Koronawirusowy reżim w szkołach

1 września i rozpoczęcie roku szkolnego za nami (rodzicami i dziećmi). Powoli, zaczynają się pierwsze zebrania i tematy jak to koronawirus zmienia nasze otoczenie i nas.

Mimo braku nakazu noszenia masek, na szkolnym zebraniu 99% (słownie: dziewięćdziesiąt dziewięć procent) rodziców siedzi w maskach, gdzie połowa narzeka, że ciężko się im oddycha, ale nie zdejmie.

Na nic zdają się tłumaczenia nauczyciela, że można zdjąć, że on nic nie narzuca…

Naród został już przez władze 3rp tak wyszkolony, wytresowany i wystraszony, że nawet NIKT nie pomyśli, że może być zupełnie inaczej. Czy to nie jest idealna sytuacja, aby “elity” zafundowały kolejną porcję szkoleń? Ale już nie nas – dorosłych, tylko naszych dzieci.

Bo skoro dzieci WIDZĄ, jak zachowują się dorośli, to znaczy, że wszystko jest dobrze i bezpiecznie, one biorą przykład właśnie od nas. A my? Wytresowani dajemy sobie zabierać wolność, aż w końcu zauważymy, że ktoś nam zabrał dzieci. Może na razie nie fizycznie (na razie nie), ale psychicznie, mentalnie, robione jest wszystko, aby wyhodować nowe pokolenie na zasadach jedynie słusznych, bo KOMUNISTYCZNYCH.

Ten wpis nie ma na celu straszenia czytelników, ale pobudzenia wyobraźni, bo może nie być tak jak nam się wydaje.

Na stronach szkół możemy się zapoznać z “Procedurami bezpieczeństwa na terenie placówki w okresie pandemii COVID-19”. Ja trafiłem na 13 stron procedur, załączników, monitorowania sal, deklaracji i oświadczeń dla rodziców.

“Procedury określają działania, które zminimalizują możliwość zakażenia, ale mimo wszystkich podjętych środków bezpieczeństwa, nie pozwolą w 100% wyeliminować ryzyka związanego z zakażeniem dlatego rodzic decydując się na przyprowadzenie dziecka do placówki jest zobowiązany wypełnić OŚWIADCZENIE.”

Co mamy w oświadczeniu? Jestem świadomy pełnej odpowiedzialności za dobrowolne posłanie dziecka do Szkoły Podstawowej nr… w aktualnej sytuacji epidemiologicznej”. Znaczy co? Mam ponosić winę zamiast szkoły? A jeśli szkoła nie przestrzega wytycznych sanepidu czy nawet swoich własnych? Kto mi da na to gwarancję?

“Tylko jedna osoba przyprowadza dziecko do szkoły i przychodzi tylko z dzieckiem, mającym pozostać w placówce. Osoba przyprowadzająca ma dziecko również odbierać.” – Czyli jedno z rodziców podlega dyskryminacji w czasie epidemii – odbiera mu się prawo do pożegnania się z dzieckiem na terenie szkoły a na drugim wymusza stawianie się tam zgodnie z wolą dyrekcji?

“Przed przyprowadzeniem dziecka do instytucji rodzic zobowiązany jest do zmierzenia dziecku temperatury.”

Czytam dalej: “Rodzicom, wchodzącym do szkoły w godzinach 10:00 – 14:00 oraz osobom, wchodzącym do szkoły w charakterze interesanta będzie mierzona temperatura.” – a może ja sobie nie życzę przystawiania “pistoletu” do głowy?

“Dziecko, u którego STWIERDZONO podejrzenie zakażenia koronawirusem lub choroby COVID-19, BEZZWŁOCZNIE odizolowuje do tzw. IZOLATORIUM.” – jak woźna czy nauczyciel ma to stwierdzić jeśli potencjalne objawy pokrywają się ze zwykłym przeziębieniem lub grypą? Ponadto tajemnicze izolatorium nie posiada definicji: gdzie leży, kto w nim ewentualnie będzie z dzieckiem – to dość niebezpieczne uchybenie w zapisie w mojej ocenie.

I oświadczenie: “Oświadczam, że w sytuacji zarażenia się mojego dziecka na terenie placówki nie będę wnosił skarg, zażaleń, pretensji do organu prowadzącego będąc całkowicie świadom zagrożenia epidemiologicznego płynącego z obecnej sytuacji w kraju”. Mam brać na siebie odpowiedzialność z instytucji, w której przebywa moje dziecko i która ma o nie dbać w tym czasie? Od tego macie te swoje procedury żeby dzieci były bezpieczne!

Plus deklaracja: “Deklaruję natychmiastowy odbiór dziecka z placówki – MAX 30 minut – w razie wystąpienia oznak chorobowych.” Dlaczego w pismach brak informacji co stanie się z dzieckiem, jeśli rodzic nie zdąży z jego odbiorem w 30 minut? Kto się wyrobi w tak krótkim czasie? Jest za to wiadomość o wezwaniu karetki itd. Kto zapłaci za jej przyjazd jeśli zostanie wezwana a rodzić dotrze wcześniej? Czy zabiorą dziecko jeśli się spóźni? Dokąd? Co z nim będą robić?

Szanowni Rodzice, uważajcie i pilnujcie swoich pociech. Pandemia stała się pretekstem do przeprowadzenia ZAMACHU komunistycznego reżimu na naszych najbliższych i najbardziej kochanych. Ten kto to pisał, opiniował i w końcu zatwierdził… oni są wśród nas, mówią piękną polszczyzną, ale to nie są Polacy. To jest okupacja, być może jakaś forma wojny hybrydowej i bardzo szybko to postępuje. Wchodzą do szkół, a może zaraz wejdą do naszych domów jak to już dzieje się w Australii.

Na razie nie wszyscy dyrektorzy zdecydowali się na rozdanie tego komunistycznego dokumentu i bardzo dobrze, że są takie reakcje. Jednak obowiązkiem rodziców jest powiedzieć STOP zanim totalitarne zapędy nie zadomowią się w szkołach na dobre a stąd nie przejdą na inne dziedziny naszego życia.

Koronawirus służy rozluźnianiu więzi rodzinnych oraz społecznych. Poluje się na weselników, którzy nierzadko mogą po wielu latach spotkać się z rodziną, i zakuwa w kwarantannę gdzie “chorują bezobjawowo”. Próbuje się przeforsować oświadczenia ograniczające prawa rodziców i próbuje nakładać na nich odpowiedzialność za potencjalne błędy placówki. Nie pozwala się lub ogranicza rodzinie odwiedziny chorych w szpitalach. Szczuje się ludzi na siebie z powodu maseczek (jakoś o przyłbice wojen nie ma), ale kwestie higieny m. in. rąk i zadbania o odporność organizmu już przechodzą na dalszy plan.

Daliśmy narzucić sobie reżim maseczkowy mimo, że sądy umażają sprawy o ukaranie obywatela mandatem karnym, gdyż nie ma ustawowej podstawy prawnej a dzienny bilans wykrytych zakażeń jakoś nie szybuje do góry i skorelowany jest z ilością wykonywanych dobowo testów. Godzimy się jednak na to bezprawie i ograniczenia, bo się boimy? Mimo, że w świat wylatuje coraz więcej informacji od naukowców, lekarzy (także znanych na świecie epidemiologów, wirusologów) wskazujących na potrzebę weryfikacji zarówno liczby ofiar jak i wątpliwej jakości wyników wykonywanych na potęgę testów a także samego stanowiska dotyczącego zasad postępowania w tym trudnym czasie.

Czy ktoś właśnie nie robi nas w konia?

Udostępnij: