Braciszkowie moi mili!
Czas najwyższy, by skonstatować to co od dawna wszyscy czujemy, ale nazwać nie mieliśmy odwagi. Naród Polski nie istnieje! Nie ma! Był być może dawniej, ale już go nie ma i to nie ma na dobre… Jest wspólny język, terytorium, godła i barwy, udająca polską administracja i coś co przypomina rząd i władza, ale Lud zamieszkujący wspomniane wyżej terytorium z dzielnego i szlachetnego Narodu, wyznającego Jednego Boga i te same wartości, przeistoczył się w zajadłe, nienawidzące się wzajemnie Plemiona! Tutsi i Hutu, wersja nadwiślańska, to nic innego jak walka Wyznawców, dwóch stworzonych przy okrągłym stole politycznych sekt, do zarządzania poprzez zawsze skuteczne dziel i rządź, terytorium pozostałym po projekcie PRL… Plemiona walczące jak wściekłe bestie, skaczące sobie do gardeł, toczące pianę z pysków, gotowe poświęcić nawet Najbliższych, by bronić ukochanych przez siebie Kacyków…
Tak Braciszkowie moi mili! Granice na terytorium zwanym Polską nie przebiegają już na Odrze, Nysie i Bugu, ale w poprzek stołów, do których czasem nie sposób zasiąść, by nie dostać kulą nienawiści za to, iż wyznaje się inne poglądy! I pal go sześć jeśli staje się po drugiej stronie barykady, bo wtedy tylko na ostrzał jednej strony jest się narażonym! Gorzej jak ma się czelność wstać i głośno powiedzieć, obu walczącym stronom… O co walczycie? Spójrzcie kim się staliście! Kogo i co wyznajecie? Kim są Ci, którzy stali się dla was bogami?
O, wtedy nie ma litości! Jest to bowiem jedyny moment, w którym dochodzi nie tylko do zawieszenia broni między Tutsi i Hutu, ale do świętego sojuszu, by jak najszybciej zniszczyć to co wyrywa ich ze strefy komfortu! Z wytrzeszczonymi i przekrwionymi oczami, łapiąc powietrze jak psy przed walką, rzucają się do gardła by uciszyć, lub zakrzyczeć okrutną prawdę, mówiącą, że ta walka plemienna to nie żaden patriotyzm, ani obrona jakichś wyższych wartości, ale zbrodnia na Polsce! Zbrodnia, którą odwieczni wrogowie Ojczyzny Naszej, mogą robić polskimi rękami, nie musząc już sobie brudzić sumień jak onegdaj…
I tak mijają dni, tygodnie, miesiące, lata i dekady… Ciągła walka! Ciągłe oddawanie się temu co Lud Prosty uwielbia najbardziej, czyli wzajemnym waleniu się pałami po pustych łbach i słuchaniu jak pięknie dzwonią… Baaaam… Baaaam… dudnią puste łby… Baaam… Baaaam… dudni po obu stronach barykad wzniesionych wzdłuż i w poprzek polskich domostw… Tumult i rwetes… Nikt już niczego nie słyszy… Nikt już niczego nie widzi…
Że śmieją się wszyscy… z tej Polski… i kradną… a właściwie biorą jak swoje… Baaam… Baaammm… Że co? Że Polska? Baaam… Baaaam…
piotruchg, 3 czerwca 2020 r.
Zobacz także
Skarga… na Polskę!
Zwiędłe Macice kontra Średniowieczna Mięsożerna Masa
Człowiek który stał się bogiem!