W poniedziałek 7 września 2020 roku szef WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) Tedros Adhanom Ghebreyesus oświadczył:
To nie jest ostatnia pandemia. Historia uczy nas, że pandemie się zdarzają, ale kiedy nadejdzie kolejna, świat musi być przygotowany – lepiej niż tym razem.
Tedros Adhanom Ghebreyesus , szef WHO
Jakie to ma znaczenie dla naszej przyszłości?
Pandemie czy epidemie się zdarzają, ale jednocześnie poprawiły się warunki życia, większy nacisk kładziemy na higienię, mamy łatwiejszy dostęp do leków i usług medycznych a przede wszystkim nieporównywalnie lepsze możliwości badania patogenów i opracowywania leków oraz szczepionek do tego stopnia, że już ocieramy się o patologie farmacji spowodowane chęcią zysku. Jak myślicie, w przyszłości parcie na zysk będzie większe czy mniejsze?
Świat poszedł do przodu i nie będziemy już lepiej przygotowani na pandemię. Mamy co trzeba, aby minimalizować zagrożenie a rozwój nauk medycznych stale postępuje. Chyba, że pod pretekstem potrzeby zabezpieczenia się przed kolejną zaczniemy tworzyć niekonstytucyjne prawa uderzające w podstawowe prawa człowieka. Prawa człowieka to przecież dorobek wielu cywilizacji mówiący nam, że jesteśmy kimś wyjątkowym, chociaż często wykorzystuje się je w działaniach przeciwko ludzkości. Ostatnie epidemie nie były na tyle groźne, aby zaszła potrzeba przeprowadzania szeroko idących reform postępowania w takich ciekawych czasach a jednak w przypadku COVID-19 próbuje się nas oswajać z planami globalistów mogącymi zaszkodzić ludzkości, choć przedstawia się je jako rozwiązanie problemów tego świata.
Co nam szykują?
- Paszporty medyczne
- Cyfrowa tożsamość
- Likwidacja gotówki
- 5G jako narzędzie do inwigilacji na niespotykaną dotąd skalę
- System kredytu społecznego znany z Chin, ale rozszerzony na cały świat
- Zrównoważony rozwój, a co za tym idzie także…
- Depopulacja (różnymi metodami), jako rozwiązanie m. in. problemu głodujących w krajach trzeciego świata
Pewnie wprowadzenie tego wszystkiego trochę potrwa, ale oni mają czas i dowolną ilość pandemii do wykorzystania dla osiągnięcia swoich celów. My z kolei możemy a nawet powinniśmy reagować na pomysły mogące uderzać w nasze prawa, ale aby to robić musimy bardziej interesować się nowinkami technologicznymi, polityką i w dodatku odnaleźć sobie zmysł logicznej analizy tych danych.
Przedstawiciel WHO ds. sytuacji kryzysowych Mike Ryan powiedział na konferencji prasowej w Genewie, że rządy, które dostarczają „motywowanych politycznie” informacji o pandemii koronawirusa, mogą spotkać się z politycznymi konsekwencjami. Według niego zaufanie buduje się „przejrzystością, konsekwencją, uczciwością” i umiejętnością przyznania się do błędów. Wyjaśnił:
Jeśli społeczności zauważą, że uzyskują informacje, które są manipulowane politycznie lub że zarządzano nimi w sposób, który zniekształca dowody, to to, niestety, zemści się
Mike Ryan, przedsatwiciel WHO ds. sytuacji kryzysowych
Ryan mówi o przejrzystości, konsekwencji, uczciwości i umiejętności przyznania się do błędów, ale to nikt inny jak WHO właśnie zwlekało z podaniem informacji o zagrożeniu wirusem z Wuhan stając się de facto wspólnikiem Komunistycznej Partii Chin w szerzeniu dezinformacji i była krytykowana za to przez rządy wielu państw w tym Japonii czy USA. Przy okazji straszy rządy politycznymi konsekwencjami. A jakiż to mandat ma WHO do straszenia rządów konsekwencjami POLITYCZNYMI? Może samo WHO jest motywowane politycznie, a nie chęcią dbania o zdrowie świata?
Oczywiście kiedy oficjalnie wirus SARS-CoV-2 „opuścił” podwórko chińskich komunistów okazało się, że mamy do czynienia z ogólnoświatową dezinformacją w tej sprawie prowadzoną w mediach na skalę jakiej dotąd nie znano i stosunkowo niewielkim zagrożeniem samym straszliwym wirusem potwierdzanym w oficjalnych danych poszczególnych państw. Między innymi wiemy już, że jego śmiertelność przyjmuje się w zakresie do 1% i dotyczy głównie osób w podeszłym wieku. Jesteśmy jednak bombardowani codziennie informacjami o kolejnych zgonach z jego powodu nie zagłębiając się jednak w znaczenie informacji, że „większość ofiar miała choroby współistniejące” a informacje o manipulacjach związanych z zawyżaniem tej liczby są już znane. Pompuje się nam propagandę o potrzebie zaszczepienia się na tego wirusa, aby wyjść z kryzysu a do czasu udostępnienia tejże szczepionki będziemy żyć w reżimie, którego symbolem jest maseczka zakrywająca nos i usta, bo inaczej zapomnielibyśmy o tej pandemii, o czym raczył poinformować Polaków Główny Inspektorat Sanitarny:
(…) ta maseczka świadczy o tym, że jest pandemia. Im więcej ludzi nosi maseczkę tym się bardziej racjonalnie zachowują. Pamiętają o tym, że jesteśmy w bardzo trudnym czasie.
Jarosław Pinkas (GIS)
Co to za pandemia, o której istnieniu nie świadczy liczba zgonów a maseczka na twarzy?
Zeknijmy na liczby zgonów dla wybranych epidemii
Znalezione na: Medicover
Zaraza Antoninów
lata: 165-180
5 mln zgonów
Czarna Śmierć
lata: 1347-1351
25 mln zgonów
Ospa prawdziwa
lata: 1520-1979
56 mln zgonów
Wielka zaraza w Londynie
lata: 1665–1666
100 000 zgonów
Hiszpanka
lata: 1918-1920
40-50 mln (wg niektórych źródeł nawet 100 mln) zgonów
Grypa azjatycka
lata: 1957-1958
1-2 mln zgonów
Grypa Hong Kong
lata: 1968-1970
1-4 mln zgonów
Rosyjska grypa
lata: 1977-1978
1 mln zgonów
SARS
lata: 2002-2003
800 zgonów
Świńska grypa
lata: 2009-2010
284 500 zgonów
Ebola (ostatnia duża epidemia)
lata: 2014-2016
11 300 zgonów
Cholera (pandemie 1-7)
lata: 1817-2018 ostatnie ognisko epidemii
1 mln zgonów
HIV/AIDS
lata: 1981 – nieopanowana
35 mln zgonów
MERS
lata: 2015 – nieopanowana
858 zgonów
COVID-19
lata: 2019 – nieopanowana
897 671 (stan na 9-wrz-2020, 8:28)
Widać, że po roku 2000 mamy do czynienia ze stosunkowo sporą liczbą nawiedzających nas epidemii a część z nich nadal ma statusy aktywnych. Przy każdej z nich chce się ludziom wcisnąć szczepienia – oczywiście płacić za nie mają rządy (czyli obywatele, bo państwo nie ma własnych pieniędzy), a producenci owych są zwalniani z odpowiedzialności za problemy związane z ewentualnymi NOP-ami, a te mają niekiedy bardzo tragiczne skutki.
Co poszło nie tak?
Czy to wszystko możemy zrzucić na łatwość podróżowania? Ludzie przestali dbać o higienę? Czy można ufać organizacji trzymającej w łapach światowe zdrowie a dezinformującej świat na życzenie komunistów? Nie chcę tu nic sugerować, ale wydaje mi się, że łatwiej jest skorumpować organizację światową (jedną instytucję), której podlegają rządy poszczególnych państw, by te wykonywały polecenia zgodne z zapotrzebowaniem potencjalnego korumpującego, niż same rządy z osobna i instytucje mające dbać o zdrowie obywateli w państwie – dodatkowe ryzyko, że ktoś coś sypnie nawet nieświadomie. Nie powinniśmy ślepo wierzyć nikomu! Jako państwo korzystajmy z własnych narzędzi, aby weryfikować zasadność procedur, które chce ktoś nam wciskać. Przecież mamy instytucje, których zadaniem jest dbanie o zdrowie Polaków. Nie wiem tylko czy obecnie mają jeszcze czas na zajęcie się problemem występowania glifosatu w żywności dostępnej na terenie kraju czy prowadzeniem kontroli jakości wody, którą pijemy.
Ważne natomiast, aby zagrożenie danym patogenem powinno być mierzone liczbą zgonów i na tej podstawie decydować o ogłoszeniu epidemii czy pandemii, a nam wmawia się, że liczba wykrytych zakażeń jest tą właściwą metodą i generuje się presję na wykonywanie coraz większej ilości testów. Jest to ślepa uliczka, gdyż można być nosicielem a nie tylko nie chorować, ale nawet nie zarażać. Wykorzystywane przy tym testy PCR nie zostały stworzone w celach diagnostycznych (o czym informował nawet ich wynalazca) i mogą generować dużą liczbę fałszywych pozytywów. W dodatku liczba wykrytych przypadków jest skorelowana z liczbą wykonanych testów i obecnie średni stosunek wykrytych zakażeń do liczby wykonanych testów wg danych Ministerstwa Zdrowia wynosi poniżej 3%. A w całej historii pandemii w naszym kraju nie osiągnął wartości dwucyfrowych. To świadczy o tym, że nie mamy wzrostu zakażeń mimo, że ogólna liczba wykrytych stale rośnie, bo jak ma nie wzrastać jak jest ich sumą podawaną nam do wiadomości codziennie.
O liczbie osób wyleczonych nie mówi się za dużo chociaż na świecie ta stale rośnie, a z kolei liczba zgonów w stosunku do liczby wykrytych zakażeń maleje (śmiertelność liczona w oparciu o te dane też maleje w związku z tym). Należy także pamiętać o tym, że ofiarami są głównie osoby starsze i schorowane, co może skutecznie utrudniać ustalenie właściwiej przyczyny zgonu, zwłaszcza, że szpitale dostają więcej pieniędzy za osoby mające na aktach zgonu COVID-19, jak i za działania medyczne na rzecz ludzi podejrzanych o koronawirusa, takie jak przyjazd karetki z medykami w strojach odpowiednich na okoliczność epidemii. Socjalistyczny pomysł na wyprowadzenie szpitali z zadłużenia?
Komunikat Ministerstwa Zdrowia
W dniu dzisiejszym (9-wrz-2020) Ministerstwo Zdrowia poinformowało o zgonach 11 osób. Z podanych informacji wynika, że średnia wieku ofiar wynosi 75 lat! Co w tym dziwnego, że umierają starzy i schorowani ludzie? Czy wcześniej kogoś interesowało, że „dziś umarło 11 75-latków”? Przeciętnie dziennie w Polsce umiera ponad 1000 osób a w tym także dzieci. Najwięcej zgonów w kraju mamy z powodu raka czy chorób krążenia, ale ilości i wieku czy płci ofiar nie publikuje się we wszystkich mediach. Czy takie działanie, w przypadku naszej nieszczęsnej pandemii, nie zakrawa o celowo prowadzoną psychomanipulację na skalę światową dającą pretekst do zamykania ludzi w domach, by tam sobie chorowali – bezobjawowo? Nie wiem, ale zadawanie właściwych pytań jest równie ważne, co same odpowiedzi.
Zwróćcie Państwo uwagę na powtarzane hasło jak mantra komunikatach ministerstwa: „większość miała choroby współistniejące”. Czy ta owa większość na poniższym przykładzie to 6 z 11 (54,5%) osób czy może 10 z 11 (90,9%)? Tego już nie wiemy, a przecież to jest bardzo ważna informacja, która powinna trafiać do opinii publicznej, aby ta mogła ocenić stopień zagrożenia. Chcąc to przenieść na ogólną liczbę wykrytych zakażeń na dziś (71947) i wynoszącą 2147 przypadków zgonu, ogromne znaczenie ma to czy mamy do czynienia z większością wynoszącą 1074 z 2147 czy 2146 z 2147 dla określenia rzeczywistego stanu zagrożenia, bo przecież mamy dwukrotne przebicie. Jest to jednak pomijane, ale na szczęście na mocy prawa dostępu do danych publicznych możemy poznać liczbę osób „zmarłych na koronawirusa”, u których nie zdiagnozowano innych chorób. Ta liczba też nie jest pewna, ale na pewno bliższa prawdy.
Na dzień 11 sierpnia 2020 roku była to liczba 296 przy ogólnej liczbie zmarłych 1844 i wykrytych 52961. W oparciu o te dane dostajemy śmiertelność na poziomie pół procenta, a przecież zdrowy rozsądek podpowiada nam, że ludzi „z koronawirusem” na pewno jest więcej tylko jeszcze ich nie przetestowano. We Włoszech badania przeciwciał pokazały, że 6 razy więcej osób zetknęło się z wirusem w porównaniu do ogólnej oficjalnej liczby wykrytych przypadków.
O co zatem chodzi w tej całej pandemii?
Stare przysłowie mówi, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze i coś w tym jest. Precyzując, o nasze pieniądze chodzi, a wiele wskazuje na to, że mamy w kraju siły działające byśmy chcieli je oddać co między innymi powinno nam uświadomić wystąpienie Jarosława Pinkasa (GIS). Bardzo symboliczny jest sposób mający na celu nakłonienie do przyjmowania szczepionek:
Może będziemy mieli także szczepionkę. Mam nadzieję, że ona będzie bardzo szybko dostępna i że będzie oczekiwana, i że nasi obywatele będą dopominać się o to kiedy ona będzie wreszcie dostępna na naszym rynku. Po prostu, zwyczajnie wygenerujemy zapotrzebowanie, emocjonalne zapotrzebowanie. Taki stan ducha, że chcę to mieć ponieważ jest to dla mnie niezwykle ważne…
Jarosław Pinkas (GIS)
Generowanie emocjonalnego zapotrzebowania kojarzy mi się z działaniami marketingowców a nie ekspertów z dziedziny medycyny. Powinniśmy się opierać na faktach naukowych przedstawiających zarówno wady jak i zalety proponowanych rozwiązań i jeżeli występuje ryzyko związane z przyjęciem danego rozwiązania powinno się dawać wybór obywatelowi, gdyż to o jego zdrowie i życie chodzi. Wybór = Wolność.
Ale czy tylko o to chodzi?
Sytuacja obywateli Australii, szczególnie mieszkańców stanu Victoria, sugeruje, że może chodzić o coś więcej. Wiele wskazuje na to, że może chodzić o odebranie wolności obywatelom i zafundowanie światu „nowej normalności”, która raczej nie może nam się podobać skoro potrzeba takich metod do jej wprowadzenia. Do dobrego nie trzeba namawiać siłą.
Zarówno dzienna liczba wykrytych zarażeń jak i całkowita oraz zgony nie wskazują żeby działy się tam rzeczy wymagające wprowadzenia tak daleko idących niektórych obostrzeń:
- wychodzenie z domu wyłącznie w celu zaspokojenia niezbędnych potrzeb życiowych
- godzina policyjna od 20:00 do 5:00 podczas, której to mieszkańcy mają absolutny zakaz opuszczania domu
- zakupy mogła robić tylko jedna osoba z gospodarstwa domowego i tylko jeden raz dziennie
- obowiązek zakrywania twarzy
- nie można było nawet wziąć ślubu
- zdalne nauczanie w szkołach i na uczelniach
- ograniczenie działalności przedsiębiorstw i punktów usługowych, a restauracje i bary mogły oferować dania tylko na wynos
- komunikacja miejska nie funkcjonuje w czasie godziny policyjnej
- wysyłanie urzędników do domów, aby kontrolowali przestrzeganie obostrzeń
- kontrole pojazdów, sprawdzanie prawa do wjeżdżania i opuszczania miasta
Australijska policja wzięła sobie to bardzo do serca i dochodziło nawet do tego, że wyłapywano ludzi, którzy w mediach społecznościowych mieli odwagę wyrażać sceptyczne opinie na temat pandemii czy adekwatności poziomu zastosowanych restrykcji. Poniżej fragment konferencji prasowej, w której udział wziął wiceszef policji w stanie Victoria w Australii. Zwróćcie Państwo uwagę na stosunek do Suwerena i ogólnie na postawę ślepego wykonywania rozkazów. Niemcy po II wojnie światowej również tłumaczyli się wykonywaniem rozkazów podczas swoich procesów dotyczących zbrodni wojennych.
Australijczycy są w o tyle złej sytuacji, że ich państwo obejmuje cały kontynent i w razie zaostrzenia się sytuacji na linii obywatel – władza totalitarna będą mieli ograniczone możliwości opuszczenia tego terytorium, a chętnych do interwencji nie będzie, chociażby z tego powodu, że nie ma już Armii Czerwonej, która swego czasu służyła pomocą braterską. Co najwyżej rządy potępią totalitarne zachowanie władzy i połączą się w bólu z obywatelami Australii słowami typu: w tym dniu wszyscy jesteśmy Australijczykami.
Sprawdzajmy, czy co niektórzy u nas nie mają przypadkiem totalitarnych zapędów.
Czas nie gra roli
Dla ludzi chcących naszego dobra (którego mamy coraz mniej) nie liczy się czas, ale rezultat. Mając na uwadze wzrost częstotliwości występowania epidemii możemy się spodziewać, że jeżeli przystaniemy na warunki globalnego okupanta to w przyszłości będziemy żyć w stanie permanentnej pandemii (strachu) i związanej z tym psychozy zakazów, nakazów i absurdów powodujących niszczenie krajowych gospodarek i relacji międzyludzkich począwszy od rodziny a kończywszy na ludziach spotykanych na co dzień.
Nie chodzi o to, żeby odrzucać dla zasady to, co słyszymy odnośnie sytuacji zdrowotnej w kraju i na świecie, bo ZDROWIE JEST NAJWAŻNIEJSZE. Dbajmy w równym stopniu o zdrowie fizyczne jak i psychiczne (szczególnie ważne w takich chwilach). Weryfikujmy informacje sięgając do różnych źródeł i prowadźmy własne obserwacje w najbliższym otoczeniu. Tyle możemy zrobić, aby dostrzec ewentualne totalitarne zapędy władzy na czas. Nie zamykajmy się na narrację jednej strony, bo wiele przegapimy.
Straszliwe obrazki o niespodziewanych zgonach na ulicy wypływające w mediach społecznościowych na początku roku jakoś nie znalazły potwierdzenia w innych krajach, a sugerowało się nam, że przyczyną owych zgonów był COVID-19. Czy aby to nie była to celowa propaganda sączona przez komunistów chińskich (którzy zmagali się wówczas z protestami w Hong Kongu a siłowe rozwiązanie tego problemu mogłoby wywołać lawinę podobnych na świecie i sankcje gospodarcze) w zgodzie i porozumieniu z komunistami z innych krajów? Przecież nie jest tajemnicą, że komuniści pragną utworzenia światowego gułagu. Zarządzanie masami za pomocą kłamstw i strachu jest znane od lat i jak wygląda ciągle doskonale się sprawdza.
Zdrowego rozsądku życzę.
Idealny