiącym. Niektórzy z tłumu zaczęli odrzucać w stronę milicji puszki z gazem. Wtedy milicja ruszyła z pałami na ludzi i zaczęli ich bić. Nigdy wcześniej nie było czegoś takiego w Lubinie.

Krzysztof Raczkowiak stojąc w ukryciu z aparatem usłyszał od jednego człowieka z tłumu: “Panie, sfotografuj pan to skurwysyństwo“. Robiąc kolejne zdjęcie, zauważył, że jeden z ZOMOwców widzi go stojącego z długim obiektywem.

W tym momencie podniosłem aparat, żeby zrobić zdjęcie, i widzę, że ZOMOwiec zaczyna odpinać od paska pistolet, zrobiłem zdjęcie i upadłem za żywopłot. Pierwsza kula, którą tak poczułem, przeleciała nad moją głową i utkwiła w daszku nad klatką schodową. Po prostu strzelił we mnie i poszedł dalej.

Krzysztof Raczkowiak

ZOMO zaczęło tłum spychać w stronę parku. Ludzie zauważyli, że milicja strzela do nich z ostrej amunicji. Początkowo myśleli, że są to gumowe naboje, jednak widząc jak opadają gałęzie z drzew, oraz że świst kul był bardzo głośny, upewnili się, że jest to ostra amunicja. Nyski milicyjne zajeżdżały drogę uciekającemu tłumowi, wręcz wjeżdżały w tłum, żeby przejeżdżać ludzi. Po chwili zauważono, że jedna z Nysek jaka podjechała ma na dachu milicjanta z karabinem. Przerażeni ludzie rzucili się do ucieczki. Część z nich wskoczyła do rowu rzeczki, która tam płynie, a cześć pobiegła mostkiem.

Zdjęcia pochodzą z artykułu: https://historialubina.pl/?page_id=1672

Jak relacjonują uczestniczy manifestacji, którzy biegli przez mostek:

Znalazłem się przy mostku i usłyszałem koło ucha świst kuli i zobaczyłem jak człowiek obok uderza głową o barierkę i upada. Po chwili zauważyłem spływającą po mostku krew. Ludzie dookoła zaczęli krzyczeć. Przewróciliśmy tego mężczyznę na plecy i aż się cofnęliśmy na widok jego zmasakrowanej przez pocisk twarzy. Mężczyzna żył, więc złapaliśmy go za ręce i nogi i zaczęliśmy uciekać, ponieważ podjechały kolejne dwie Nyski i zaczęto do nas strzelać. Wyglądało to jak safari. Rzuciliśmy się na ziemie wraz z naszym rannym. Po chwili wszystko ucichło. Podnieśliśmy się i zaczęliśmy znowu biec, żeby jak najszybciej dostarczyć rannego do szpitala.

Jak relacjonuje Krzysztof Raczkowiak:

Kiedy strzały umilkły, na kliszy zostały mi 2 klatki. Mężczyźni poderwali się i zaczęli biec wzdłuż rzeczki. Ja biegłem równolegle do nich próbując złapać odpowiedni moment, żeby uspokoić oddech, powstrzymać drżenie rąk, albo żeby ci biegnący byli w odpowiednim momencie, bo wiedziałem, że mogę zrobić jedno, góra dwa zdjęcia.

Krzysztof Raczkowiak

I właśnie wtedy powstało to słynne na cały świat zdjęcie:

Krzysztof Raczkowiak, 31 sierpnia 1982 Lubin

Finał tej historii jest taki, jak większość podobnych…

Michał Adamowicz został dowieziony do szpitala przez pierwszy zatrzymany na drodze samochód. Kierowca jechał pod prąd, żeby jak najszybciej dojechać z rannym do szpitala. Jak się okazało lekarze mieli odgórny przykaz, żeby utrzymywać rannych jak najdłużej przy życiu, aby nie figurowali jako zabici, tylko że zmarli.

Tego samego dnia lokalne wiadomości pokazują: spalony ratusz i spalone kontenery na śmieci. Przekaz był jasny: demonstranci w Lubinie spalili ratusz. Jednak zrobili to sami ZOMOwcy strzelając z petard do ludzi siedzących w oknach budynku. Oczywiście nigdzie nie było informacji, że ktoś został zabity czy ranny.

Po latach zapadły prawomocne wyroki na trzech dowódców milicji. Mocodawcy pozwolenia na użycie broni podczas manifestacji do tej pory nie zostali ukarani.

Szczerze, to nie jest ta Polska o którą wtedy walczyłem. W tej Polsce sprawcy tej zbrodni nie byli by na wolności.

Jacek Swakoń

Upamiętnienie zbrodni w Lubinie

Krzyż postawiony dla upamiętnienia Michała Adamowicza, który został zastrzelony na pobliskim mostku

Dla uczczenia ofiar w 10. rocznicę zbrodni postawiono Pomnik Pamięci Ofiar Lubina ’82.

Solidarni, nasz jest ten dzień, a jutro jest nieznane,
lecz czyńmy tak, jak gdyby nasz był wiek,
pod wolny kraj spokojnie kładź fundament.
A jeśli ktoś nasz polski dom zapali,
to każdy z nas gotowy musi być,
bo lepiej, byśmy stojąc umierali,
niż mamy klęcząc na kolanach żyć.
Solidarni, nasz jest ten dzień,
zjednoczmy się, bo jeden jest nasz cel!

Piosenka Solidarności
Słowa: Jerzy Narbutt
Melodia: Stanisław Markowski

Zbrodnia Lubińska 1982 – Zbrodnia bez kary – Krótka seria

Zbrodnia Lubińska 1982 – Zbrodnia bez kary – Krótka seria
Udostępnij: