Weksle zaufania – narzędzia i możliwości odwołania funkcjonariusza publicznego ze stanowiska

Człowiek nie potrafi, tak naprawdę, stanowić skutecznie prawa. Po pierwsze zawsze znajdzie się pośród ludzi i orzecznictwa człowiek, który popełni czyn, nie pasujący ani wprost, ani nawet w „zaokrągleniu” do konkretnej normy prawnej, czytaj: przepisu. Człowiek ten padnie prawdopodobnie ofiarą tzw. „podpięcia pod paragraf” bez względu na to, czy faktycznie przepisu brak, czy orzekający takowego nie zna czy nie skojarzył.

Pojawi się również i człowiek, który będzie w stanie przepisy ominąć, popełni zbrodnię prawnie doskonałą i doprowadzi do takiego precedensu, w wyniku którego człowiek w oczywisty sposób winny tak moralnie, jak i wedle praw naturalnych – będzie zupełnie niewinny według systemu i ułomnego prawa stanowionego, chociażby ze względu na znienawidzone przeze mnie tak zwane okoliczności.

Zdarzy się niestety również, lub – co gorsza – człowiek absolutnie niewinny żadnej zbrodni i żadnego występku z moralnego punktu widzenia, który zostanie jednak osądzony bycia winnym z tytułu ułomnych i nieustannie zmieniających się norm aktualnego systemu, będącego niczym innym, jak wypadkową ludzkich wszelkich ułomności i wad uzbrojonych w systemowy oręż przymusu i siły.

Trzecim dowodem na potrzebę cywilizacyjnej zmiany systemu, jest najgenialniejsze, najkrótsze, a kto wie czy nie najstarsze spisane prawo świata – a mianowicie Dekalog. A tak naprawdę nie ono samo, co ułomność, absurdalność i objętość prawa dziś stanowionego, nadal dziurawego, i podle marnego w stosunku do Dekalogu.

X Przykazań, które miał usłyszeć Mojżesz od Boga, stanowi od niemała tysięcy lat najkrótsze, najtrafniejsze i jednocześnie najmniej dające się omijać czy de- czy nad- interpretować prawo, co wielu uważa za dowód na wprost boskie jego pochodzenie.

Tutaj pojawia się bardzo poważna wada systemu, który nie przejmuje się tym, czy jego funkcjonariusz, minister, poseł czy urzędnik – jest aby na pewno zdrowy moralnie. Dopuszcza do sprawowania władzy, rozdaje broń i możliwości tak polepszania jak i niszczenia życia ludzi równie chętnie osobom o prostym, jak i mocno nawet skrzywionym kręgosłupie moralnym. Ci drudzy, po latach swych zmów i cichych konspiracji, wyrugowali niestety tych pierwszych z polityki i sprawowania władzy. Doszliśmy do absurdu niemal cyrkowego, w którym aby jeździć koparką, autobusem, stać na drabinie czy rusztowaniu, należy mieć więcej badań fizycznych i psychologicznych, aniżeli, by zostać premierem czy ministrem odpowiedzialnym za kraj, miliony ludzi, ich dobytek, życie, zdrowie, w sumie każdy aspekt życia.

Jeżeli zatem jest tak, iż o prawie, jego interpretacji, pomyśle na jego zmianę i w ogóle zasadom, według których i jak mają żyć miliony ludzi, decyduje grupa ludzi, w której nawet niewielka ich część nie jest zdrowa moralnie – system taki na pewno przepoczwarzy się w totalitarny, opresyjny system wyniszczający swych własnych rodaków. Dlaczego? To proste, przepisy poprzez kolejne ekipy ewoluować będą w coraz dotkliwsze, jakby miało to stanowić remedium i usprawiedliwienie dotychczasowych niepowodzeń i niedoskonałości działania systemu i jego „prawa”. Później, chore moralnie jednostki wyrugują zdrowe moralnie jednostki z polityki i władzy do zera, a kolejna ekipa składająca się już wyłącznie z kanalii, skorzysta jedynie z dostępnych już „prawnych” narzędzi i siłą, kosztem krwi i krzywdy, w zasadzie wszelkim kosztem, wdroży ostatnie prawo, gwarantujące jej wieczne trwanie u władzy. Wystarczy prześledzić historię, ewolucję systemów, spojrzeć po sąsiadach.

W poprzednich moich artykułach na sablane.pl, znajdą Państwo tekst o ułomności demokracji oraz próbie uświadomienia sobie, kto tak naprawdę stanowi w takiej demokracji prawo.      

Dziś, mając już takową lekturę za sobą, pójdziemy już krok dalej i zaczniemy publikować stronice rzeczonej mojej książki – konkretny model i konkretne rozwiązania, dzięki którym system, demokracja czy państwowość w ogóle – mogły by funkcjonować jak przysłowiowy szwajcarski zegarek, a życie ludzi byłoby wolne od negatywnych skutków działalności biurokracji czy urzędów i na ich polecenie działających siepaczy. Zostawiam Państwa z suchym tekstem prosto z książki, będąc jednocześnie niezmiernie ciekawym reakcji i komentarzy. Proszę tylko o jedno – od ogółu, do szczegółu – nigdy odwrotnie. Tworząc podwaliny nowego systemu, nie sposób biorąc pod uwagę poziom skomplikowania współczesnego życia – ani od razu stworzyć wszystkiego w szczegółach, o wszystkim pomyśleć – ani zweryfikować z realnym życiem chociażby możliwości, czy wydajności/prędkości funkcjonowania konkretnych proponowanych rozwiązań.

Książka, ma być drogowskazem, mapą i wytycznymi do stworzenia pewnego dnia prawdziwie ludzkiego systemu dla ludzi zdrowych moralnie, nie krzywdzących innych współobywateli – a nie encyklopedią z wytycznymi, niczym KPK, co robić w przypadku kradzieży pelargonii z balkonu.

Taką pracę, zwie się zwyczajowo zarys. Oddaję w Państwa ręce pierwszy publiczny raz, dzięki uprzejmości sablane.pl, tekst, a w zasadzie konkretny podrozdział książki „System ludzi chorych moralnie”, autorstwa Format S:\. Książki mającej stanowić zarys właśnie dla stworzenia prawdziwego ludzkiego systemu dla ludzi zaraz po tym, jak aktualny system upadnie. To, że upadnie, jest pewne; niepewne są tylko dwie rzeczy: kiedy upadnie, i ile ofiar do tego momentu za sobą pociągnie, oraz czy przyszłe pokolenia wyciągną z tego wnioski i lekcję, bo jak dotąd… faszyzmy, komunizmy i inne zbrodnicze systemy wracają. Pod inną wprawdzie barwą i flagą, mając na ustach nowe kłamstwa i frazesy, ale historia powtarza się nieustannie; a powtarza się tylko dlatego właśnie, iż nikt niemal z historii systemu, nie wyciąga lekcji ni wniosków.

Weksle zaufania

Największą wadą aktualnie funkcjonujących na świecie demokracji i ich wszelkich, w tym także parlamentarnych odmian, jest brak bezpośredniej możliwości odwołania, przez i na wniosek suwerena, konkretnego urzędnika, polityka czy chociażby ministra. Aktualne rozwiązania sprowadzają się – chociażby ze względu istnienia zupełnie zbędnej instytucji immunitetów, czy kierowania drogi odwołania przez kolejne urzędy czy izby i ich nieprzewidywalne wyniki głosowań – do braku realnej możliwości zablokowania prac nad danym rozwiązaniem prawnym, które funkcjonować będzie na szkodę społeczeństwa, pozbawi je stabilności na przykład energetycznej, dobrobytu w sensie nieograniczonej możliwości rozporządzania własnym majątkiem czy własności narodowej chociażby w sensie chociażby dostępu do zasobów naturalnych.

Sam fakt istnienia – nawet teoretycznie – nieznanych w momencie wyboru takiej osoby i powołania jej na stanowisko – zależności, wpływów osób trzecich czy choćby obcych czynników gospodarczo-politycznych na nią – musi powodować, iż w realnie i prawidłowo funkcjonującej demokracji czy każdym innym systemie tworzonym dla dobra ludzi i społeczeństw – musi każdorazowo istnieć mechanizm umożliwiający odwołanie na wniosek suwerena nawet najwyższego stanowiska w państwie, oraz zablokowania jego dalszych, szkodliwych dla suwerena i państwa prac.

Sam brak wiedzy czy świadomości suwerena, w dniu wyboru czy powołania, istnienia zależności tejże osoby na przykład od innej osoby, grupy osób czy korporacji, stanowi wystarczający argument za istnieniem takiego skutecznego narzędzia i takiej instytucji, która w jakimś sensie jest przecież na świecie już znana z angielskich rozwiązań, a mianowicie – impeachment.

Możliwość odwołania konkretnego polityka z funkcji, musi się oczywiście wiązać z natychmiastowym zablokowaniem jego działalności i podejmowania dalszych zobowiązań w imieniu suwerena. Instytucja ta musi się sprowadzać, do postawienia wotum nieufności konkretnej osobie, nawet chronionej immunitetem, skutkującego natychmiastowym odsunięciem tejże osoby z od czynności służbowych lub nawet odwołaniem z funkcji i stanowiska, wraz z jednoczesnym odebraniem wszelkich uprawnień do dalszego reprezentowania suwerena w sytuacji jednak jedynie takiej, w której to osoba ta w sposób wyraźny sprawuje urząd niezgodnie z powołaniem i działa na szkodę społeczeństwa, ulega oczywistej korupcji bądź nepotyzmowi, nadużywa uprawnień służbowych, podejmuje decyzje w wyniku których społeczeństwo traci materialnie czy niematerialnie, ulega obcym niekorzystnym dla społeczeństwa wpływom i tak dalej, i tak dalej. Mówiąc wprost: moment, w którym staje się jasne, iż chory moralnie lub szantażowany polityk działa na szkodę społeczeństwa – musi istnieć silne i zabezpieczone siłą tak prawną jak i realną narzędzie odsunięcia takiej osoby od władzy oraz zablokowania jego dalszych prac, z jednoczesną możliwością zawetowania dotychczasowych, o ile te stoją w bezpośrednim związku z zarzutami.

Patologiczny na dzień dzisiejszy stan braku takiego narzędzia – w porównaniu do wszelkich pozostałych praw (cywilnych, prawa pracy, nawet karnych w sensie chociażby wyłączenia sędziego) – oraz realny brak możliwości odwołania przez suwerena swego reprezentanta, stanowi w zasadzie niczym otwarte wrota do piekieł i przepis na gotowe katastrofy na koszt społeczeństwa – wstęp do kolejnych patologii, w których to nieodwoływalny – przynajmniej przez jakiś czas – osobnik chory moralnie lub człowiek szantażowany – będzie działał na szkodę społeczeństwa i ludzi, ale również systemu, państwa, ich powagi, stabilności i skuteczności.

Niedopuszczalny jest taki stan istnienia i działania systemu, w którym to pracodawca może zwolnić pracownika, przedsiębiorca zmienić radcę prawnego, grupka radnych czy mieszkańców odwołać burmistrza – ale suweren nie może jednocześnie ani odwołać, ani nawet zablokować działalności swego skorumpowanego czy działającego na jego szkodę przedstawiciela nie lokalnego, a reprezentującego całe państwo.

Ponieważ społeczeństwa po upadku systemu, winny starać się jak najmniej budować nowych, teoretycznych i niesprawdzonych rozwiązań, starać się jak najmniej zmieniać zasady w codziennym funkcjonowaniu życia, i jak najwięcej korzystać ze znanych sobie już rozwiązań, urzędów i zasad – należy wprowadzić do aktualnego stanu parlamentarnego – instytucję WEKSLA ZAUFANIA – czyli odwrotności weksla znanego z Kodeksu Cywilnego.

Weksel zaufania wystawiony winien być przez każdego urzędnika, polityka, ministra, prezydenta premiera i Bóg jeden wie jakiego jeszcze człowieka pełniącego obowiązki służby suwerenowi, a polegać powinien na tym, iż na każde wezwanie suwerena, winien natychmiast odstąpić od czynności służbowych, gdyż wraz z użyciem weksla zaufania – traci reprezentację daną mu w momencie powołania przez suwerena. Rozwiązanie to musi być jednocześnie uzbrojone w normy karne w przypadku odmowy, kontry czy „braku zgody i chęci współpracy” osoby, która ten weksel zaufania wystawiła (więcej w rozdziale o Gwardii Narodowej oraz rozdziały o lokalnych Policjach).

Szczegółowe rozwiązania i zapisy tego, co już jest a co jeszcze nie jest podstawą do wezwania polityka czy urzędnika do zaprzestania pełnienia funkcji, są oczywiście kwestią późniejszą i otwartą, gdyż zarówno żadna część społeczności nie może paraliżować takim narzędziem codziennych prac dla dobra społeczeństwa – jak i żaden polityk nie może w ramach precedensu tak nagiąć zapisów przyszłej ustawy o wekslu zaufania, by był w pewnej sytuacji nieodwoływalny – zupełnie, jak dziś. Można i wręcz należy ustalić progi, realne kwoty czy inne znane ramy i bariery tak, aby podejrzenie o zakup zbyt drogiego papieru toaletowego dla ministra obrony narodowej, nie przeszkadzało w prowadzeniu codziennych prac na rzecz silnej i prawdziwie polskiej armii, zasilanej w większości polskimi technologiami – na przykład.

Dziś, pozbawić immunitetu posła może parlament. Suweren, który go wprawdzie wybrał, nie może tego ani zrobić, ani nawet brać biernego udziału w roli obserwatora w tym procesie. Wpływu na personalny wybór konkretnego ministra, ani możliwości jego odwołania czy zablokowania jego prac – nie ma suweren żadnych, poza teoretycznymi, niezwykle zagmatwanymi i od wielu kolejnych teoretycznych rozwiązań uwarunkowanych.

Ponieważ rozwiązania stanu dzisiejszego należy uznać za patologiczne, prawdopodobnie cynicznie i celowo wdrożone przez system w życie bez wiedzy i nie na wniosek suwerena. Nie jest to nic innego, niż świadome i celowe blokowanie suwerenowi możliwości obrony przed opresyjnym rządem oraz jego działalnością, a stan taki określany był dotąd opresyjną dyktaturą, a nie demokracją parlamentarną. Każdy system dążący do takiego stanu prawnego, należy uznać za system antyludzki i antyspołeczny, który – to tylko kwestia czasu, do wyboru chorych moralnie ludzi na stanowiska – na pewno doprowadzi do wielu różnych strat, konfliktu z własnym narodem, suwerenem a być może nawet i sąsiadami.

Ograniczenie działalności chorych moralnie, tworzących frakcje i układy ze swoimi następcami i nieodwoływalnych przez suwerena JEDYNIE do czaso-okresu pomiędzy kolejnymi wyborami kolejnych nieprzewidywalnych, nieodwoływalnych i być może chorych moralnie ludzi o skrzywionym kręgosłupie moralnym, to żadne ograniczenie, to żadne zabezpieczenie przed zbrodniczą potencjalnie działalnością takich ludzi. Oddając pełnię władzy w czyjeś ręce, musicie mieć pod ręką narzędzia, które będą te ręce mogły powstrzymać, o ile te ręce zechcą Was karcić, smagać batem i biczem wedle własnego uznania.

Format S:\

Udostępnij: