A mury rosną, rosną, rosną

Dzisiejsza propozycja muzyczna dla patriotów to utwór “Mury” Jacka Kaczmarskiego. Utwór znany i lubiany, okrzyknięty swego czasu “hymnem Solidarności” i symbolem walki z reżimem komunistycznym w Polsce. Wielokrotnie prezentowany na uroczystościach patriotycznych.

Kaczmarski napisał tekst do melodii autorstwa katalońskiego śpiewaka Lluísa Llacha, L’Estaca (Pal) i tym sposobem “Mury” zawitały w naszej świadomości.

Zachęcam do wsłuchania się w tekst, a szczególnie w ostatnie wersy, gdyż te często są pomijane ze względu na pesymistyczny wydźwięk, ale w moim odczuciu przedstawiają stan państwa polskiego jaki mamy po ’89 roku kiedy to ogłoszono rzekome zwycięstwo nad komunizmem. Tekst został napisany w 1978 roku i w mojej ocenie okazał się proroczy, gdyż społeczeństwo zostało oszukane, a komuniści okopali się na swoich pozycjach i dzisiaj nadal piastują najwyższe stanowiska w administracji państwowej. Służby z czasów PRL z dnia na dzień zmieniły nazwy bez dekomunizacji kadr. Do dzisiaj nie udało się ukarać winnych stanu wojennego. To nie przypadek.

Patrzy na równy tłumów marsz,
Milczy wsłuchany w kroków huk,
A mury rosną, rosną, rosną;
Łańcuch kołysze się u nóg

fragment tekstu utworu “Mury”

Niby wyswobodziliśmy się spod kurateli ZSRR, ale komunistyczne elity z czasów PRL zafundowały nam niedługo potem poddaństwo wobec innego socjalistycznego związku – Unii Europejskiej.

Czy dzisiaj stać nas na odrzucenie socjalistycznej mentalności i wykopanie wrogich Polsce elit poza margines polityki? Podobno nie ma rzeczy niemożliwych, ale jeszcze trzeba chcieć odzyskania prawdziwej wolności i odrzucić pudrowane truchło 3RP. Są tacy, których zadaniem jest dopilnowanie tego, aby nam się nie chciało.

Poniżej pełny tekst utworu oraz nagranie, na którym Jacek Kaczmarski wykonuje go osobiście. Zapraszam.

Mury

Jacek Kaczmarski

On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt.
On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt.
Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym.
Śpiewał, że czas by runął mur…
Oni śpiewali wraz z nim:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów.
Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz.
Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał.
I ciążył łańcuch, zwlekał świt…
On wciąż śpiewał i grał:

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!

Wyrwij murom zęby krat!
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat

Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas.
I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast;
Zwalali pomniki i rwali bruk – “Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam ten nasz najgorszy wróg!”
A śpiewak także był sam.

Patrzył na równy tłumów marsz,
Milczał wsłuchany w kroków huk,
A mury rosły, rosły, rosły;
Łańcuch kołysał się u nóg…

Patrzy na równy tłumów marsz,
Milczy wsłuchany w kroków huk,
A mury rosną, rosną, rosną;
Łańcuch kołysze się u nóg…

Udostępnij: