W latach 1978-83 byłam studentką na wydziale Elektroniki Politechniki Wrocławskiej i mieszkanką akademika (T-15) znajdującego się w kompleksie „Wittigowo” obejmującym 5 akademików. Akademiki są położone w pobliżu rzeki Odry, Parku Szczytnickiego i Ogrodu Zoologicznego.
Osiedle Akademickie „Wittigowo”
Studenci różnych wrocławskich uczelni w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego organizowali różne spektakularne akcje, które powodowały, że mieszkańcy Wrocławia przybywali w okolice akademików i uczestniczyli we wspólnym śpiewaniu pieśni patriotycznych.
Także w kompleksie akademików Politechniki Wrocławskiej „Wittigowo” w styczniu 1982 roku studenci spontanicznie co wieczór organizowali akcje polegające na tym, że o godzinie 21 -ej otwierano okna, przy zgaszonych światłach i zapalonych w oknach świecach, śpiewano różne patriotyczne i religijne pieśni. Dodatkowo studenci uderzali w metalowe parapety robiąc hałas by zainteresować przechodniów, co potęgowało wyjątkowe emocje i poczucie wspólnoty.
Mieszkańcy Wrocławia co wieczór gromadzili się na terenie kompleksu akademików i także włączali się w te gremialne śpiewy. Także skandowano hasła solidarnościowe. Na jednym z akademików studenci utworzyli ze świateł w określonych oknach znak „Polski Walczącej”. To było naprawdę wyjątkowe widowisko, na 10-cio piętrowym budynku rozbłysnął znak kojarzący się z niezłomną walką z wrogiem, tym razem mieliśmy do czynienia z wewnętrznym wrogiem – polskim komunistą walczącym z polskim patriotą.
Tego władzom było za wiele i 1 lutego 1982 roku i tuż przed godziną 21 skierowała przeciwko studentom liczne oddziały milicji (ZOMO). Nagle nie wiedzieć skąd, wokoło każdego akademika pojawiły się opancerzone samochody tzw. „suki”, a z nich wypadali w pełni uzbrojeni w kaski, przyłbice i pałki funkcjonariusze formacji milicyjnej ZOMO i natychmiast skierowali się do akademika T-19, w którym głównie mieszkali studentki i studenci z wydziału Chemii. My z akademika T-15 obserwowaliśmy co się dzieje. Widzieliśmy i słyszeliśmy krzyki studentów i wrzaski, przekleństwa zomowców, którzy wypędzali z pokojów studentów na kolejnych piętrach. Koledzy z wydziału Elektroniki nie próżnowali, widząc co się dzieje przy pomocy urządzeń własnej produkcji dostroili się do częstotliwości fal na których nadawali funkcjonariusze. Dzięki temu nasi koledzy podsłuchując zomowców, zdawali sobie sprawę z tego co, gdzie i kiedy zamierzają ci uzbrojeni po zęby milicjanci. Po całej akcji taśma z zapisem fonicznym całej akcji stała się bardzo pożądanym towarem, świadczącym o brutalnym zachowaniu funkcjonariuszy, o języku jakim się posługiwali. Na taśmie słychać było krzyki studentów bitych pałkami. Zomowcy „czyścili” pokoje ze studentów piętro po piętrze, przeszukiwali każdy, czy nie było w nich nielegalnej podziemnej prasy i ulotek. Tę „pokazówkę” zomowcy zrobili na tym jednym akademiku.
Potem z relacji wyrzucanych studentów dowiedzieliśmy się w jak brutalny sposób usuwali studentów na dwór. Była zima, mróz, trzymali wszystkich 500 studentów długo na dworze, każdego legitymowano i zapowiedziano im, że jeśli w ciągu trzech dni nie znajdą mieszkania zostaną relegowani z uczelni. Studentów stawiających największy opór zatrzymano i wywieziono „sukami” w nieznane miejsce.
Mieszkańcy Wrocławia stanęli natychmiast na wysokości zadania udzielając gościny w swoich domach bezdomnym studentom z akademika T-19, by ci nie zostali wyrzuceni z uczelni. Jeszcze wiele wieczorów kompleks akademików przy ulicy Wittiga we Wrocławiu był patrolowany przez tak znienawidzonych milicjantów, bo pacyfikujących ruch wolnościowy studentów wrocławskich.
Tymczasem pusty akademik do świąt Wielkiejnocy 1982 roku stał pusty, przez nikogo nie był zamieszkały. Miał nas straszyć, że jak się nie uspokoimy, to będziemy następni.
Dom Studencki T-15 „Hades”
Maria Nałęcz
Zobacz także
Straceni dla nieba…
Berezwecz – kolejny Katyń
Covid? Na pewno nie o to chodziło…