I łzę uronię… ze śmiechu, żalu i rozpaczy!

Braciszkowie moi mili! Spoglądając bez emocji, a może nawet z dalekiego dystansu na sprawy, ledwie przepołowionego Roku Pańskiego 2020 nie mogę pozbyć się wrażenia, że dawno przekroczyliśmy wszelkie granice już nie rozsądku, ale głęboko zaawansowanego absurdu. Zaczynając od pandemii wirusa chińskich nietoperzy, poprzez telewizyjne przebitki konwojów trumien z całej Europy, lądujące tłuste Antonowy, listowne głosowania, narciarskie respiratory i oscypkowe maseczki… na Tarczach Antykryzysowych, helikopterach z deszczem banknotów, zamaskowanych Staruszkach napadających na Bezmaseczkowców na ulicach, Wyborach Lepszego Zła, oraz Ślubach Kawalerskich Wawelskich połączonych ze składaniem wieńców nagrobnych kończąc. Wszystko to oblane gęstym i tłustym sosem propagandy, jakiej nie pamiętam nawet z czasów najczarniejszego komunizmu właściwego, który z perspektywy czasu jawi się w porównaniu z obecną kabaretową, tragikomiczną resztówką Polski jako oaza porządku i wolności. 

Tak Braciszkowie! Prawda leży tam gdzie leży i mówi nam, że w tej czarnej komunie Urzędnik był kilkukrotnie rzadziej spotykany, Policja Polityczna była wredna, ale jedna i żeby inwigilować Delikwenta to musiała się natrudzić, kabli narozciągać, mikrofonów naukrywać, do Nyski magnetofony nosić ciężkie i Carmenów w nieklimatyzowanej blaszance wagony wypalić… A nie apkę odpalić, albo Pegasusa, albo inne Protego, by krok w krok za milionami Polaków chodzić, albo alertem RCB do innej czynności wyborczej zachęcić. Milicja i ZOMO zła była i nikt nie miał co do tego żadnych wątpliwości, Partia była Wróg i Zdrajca i też nikt z tym nie dyskutował i nie udawał, że jest inaczej.
Ale kartofel w “Społemie” polski był i pomidor, a nawet świnia w częściach spod lady, a do niej osławiona musztarda z Parczewa, którą też ostatnio sprzedali. Huta, kopalnia, fabryka i stocznia choć były nierentowne i czasem coś produkowały, a nawet jak nie produkowały to stały… całe budynki, drogi instalacje i ogrodzenia. Teraz zgliszcza i kikuty… A długu było całe 40 miliardów dolarów, które to jakoś ostatnio spłacilim.

Oszalał Piotruch zakrzykniecie Braciszkowie! A ja Wam odpowiem: nie oszalał!

Jeno patrzy i konstatuje, jak bardzo zmarnowaliśmy nasz kraj, jak bardzo daliśmy się upokorzyć zniewolić i okraść, skoro za normę przyjmujemy to co z naszą Ojczyzną pozwoliliśmy zrobić. Jak bardzo jesteśmy w czarnej d*pie, przy bilionach (sic) dolarów długu, sprzedanym całym majątku, zniszczonej i rozkradzionej gospodarce, z idiotami i złodziejami przy władzy, których sami radośnie wybieramy. Jak nisko upadliśmy i jak łatwo bez żadnego prawie sprzeciwu przepuściliśmy taki piękny kraj. A to dopiero początek!

Teraz po osławionych wyborach mniejszego zła proces dramatycznie przyspieszy. 447 siedmiu Jeźdźców Apokalipsy wjedzie na żelaznych rumakach i dokończy dzieła spustoszenia. A Jeźdźcy przyjadą, a jakże z darami, które Lud Prosty widząc uraduje się szczerze i z tej radości kwiaty pod kopyta rzucać będzie.

Przyjdzie i nam patrzeć na ten tragikomiczny kondukt żałobny, z orkiestrą cyrkową na czele żwawo odgrywającą discopolowe rzewne kawałki. I łzę uronię… ze śmiechu, żalu i rozpaczy… Odwrócę się i wrócę do marzeń, wspomnień i legend, by serce nie pękło.

piotruchg

Udostępnij: