Obława Augustowska – tajemnicza zbrodnia na narodzie Polskim

Obława augustowska to szeroko zakrojona operacja przeprowadzona w lipcu 1945 roku przez oddziały 50 Armii radzieckiej i wojska NKWD oraz wydzielone oddziały LWP i UB.

Miała ona na celu rozbicie i likwidację oddziałów podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego w rejonie Suwałk, Sejnów i Augustowa, a także na dawnych ziemiach Polskich: Mariapolu, należących dziś do Litwy. Obława augustowska nazywana jest niekiedy „Małym Katyniem”.

Wszystkie dokumenty na temat Obławy Augustowskiej są przetrzymywane w archiwach moskiewskich i prawdopodobnie białoruskich, do których Polacy nie mają dostępu. Pisałam o tym, przy okazji artykułu o Operacji Polskiej NKWD 1937-38.

Zapowiedzią tragedii, która miała niebawem nadejść, było przemówienie oficera NKWD w czerwcu 1945 r. do mieszkańców Augustowa stłoczonych na jednym z placów. Obecni na placu nie zapamiętali jego nazwiska. Zapamiętali za to, co do krzyczał, i wygrażał czerwony z wściekłością:

Nie podoba się wam, sukinsyny, rząd lubelski, wy wszyscy jesteście bandytami z AK. Jeżeli was nie uspokoi Wojsko Polskie, sprowadzimy 18-milionową armię sowiecką, która was nauczy rozumu i zaprowadzi u was porządek

Zebrani słuchali go w ciszy, niektórzy kręcili głowami. Sowieta nie krył złych emocji, denerwowało go lekceważące milczenie tłumu, bo nie czuł nad nim władzy, mimo że NKWD zaprowadziło rządy twardej ręki w tym niepokornym mieście. Rosjanie nie ufali nawet polskim żołnierzom, z którymi dopiero co szturmowali Berlin. Pod koniec maja aresztowali ośmiu berlingowców służących w Milicji Obywatelskiej. Powód – wrogie nastawienie do rządu lubelskiego.

Przygotowania do obławy

Od połowy maja 1945 r. Sowieci koncentrowali znaczne siły w przygranicznej strefie od Puńska po Sztabin, co pozwoliło pod koniec maja i w czerwcu przeprowadzić już pierwsze duże akcje przeciw polskiemu podziemiu. W tym czasie kompletowano też listy osób przeznaczonych do aresztowania. Na terenach gmin Giby i Sejny 27 czerwca przeprowadzono operację “oczyszczania” lasów z grup partyzanckich, w których brały udział wojska sowieckie, pracownicy PUBP i MO. Zatrzymano 139 osób, z których 28 aresztowano pod zarzutem przynależności do AK.

Bilans Otwarcia

Obwody AK Augustów i Suwałki przed rozpoczęciem akcji “Burza” w 1944 r. liczyły łącznie prawie 5000 żołnierzy.
12 maja 1944 r. inspektor suwalski AK mjr Franciszek Szabunia “Zemsta” i dowódca sowieckiego oddziału operującego na tym terenie mjr Włodzimierz Cwietyński “Orłow” podpisali porozumienie o współpracy.
Oprócz walki z Niemcami oddział “Orłowa” prowadził rozpoznanie struktur i liczebności oddziałów AK.
Na skutek częściowej dekonspiracji AK w czasie akcji “Burza” Sowieci aresztowali w końcu 1944 r. i na początku 1945 r. około tysiąca osób. W lutym rozpoczęto przekształcanie struktur AK w AKO, a wiosną 1945 r. doszło do wznowienia działań podziemia skierowanych przeciwko instytucjom tworzonego systemu komunistycznego.

Meldunek Komendy Obwodu AKO Augustów z 28 V 1945 r.

Meldunek Komendy Obwodu AKO Augustów z 28 V 1945 r.

W połowie maja zbrojne podziemie kontrolowało większość terenu w powiecie augustowskim i suwalskim. Strona sowiecka koncentrowała wycofywane z frontu jednostki w celu likwidacji polskich struktur niepodległościowych.

mapa/żródło IPN
mapa/źródło IPN

Zatem jedynie świadkowie tamtych wydarzeń znają historię

W lipcu 1945 roku 45 000 regularnych wojsk radzieckich wkroczyło do puszczy augustowskiej i okolic, które obejmowały 3 województwa: sejnowskie, augustowskie i suwalskie. Największe nasilenie aresztowań przypada na czas miedzy 12 a 19 lipca, gdzie na terenie puszczy augustowskiej aresztowano około 7000 ludzi. Osadzono ich w aresztach filtracyjnych, które tworzone były u miejscowych gospodarzy w piwnicach, w chlewach, w stodołach. I tam przesłuchiwano aresztowanych w sposób znany w komunistycznym terrorze, czyli torturowano, przetrzymywano ich skrępowanych drutem kolczastym w dołach zalanych wodą pod gołym niebem. Ludzie, którzy przeżyli pobyt w obozach filtracyjnych, twierdzą, że przypominały one bardziej obozy koncentracyjne niż areszty. Jednak skala terroru i zastraszenia ludności była ogromna. Osoby, które wróciły do domu, albo których najbliższych wywieziono, bały się o tym opowiadać przez lata. Dopiero od około 10 lat można o tym mówić.

Warto przypomnieć, że był to czas, kiedy cała Europa świętowała koniec wojny, chłopi wrócili na pola, bo to był czas żniw. Ludzie zarówno w miastach, jak i na wsiach wzięli się za odbudowywaniu domów po zniszczeniach wojennych. I w tej pięknej krainie tysiąca jezior rozegrała się ta tragedia.

Rodziny do końca nie wiedziały i nie wiedzą do dziś, bo nigdy nie dostały żadnej informacji, co się stało z ich bliskimi. Kobiety w tamtym czasie, nie miały z czego żyć, bo zabierano głównie mężczyzn, w różnym wieku, którzy byli żywicielami rodzin. I o ile na wsiach, kiedy w zagrodach były zwierzęta, a na polach także warzywa, to udało się tym kobietom przetrwać. Ale w miastach przymierały one, wraz z małymi dziećmi głodem.

Wymiar społeczny

Wymiar społeczny całej tej sytuacji był również tragiczny, ponieważ:

  • te rodziny z dnia na dziań stały się rodzinami bandyckimi, były prześladowane, inwigilowane, miały utrudnienia jeśli chodzi o edukację, czy dobrą pracę.
  • nagle ich najbliżsi stali się plugawymi karłami reakcji, osobami wyklętymi, panowała wokół nich atmosfera wzgardy.
  • te rodziny zostały z traumą, że nie wiedzą gdzie są ich mężowie, dzieci, czy żyją, czy zostali zabici.
  • dziś odchodzą dzieci tych zabitych mężczyzn i ich tragedia polegała też na tym, że nie mogli i nie mogą zapalić światełka pamięci na grobach swoich ojców.

W listopadzie 1945 roku mieszkańcy gminy Giby wysłali do Bolesława Bieruta delegację, która miała dowiedzieć się o losach zaginionych mieszkańców. Pod koniec lat 50. dwaj posłowie PZPR: Jan Kłoczko i Antoni Palczak, także próbowali zasięgnąć informacji na temat wydarzeń sprzed kilkunastu lat. Obie te inicjatywy napotkały mur nie do przebycia, a ich inicjatorów represjonowano.

Wielokrotnie szukano miejsca pochówku, wspólnej mogiły ofiar. Nie udało się odnaleźć mimo wielu dokładnych relacji naocznych światków i wskazania możliwych miejsc, gdzie słyszano strzały lub był zmieniony teren. W 1945 roku granica jeszcze była umowna i można się było przemieszczać spokojnie przez las, dziś jest to niemożliwe i żadna ze stron Litewska, Rosyjska czy Białoruska nie wyrażają zgody na przebadanie po ich stronach terenu.

Dlaczego tak się stało, co leży u podstaw tej tragedii?

Teorii jest kilka i każda na swój sposób prawdopodobna:

  • Cały czas puszczy augustowskiej działała partyzantka i mimo licznych akcji specjalnych sowietów, nigdy nie udało się całkowicie zlikwidować oddziałów Polskich;
  • Ziemie suwalskie i podlaskie były terenami spornymi i nie do końca jeszcze widziano jak będzie przebiegać granica, dlatego im mniej było by Polaków, tym większe szanse na wcielenie tych ziem do Litwy;
  • historyk rosyjski Nikita Pietrow wiąże obławę augustowską z planowanym przejazdem Stalina pociągiem specjalnym przez Polskę na trasie Moskwa–Berlin, bo 17 lipca 1945 r. rozpoczęła się pod Berlinem konferencja poczdamska z udziałem Stalina, co nasiliło działania NKWD i Armii Czerwonej przeciwko polskiemu podziemiu niepodległościowemu.

Ile ofiar pochłonęła Obława Augustowska?

Oficjalnie podaje się liczbę 592 osób, ale jak podaje prof. Jasiewicz, jest to błędna interpretacja pisma Abakumowa.

Wiktor Abakumow w swoim raporcie końcowym napisał, że po stronie Polskiej zidentyfikował 592 bandytów, których proponuje rozstrzelać. Ale jak podaje dalej, ponad 800 osób jest jeszcze w trakcie śledztwie.
I jak napisał:

(…) jeżeli wśród tych osób wykryję bandytów, też proponuję ich rozstrzelać.

Wiktor Abakumow
Wiktor Abakumow

Wiktor Abakumow, właściwie Aba Kum, (ros.) Виктор Семёнович Абакyмов, ur. 11 (24) kwietnia 1908 w Moskwie, stracony 24 grudnia 1954 w Leningradzie). Ormianin, generał pułkownik, wysoki funkcjonariusz służb specjalnych ZSRR: cywilnych (GUGB NKWD ZSRR) i wojskowych: Smiersz. Zasłynął m.in. z własnoręcznego torturowania i wymuszania zeznań na skazanych. Skazany i stracony za udział w tzw. sprawie leningradzkiej.

Suma wszystkich bandytów wraz z tymi w trakcie śledztwa wyniosła 1934 osoby. Żadna z tych osób nie wróciła do domu.
Warto też wspomnieć, że ta operacja też była przeprowadzona na terenie Litwy i Białorusi, ponieważ tam też było bardzo dużo osadnictwa Polskiego, a więc i Polaków walczących z okupantem. Zatem takimi samymi metodami mordowano też Polaków, którzy zostali na dawnych ziemiach Polskich.  Ale ile osób tam zabito, niestety nigdy tego nie ustalono.

Wracając do Puszczy augustowskiej na terenie 3 województw, o których wcześniej wspomniałam. Te prawie 2000 osób, to liczba tylko z okresu 12-19 lipca, a aresztowania trwały jeszcze długo po tej dacie, dlatego liczba ofiar na pewno grubo przekroczyła 2 000. Ale żeby mieć pewność trzeba odnaleźć ciała.

Gdzie są ciała?

Do tej pory nie udało się ustalić miejsca pochówku zabitych osób. Przeanalizowano zdjęcia lotnicze i wskazano miejsca potencjalnych grobów. Podejrzewa się, że zostały one wywiezione w okolice Grodna i zamordowane na terenie tzw. Fortów Grodzieńskich, gdzie wcześniej NKWD przeprowadzało inne masowe egzekucje. Jako możliwe miejsce egzekucji wskazywano wieś Naumowicze w obwodzie grodzieńskim na Białorusi. Polski historyk prof. Krzysztof Jasiewicz wysunął hipotezę, że mordu dokonano w rejonie jeziora Gołdap lub w okolicach wsi Rominty (obecnie Krasnolesje) w Puszczy Rominckiej, gdzie kiedyś mieścił się dwór myśliwski Hermanna Göringa.Obecnie miejscowość ta znajduje się na terenie obwodu kaliningradzkiego. Podejrzewano też, że mogiły mogą się znajdować w lesie na uroczysku Wielki Bór koło Gib, ale ekshumacje przeprowadzone w latach 1987 i 1989 dowiodły, że były to zwłoki żołnierzy niemieckich. Natomiast prof. Natalia Lebiediewa z Instytutu Historii Rosyjskiej Akademii Nauk, autorka książki o Katyniu, wysunęła przypuszczenie, że Polacy mogli trafić do jakiegoś tajnego obozu, gdzie być może przeprowadzano na nich eksperymenty z bronią chemiczną lub biologiczną.

Dlatego dopóki nie odnajdzie się ciał, nie ustali się dokładniej liczby ofiar. Liczbę ofiar podaje się z relacji osób, które pisały i próbowały się dowiedzieć czegoś z ministerstwa. Niektórzy pisali nawet do samego Stalina, który (zapewne za pośrednictwem swoich sekretarek) odpisał, że nic nie wie o działaniach na wskazanym terenie.

Ekshumacja w Gibach/ źródło IPN

Ekshumacja w Gibach, czerwiec 1987

Jednak zachowały się relacje świadków, jednym z nich jest Franciszek Miluć, ocalały z obławy, który został aresztowany przez bolszewików i wsadzony do obozu filtracyjnego w stodole:

“Pilnowali nas sami Ruscy, nikogo z nas nie przesłuchiwali, tylko wyczytywali według listy i brali tego co był na tej liście i wywozili. Brali do budy(ciężarówka kryta brezentem), którą wozili po 10-12 osób. Nieraz ta buda obracała 2 razy, a czasem tylko raz. Buda jak poszła zapakowana, to wracała pusta. Ich za daleko nie powieźli tych ludzi.”

Franciszek Miluć

Wg. prof. Jasiewicza to “nie za daleko” to raczej areszt, miejsce zbiórki wszystkich osób z listy.

Nikita Pietrow

W 2011 roku rosyjski historyk Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia „Memoriał”, opublikował szyfrowaną depeszę wysłaną w lipcu 1945 roku przez gen. Wiktora Abakumowa, dowódcę wojskowego kontrwywiadu Smiersz, do szefa NKWD Ławrentija Berii, odnalezioną w 1990 roku w archiwach KGB. Z depeszy wynikało, że 20 lipca 1945 roku z Moskwy do Olecka przybyła specjalna ekipa funkcjonariuszy Smiersza kierowana przez gen. Iwana Gorgonowa, mająca przeprowadzić „likwidację zatrzymanych w lasach augustowskich bandytów”. Likwidacją mieli dowodzić gen. Gorgonow oraz szef kontrwywiadu Smiersz 3 Frontu Białoruskiego gen. Paweł Zielenin. Według Nikity Pietrowa z depeszy wynika, że obława została przeprowadzona na osobisty rozkaz Józefa Stalina.

Próba ustalenie faktów, czyli zabawa w kotka i myszkę

Władze PRL nigdy oficjalnie nie potwierdziły faktu obławy. Rzecznik rządu Jerzy Urban negował nawet sam fakt zaginięcia obywateli polskich. W 1992 roku śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura w Suwałkach, potem zostało ono zawieszone, a w 2000 podjął je Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku. Początkowo śledztwo było kwalifikowane przez prokuratorów IPN jako zbrodnia komunistyczna, a od lipca 2009 roku również jako zbrodnia przeciwko ludzkości.

W sprawie tej kilkakrotnie, poczynając od 1992 roku, kierowano do Rosji wnioski o pomoc prawną. 7 stycznia 1995 roku Główna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej w odpowiedzi na zapytanie strony polskiej wysłała do ambasady polskiej w Moskwie pismo z informacją, że:

(…) potwierdzono aresztowanie podczas obławy przez organy Smiersz 3 Frontu Białoruskiego grupy 592 osób, które wspierały antyradziecko nastawioną Armię Krajową.

Ponadto strona rosyjska poinformowała:

Wymienionym obywatelom polskim nie przedstawiono zarzutów, sprawy karne nie zostały przekazane do sądów, a dalsze losy aresztowanych nie są znane.

  • W 2003 roku strona rosyjska poinformowała, że nie posiada dokumentów potwierdzających rozstrzeliwanie cywilów na Suwalszczyźnie w 1945 roku. Jednakże potwierdzono, że na tym terenie działała 62 Dywizja Wojsk Wewnętrznych NKWD, ale już prośby o kserokopie dzienników bojowych tej formacji pozostały bez odpowiedzi.
  • W lipcu 2006 strona rosyjska odmówiła odpowiedzi na polski wniosek o pomoc prawną w tej sprawie, argumentując to przedawnieniem karalności.
  • Kolejny, obszerny wniosek o pomoc prawną strona polska skierowała do Rosji w 2009 roku.
  • W czerwcu 2011 r. IPN wystosował prośbę o przekazanie kopii konkretnego dokumentu na temat obławy, który opublikował w 2011 roku rosyjski historyk Nikita Pietrow.
  • W sierpniu 2011 roku Prokuratura Generalna Federacji Rosyjskiej poinformowała Prokuraturę Generalną RP, że oprócz informacji przekazanej Polsce w roku 1995 i 2003 nie dysponuje innymi informacjami w tej sprawie. Była to odpowiedź na polski wniosek z 2009 roku i brak jak dotąd odpowiedzi na wniosek z czerwca 2011 roku w sprawie dokumentu opublikowanego przez Nikitę Pietrowa.
  • W grudniu 2011 roku strona polska zwróciła się do prokuratury rosyjskiej z nowym wnioskiem o pomoc prawną, w którym poprosiła o przekazanie drugiego szyfrogramu gen. Wiktora Abakumowa do szefa NKWD Ławrientija Berii nr 25871, przechowywanego w Centralnym Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Moskwie, z którego wynika, że podczas obławy augustowskiej zatrzymano m.in. dowódcę Armii Krajowej o nazwisku Kurpiński ps. „Grom”, urodzonego w 1906 roku.

Podczas wizyty w Moskwie w kwietniu 2012 roku prezes IPN Łukasz Kamiński uzyskał od Stowarzyszenia Memoriał rozszyfrowane raporty dotyczące pojmanych „bandytów” adresowane do Ławrientija Berii.

Lipiec 1945 roku we wspomnieniach:

Jedna z mieszkanek wsi, mimo podeszłego wieku, wciąż drżącym z bólu po stracie ojca głosem opowiada historię aresztowania:

Przyszło po ojca 2 rosyjskich żołnierzy, że niby im furmana jest potrzebna, bo coś chcieli przewieść. I poszedł ojciec nimi, ale na noc został puszczony do domu. Wrócił jeszcze. Więc słychać już było, że to jest obława, że ludzie są zabierani, proponowali sąsiedzi ojcu, żeby się gdzieś ukrył, albo wyjechał na ziemie odzyskane, bo tam już mieszkała jego siostra. Ale ojciec powiedział, że “nigdzie nie pojedzie, że jeśli ma być zabrany to ja, bo chłopców zabiorą”. Jeden mój brat miał 22 lata, drugi 17 i dlatego ojciec został w domu. Ja strasznie płakałam jako mała dziewczynka, łapałam za nogi tych ruskich, żeby zostawili mojego tatę. A mama przyniosła wódkę, bo gdzieś miała schowaną i mówiła “zostawcie panowie mojego męża, zostawcie” prosiła. Ale nic nie pomogło. Zabrali ojca. I tą dróżką, poprowadzili na tą drogę, i tam już stał samochód, na którym już było nabranych ludzi i odjechali. W chlewach przez 7 dni przebywał mój ojciec. Żołnierze radzieccy spędzili wszystkich ludzi do tych chlewów, a ja ze swoją mamą przez 7 dni codziennie przychodziłam, żeby zobaczyć ojca. Miałyśmy ze sobą jedzenie i każdy raz zabierał je ruski żołnierz i mówił, żebyśmy przyszły jutro i zobaczymy ojca.
Jest mi bardzo przykro i ciężko, zbliżam się już ku końcowi, ale wciąż nie mogę zapomnieć tej chwili, kiedy zostałam sierotą. I jestem wdzięczna IPNowi i Telewizji, że teraz można o tym mówić. Ale byłabym jeszcze szczęśliwsza, gdybym poznała prawdę, gdzie są kości tego mojego ojca”

W książce dr. Teresy Kaczorowskiej “Obława augustowska” możemy się natknąć na opisy, które pokazują, że sowieci przez kilka tygodni zachowywali się jak pospolici bandyci, sadyści postawieni ponad prawem, którzy okradali miejscową ludność i bestialsko gwałcili kobiety:

Bohater z książki widział, jak żonę znajomego leśniczego gwałciło, on sam dokładnie nie wie ilu żołnierzy armii czerwonej, na drzwiach zdjętych od stodoły. Wszyscy myśleli, że ona umarła, bo zostawiono ją całą we krwi, oblepioną muchami. Jednak przeżyła, ale nie żyła długo, po prostu wkrótce zmarła.

Z wielu gwałtów urodziły się dzieci i one, żyją do dziś.

A grabieże, kradzieże, straszliwa arogancja, to był na porządku dziennym.

Teresa Kaczorowska

Kobiety strasznie się bały gwałtów, a było to na skalę gigantyczną. Wszędzie tam, gdzie pojawiało się wojsko rosyjskie, tam były masowe gwałty.

Kolejna historia dotyczy księdza Stanisława Wysockiego, który stracił w obławie ojca Ludwika, zamożnego właściciela ziemskiego we wsi Białawoda, pod Suwałkami. Dwie siostry 17 i 22 lata, były łączniczkami AK i narzeczonego jednej z sióstr. NKWD przyjechało do ich domu 27 lipca, czyli już po tym natężeniu. Zabrano w sumie 5 osób. W ich domu znajdowała się ostatnia kancelaria Armii Krajowej Obywatelskiej. Żona Ludwika i matka dziewczynek szukała ich wszędzie, pisała po urzędach, jak każdy, którego najbliższych aresztowano. zachowały się ich listy w archiwum w Suwałkach.
Do dziś ksiądz Wysocki walczy o prawdę. W 2009 roku założył Związek Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej 1945 i dba o pamięć tamtych wydarzeń.

Zresztą należy pamiętać, że żołnierze AK wywodzili się z najlepszych rodzin. Ale na wschodzie, na tych bardzo patriotycznych ziemiach, każdy porządny człowiek pomagał podziemiu niepodległościowemu. Dlatego po rozwiązaniu Armii Krajowej w styczniu 1945 roku, komendant obwodu białostockiego ppłk Władysław Liniarski „Mścisław” powiedział:

Władysław Liniarski

Nie, my walczymy dalej, dopóki jest jeden NKWD-owiec na naszej ziemi.

I ten terror trwał od maja do końca września 1945 roku, kiedy NKWD wycofało się z Suwalszczyzny.

Dlaczego wciąż ta zbrodnia nie jest nagłośniona?

Na to nałożyło się kilka rzeczy.

  • Po pierwsze terror jaki wtedy zapanował w okolicach puszczy augustowskiej sparaliżował tamtejszą ludność. Mimo to ludzie, których najbliższych wywieziono, próbowały się dowiedzieć, gdzie są ich mężowie i dzieci, pisały listy, ale sami bali się o tym rozmawiać;
  • Po drugie to był już czas po wyzwoleniu, więc jakby się rozniosło po Polsce, że Sowieci – wyzwoliciele wymordowali setki polaków, Polacy znów dokonali by zrywu i walczyli z okupantem;
  • Po trzecie Augustów, Sejny i Suwałki to małe miejscowości, gdzieś na uboczu i prawdopodobnie wyciszenie tego tematu było łatwiejsze, tym bardziej, że wszystkie organy władzy milczały jak zaklęte, jakby to się nigdy nie wydarzyło.

I tak trwa do dziś…

Więcej o samym przebiegu Obławy w publikacji IPN:
http://oblawaaugustowska.pl/storage/cms_oblawaaugustowska/files/oblawa-ipn.pdf

Oficjalna strona i wszystkie dane IPN: http://oblawaaugustowska.pl

https://www.niebywalesuwalki.pl/2015/07/widowisko-historyczne-oblawa-augustowska-lipiec-1945-foto/

Udostępnij: