Australijski łosoś – chciwość producentów

W ostatnim czasie ukazała się książka sławnego pisarza australijskiego Richarda Flanagan pt. “Toksyczne” („Toxic”) na temat przemysłu łososiowego na Tasmanii, wyspie u południowo-wschodnich wybrzeży Australii.

Pisarz pisze, że na początku morze było bogate i zadziwiające. W czasie nurkowania pływało się z rybami i wiele ludzi przyjeżdżało na Bruny Island, aby odwiedzić to cudowne miejsce. Rodzina Richarda posiadała tam drewniany domek, w którym pisał swoje piękne książki. Miejsce było znane ze wspaniałych przegrzebków, ostryg, paskogłowych ryb, krabów i uchowców (kolejno są to: scallops, oysters, flatheads, crayfish i abalone).

W 2002 roku pracując w swoim domku usłyszał hałas dochodzący z małej farmy łososiowej położonej  półtora kilometra dalej. Zgłoszono  hałas do rządu tasmańskiego i wkrótce on ustał. W 2005 roku hałas wrócił  i tym razem było gorzej. Nowy właściciel firmy Tassal założył największą farmę łososiową na Tasmanii. Mieszkańcy próbowali interweniować w urzędach rządowych, ale powiedziano im, że Tassal jest zbyt wielki i że powinni zwracać się bezpośrednio do niego. Przez 15 lat walczyli, aby rząd wprowadził przepisy regulujące działalność farm rybich. Dopiero po latach zorientowali się, jak bardzo byli oszukiwani licznymi obietnicami przez farmy rybne i zarządy miejskie. Przy Bruny Island woda stawała się coraz bardziej mętna zanieczyszczeniami z powodu brudów z farmy. Tony rybich odchodów zalegały dno morza, a ryb poza klatkami było coraz mniej. Hałas się nasilał i miało się wrażenie, że powstała fabryka ciężkiego przemysłu tuż obok. Wielkie statki fabryczne z gigantycznymi silnikami diesela nieustannie przemierzały kanał 24 godziny na dobę. Na skargi ludności nikt nie odpowiadał, a Tassal żadnej obietnicy nie spełniał i publicznie przekonywał, że działa w ramach przepisów.  Wkrótce mieszkańcy zrozumieli, że nie mają żadnych praw w stosunku do przemysłu lososiowego.

14 lat temu widziano ostatniego abalone, 11 lat temu ostatniego kraba, 10 lat temu zniknęły pingwiny, po nich dorsz. Później zniknęły malutkie muszelki maireener, którymi kiedyś Truganini ludzie (Aborygeni) przyozdabiali szyje kobiet. Coraz więcej odchodów rybich i alg zalegało kanał, a dziwna, bąbelkowo-brązowa  zupa pływała na powierzchni wody. Zniknęły koniki morskie, morskie smoki i  delfiny.  Turyści przestali przyjeżdżać, a zawstydzeni mieszkańcy przestali zapraszać swoich przyjaciół do odwiedzin. Rok temu w 2020 roku Richard planował spędzić sześć miesięcy na Wyspie Bruny kończąc swoją nową powieść i po raz pierwszy nie udało mu się tego zrobić z powodu ogromnego hałasu. Farma rybia naprzeciwko jego domku posiada ponad milion ryb tłoczących się w wirze brudu. W ciągu 30 lat jedna klatka rybna przemieniła się w liczne ogromne klatki pokrywające większość południowo-wschodniego wybrzeża  Tasmanii.

Mieszkańcy dobrze pamiętają, że w Zatoce Macquarie Harbour w południowo-zachodniej części Tasmanii zdarzyła się już tragedia. W 2012 roku kompanie Tassal i Huon zaczęły tam gigantyczną ekspansję produkcji rybnej, co po sześciu latach spowodowało katastrofę. Badania z 2015 roku wykazały, że ogromne masy robaków pojawiły się w promieniu do co najmniej 7.5 km od farm rybnych. Pojawienie się tak zwanych „dorvilleid worms” oznacza, że dno oceanu pozbawione jest  w ogromnym stopniu tlenu. W 2015 roku mniejsze kompanie rybne oskarżyły Tassal o nieprzestrzeganie przepisów i przekraczanie dozwolonych mas hodowlanych. Pomimo tego w 2016 roku zwiększono limit łososia do 21 500 ton. Program Four Corners stacji  ABC  ujawnił w 2017 roku ten problem i przedstawił wściekłość mieszkańców. Ujawniono, że cała fauna morska w promieniu  co najmniej  500 m od farmy Tassal jest martwa. Odważni mieszkańcy zgłosili się do EPA, organizacji zajmującej się ochroną środowiska, i dostarczyli film przedstawiający dno pod klatkami.  Film przedstawił góry odchodów pełne długich, białych robaków i jak określiła to jedna z badaczek, wyglądało to „jakby padał śnieg”. Tym razem organizacja EPA musiała zadziałać. Nakazano zmniejszenie dozwolonej produkcji łososia do  9500 ton.Jednak pomimo tego, co zdarzyło się w Macquarie Harbour, żadne wnioski nie zostały wyciągnięte, a  rząd tasmański nadal współpracuje z chciwymi korporacjami produkcji łososi. Ostatnio właśnie ustalono, że  limity hodowanego łososia zostaną znacznie zwiększone na Tasmanii. Koszt karmy rybiej stanowi mniej więcej połowę kosztów, jakie producenci ponoszą.

Od ponad 20 lat producenci ryb starają się zmniejszyć koszty produkcji, aby zwiększyć swoje zyski. Karma rybia jest zastępowana karmą roślinno-zwierzęcą. Zmniejsza to użycie pewnego środka chemicznego i obniżona zostaje ilość ciężkich metali, ale stworzyło to szereg nowych problemów.  Kiedy wybuchła choroba wściekłej krowy zabroniono w Europie używania szczątków zabijanych zwierząt i drobiu  do karmy  dla rybich farm.  W Australii jednak tego nie zabroniono  i karmienie ryb pozostałościami zabitych zwierząt i drobiu jest do dzisiaj tam legalne. Większość zwierzęcej proteiny używanej do karmienia łososi jest obecnie  bazowana na kurczakach. Używane są łapy, pióra, mięso i wnętrzności. Jest to odzyskiwane z odpadów przy produkcji kurczaków. Karmę roślinną stanowią łubin, soja i zboże.  Soja jest sprowadzana z Południowej Ameryki. Nielegalne wycinanie lasów w celu stworzenia nowych pól soi, szczególnie w rejonie Amazonii, jest ściśle związane ze wzrostem przemysłu łososiowego na świecie. Tam, gdzie uprawia się soję, następuje  wysoka emisja dwutlenku węgla, a klimat w tym rejonie się zmienia Zapotrzebowanie na soję na świecie jest gigantyczne i zawsze wiąże się to z wyniszczeniem środowiska naturalnego. Około 80% hodowanej soi na świecie jest przeznaczona na karmę dla zwierząt i ryb. Ryby spożywamy nie tylko z powodu właściwości smakowych, ale również dla uzyskania cennych dla człowieka kwasów tłuszczowych Omega 3.Proporcje w karmie rybiej znacznie się zmieniły na korzyść karmy roślinno-zwierzęcej, co spowodowało, że ryby hodowlane dostają bardzo mało karmy bogatej  w te kwasy. Wynikiem tego stało się obniżenie kwasów Omega 3 w hodowanych łososiach. W 2015 roku  ujawniono, że w ciągu 10 lat poziom tych kwasów w szkockim łososiu zmniejszył się o połowę. Jednocześnie poprzez zwiększenie karmy roślinnej  zwiększyła się ilość  złych olei  Omega 6 w rybach.  Badania wykazały, że karmienie myszy wysoką ilością Omega 6  przy małej ilości Omega 3 spowodowało znaczny wzrost wagi oraz stan zapalny tkanek. Brak odpowiednich proporcji między  tymi dwoma rodzajami kwasów tłuszczowych stawia ciało ludzkie w stałym stanie zapalnym i powoduje rozwój wielu chorób takich jak choroby serca, cukrzyca i pewne formy raka.

Producenci łososia argumentują, że sztuczne farmy rybie muszą istnieć, aby wyżywić ludzkość. Ziarna roślinne, którymi mogliby być karmieni ludzie, są skarmiane zwierzętom i rybom. Lepiej jednak dać ludziom hummus /gęsta pasta z ciecierzycy/ niż niezdrowe kotlety łososiowe, aby ich ratować przed głodem.  Produkcja tasmańskiego łososia nie jest produkcją żywności, ale  częścią wysoko uprzemysłowionego globalnego systemu redukcji żywności w celu osiągnięcia jak największego zysku. Jest to okradanie biednych z żywności, aby zwiększyć zyski wielkich korporacji. Dieta łososiowa to środki chemiczne, zmiażdżone głowy, dzioby i pióra kurze, ryba z odległych oceanów oraz karma sojowa wątpliwego, kryminalnego pochodzenia. Produkowane na Tasmanii mięso łososi ma szary kolor. Naturalne dzikie łososie mają czerwonawy kolor mięsa, ponieważ żywią się małymi skorupiakami. Przemysł rybny postanowił więc farbować mięso łososi, aby wyglądało bardziej zachęcająco dla konsumentów. Producent farb łososiowych przedstawia pełny wybór odcieni czerwieni i różu. Nr 33 jest najbardziej popularny. Jeśli kolor nie będzie odpowiedni czyli zbyt blady, ta partia łososi nie będzie sprzedana. Syntetyczna farba kosztuje około USD 2000,-  natomiast naturalna farba aż USD 7000,-  za kilogram.  Sztuczna farba jest wytworem petrochemii, zaś  kompanie rybne próbują przekonać nas, że jest to  produkt naturalny. Spożywanie  łososi z farmy stanowi niebezpieczeństwo dla zdrowia ludzi również z powodu używania antybiotyków przez hodowców.

W 1992 roku wybuch cholery w Ekwadorze był związany z używaniem antybiotyków na sztucznych farmach hodowli krewetek. Nawet małe ilości antybiotyków używane w przemyśle łososiowym mogą powodować odporność antybiotykową dla ludzkiej populacji. Nie ma potrzeby stosowania tak dużej ilości antybiotyków . Choroby ryb mogą być kontrolowane poprzez niższą masę rybia w klatkach  i inne metody. Firma Huon twierdzi, że nie używa antybiotyków od 2019 roku, ale mniej zatłoczone baseny dają mniej zysku i Tassal, największy gigant łososiowy w Australii, notorycznie przekracza dozwolone limity.  Choroby na farmach rozwijają się szczególnie w czasie gorącego lata.

Miedzy rokiem 2012 a 2016 Tassal zwiększył czterokrotnie ilość używanych antybiotyków na tonę ryby. Ryby wydalają 75% antybiotyków i ta ilość wchłaniana jest przez morskie ekosystemy do rzek i do zbiorników wody pitnej.  Pomimo tego ani rząd ani przemysł nie badają wpływu farm rybich na ekosystemy wód. Konsumenci, pracownicy i społeczność nie wiedzą o tym, że przepisy tasmańskie  nie zabezpieczają ich przed producentami, których interesuje tylko zwiększenie zysków. W ten sposób produkt, który jest reklamowany jako pomoc w leczeniu raka, który ma zwiększać urodę kobiet i mężczyzn, w rzeczywistości jest sztucznym, farbowanym, pełnym antybiotyków petrochemicznym substytutem. Sama nazwa „farmy” jest nieprawidłowo używana w tym przemysłowym, okrutnym systemie. Ryby są zatłoczone jedna nad drugą w wieżach o wysokości do 20 m, a dół tych wież jest wypełniony odchodami. Wieże nie mają podłóg ani sufitów. Ryby pływają w zupie składającej się z odchodów i amoniaku. Ryby znajdują się w ciągłej agresji i widoczny jest kanibalizm. Producenci nie podają do publicznej wiadomości, jak często łososie  na farmach zdychają. W tych toksycznych toaletach w czasie gorących dni ryby duszą się z braku tlenu, kiedy jego poziom spada. Często rodzą się ryby zdeformowane bez zewnętrznych płetw. Większe ryby zabijają mniejsze. Badania z jednej farmy w USA wykazały, że połowa łososi była głucha, ponieważ miały zdeformowane kosteczki uszne. Zdarza się to bardzo rzadko u łososi dzikich. Co najmniej 10% ryb na farmach jest straconych z powodu tych chorób. Przemysł tasmańskiego łososia zmienia proporcje ryby poprzez proces, który określa się jako termalny albo ciśnieniowy szok w celu stworzenia sterylnej jednostki z trzema układami chromosomów. Jest to ingerencja w materiał genetyczny tkanki. Powstała ryba jest skłonna do wielu chorób, ale rośnie szybciej i jest grubsza. Rośnie tak szybko, że doświadcza różnych fizycznych deformacji, jak np. zbyt wielkie dolne szczęki, o 30% większe niż normalne, problemy szkieletu i deformacje serca. Konsekwencją jest też dużo większa śmiertelność wśród tych ryb.
Meduzy jellyfish są  ogromnym problemem na farmach łososiowych. Im więcej  łososi znajduje się w danym basenie, tym więcej jellyfish, które atakują ryby. Jellyfish zabijają setki tysięcy łososi rocznie. Jednocześnie obecność tej meduzy jest tragedią dla środowiska, ponieważ niszczy ona ekosystem morski w promieniu o dużej odległości od klatek.  Niszczone są wszystkie naturalne ryby i skorupiaki. Jellyfish zjada jajeczka i larwy, jak również plankton, w którym młode ryby mogłyby się schować. Również foki stały się dużym i nierozwiązalnym problemem dla hodowców ryb, ponieważ niższą siatki klatek, a uwięzione w środku dokonują ogromnych zniszczeń i trudno jest je stamtąd wypłoszyć. Farmy te są oczywiście bardzo atrakcyjne dla fok i coraz więcej ich przybywa do miejsc, gdzie nigdy wcześniej nie były znane.

Kiedy hodowcy ryb zaczęli je zabijać, decyzją przemysłowców postanowiono je przemieścić do północno-zachodniej części Tasmanii. Do 2017 roku ponad 2000 fok zostało złapanych i przetransportowanych w inne miejsca Tasmanii, gdzie utworzyły nowe kolonie. W tych nowych miejscach stały się problemem dla tamtejszych rybaków. W 2016 roku Tassal został oskarżony o to, że w basenie znaleziono 20 fok, które przebywały tam długi czas bez pożywienia. Sprawa została umorzona, a Tassalowi zezwolono, aby mógł trzymać do 20 fok od 6 godzin do siedmiu dni w basenie rybnym. Walka z fokami trwa. Strzela się do nich skarpetką wypełnioną 40 g ołowianych kulek i stosuje  inne środki. W 2016 roku  przemysł tasmańskiego łososia użył ponad 39 000 bomb foczych. Zdechłe  foki często znajduje się na brzegu niedaleko farm łososiowych. Wody Tasmanii są zbyt ciepłe. dla łososi. Łososie lubią temperatury między 12 i 15°C. Wody tasmańskie latem przez kilkanaście tygodni mają temperatury powyżej 19°. Ciepłe temperatury i zatłoczenie ryb powodują masowe wymieranie. Aby temu zapobiec we wczesnych latach farmy rybne uruchomiły ciężkie  kompresory, które poprzez siatki wdmuchiwały bąbelki powietrza zwiększając ilość tlenu.

Od samego początku jednym z najgroźniejszych problemów była ameba, Wcześniej nieznana w południowych wodach Tasmanii zaczęła pojawiać się każdego lata i gdyby nic nie robiono zabiłaby 50% łososi.

Aby zapobiec chorobom, które są plagą farm rybich, dokonywane są tak zwane „kąpiele”.

Rozwiązanie znaleziono poprzez przywożenie gigantycznych zbiorników zawierających tony świeżej wody z południowo-wschodniej części Tasmanii. Miliony ryb jest mechanicznie „wkurzanie”  do tych zbiorników. Tam są przemywane  w zupie świeżej wody, która zabija słonowodną amebę, po czym łososie są z powrotem wpompowywane do basenów. Ta zużyta woda  wylewana jest wprost do oceanu. Kąpiele takie odbywają się raz na miesiąc, a czasami co dwa tygodnie, szczególnie w ciepłych tygodniach. Halas i skażenie środowiska z powodu tego procederu są ogromne. W rejonie Bass Strait zaczęła się tworzyć rafa koralowa, której nigdy w tej części świata nie było.  W 2020 roku okazało się, że tasmańskie wybrzeże wykazuje gwałtowne zmiany klimatu, a temperatury już się zwiększyły o prawie 2° C. Ciepłota wzrasta tam prawie cztery razy szybciej niż średnia globalna. Przemysł łososiowy, który już w 1985 roku był na granicy przetrwania, może dalej istnieć tylko przy pomocy wciąż zwiększającej się ilości antybiotyków i kąpieli w słodkiej wodzie. Każda tona wytworzonego na Tasmanii łososia emituje 506 kg CO2, prawie 10 razy więcej niż przemysł łososiowy w Norwegii, gdzie emisja wynosi 46.2 kg CO2 i pięć razy więcej niż farmy w Chile, które emitują 100 kg CO2. W latach 2013-2014 produkcja tasmańskiego łososia wynosiła około 41 000 ton, z czego około 8000 ton było produkowane w zatoce Macquarie Harbour. Według danych z 2013 roku co najmniej 1.96 mln ton  świeżej wody zostało przywiezione, zanieczyszczone i z powrotem wpuszczone do ekosystemu morskiego. Producenci rybni publicznie twierdzą, że zmniejszają ilość zużycia świeżej wody, a jednak w 2020 roku sam Tassal użył ponad 2 mln ton świeżej wody do kąpieli ryb. Prawdą jest, że ilość wody używanej do tego procederu jest utajniona dla publiczności i pochodzi z prywatnych i miejskich rezerwuarów świeżej wody. W 2017 roku Tassal otworzył nową kontrowersyjną farmę rybią na wschodnim wybrzeżu w Okehampton Bay. Uprzednio przeprowadzono badania, które wykazały, że wody w tym rejonie są zbyt płytkie i nie ma przypływu i odpływu wody, dzięki którym odchody byłyby wymywane. Społeczność zaprotestowała przeciwko powstaniu tej farmy, jednak Tassal otrzymał zgodę rady miejskiej na zbudowanie systemu  dostarczającego wodę i na zbudowanie tamy w celu dokonywania kąpieli.  Na spotkaniu z Tassal były burmistrz nie tylko zaakceptował ten projekt, ale w tajemniczy sposób zgodził się, aby rada miejska poniosła całkowicie koszty tej operacji.. Kontrakt ten stał się bardzo nieopłacalny dla rady miejskiej i rujnujący dla podatników. Początkowo ogłaszano, że projekt ten będzie korzystny również dla innych farmerów, ale wkrótce okazało się, że ci inni  farmerzy mogą używać tę wodę tylko za zezwoleniem Tassal. Projekt kosztował 9 mln dolarów. Tassal twierdził, że zatrudni 100 ludzi, ale dzisiaj pracuje tam około 20 osób.

Sztuczne farmy rybie rabują ludzi z drogocennej świeżej wody. Produkcja wywołuje nieustanną kakofonię  odgłosów i posiadłości w pobliżu farm spadły mocno w cenie. Tassal zaoferował 50-dolarowe kupony dla tych, którzy cierpią z powodu hałasu. 

Kompanie rybne wypowiadają się  w lokalnych mediach, że całkowicie przestrzegają przepisów, co stanowi okrutny żart kosztem lokalnych ludzi i ich środowiska. W 2016 roku hodowca farmy małży  Warwick Hastwell wystąpił w programie telewizji ABC Four Corners i powiedział, że jego farma  została zniszczona przez zanieczyszczenia z sąsiedniej farmy łososiowej Tassal. Tassal oznajmił, że nie ponosi winy  i szybko wykupił jego farmę. Również farmer szóstej generacji hodowców bydła Peter Headlam jest zmuszony  zamknąć swoją farmę po tym, jak Tassal w 2019 roku ogłosił plany zbudowania największej w Australii rybnej farmy tuż obok w Hamilton w Dolinie Derwent. Firma Tassal zamierza  pobierać świeżą wodę z jeziora Meadowbank, które jest jednym z najważniejszych zbiorników świeżej wody dla dużego miasta Hobart. Nowa, gigantyczna farma łososiowa  budowana jest w pobliżu tego jeziora pomimo tego, że posiada ono status wysokiej konserwacji i pomimo ogromnego ryzyka zanieczyszczenia tego zbiornika.

Przeciwnicy projektu zwrócili uwagę, że planowane zbudowanie tamy 850 m od jeziora stwarza ryzyko przelewu w czasie burzy, co zanieczyści zbiornik pitnej wody dla Hobart. Zostało to jednak odrzucone przez Tassal i EPA.Zanieczyszczenia dostają się z wylęgarni łososi do drogocennych zasobów wody pitnej Tasmanii. Ten piękny, unikalny rejon Australii staje się skażony przez ludzką chciwość. Czyż nie tak samo postąpiono dawno temu, kiedy wydobywano tam minerały, nie bacząc na zniszczone środowisko i zatrute rzeki?

Książka Richarda Flanagan pt. „Williama Goulda Księga Ryb” została przetłumaczona na język polski. Nie ma ona nic wspólnego z powyższym artykułem. Oparta jest na historii skazańca brytyjskiej kolonii karnej na Tasmanii.

Lidia Waluk-Legun
“Toxic” Richard Flanagan, 2021 r.

Udostępnij: