Naukowiec Obywatel

Powiem Wam z czego się dosłownie wyśmiewają naukowcy poza Polską w czasie obiadów w mensie i rozmowie o tzw. polskiej nauce. Z tego, że wciąż się szczycimy Noblami Marie Curie sprzed ponad 100 lat, a które de facto są francuskie, a nie zdołaliśmy wypracować przez 30 lat nawet jednego Nobla w naukach przyrodniczych z polskiego uniwersytetu.

Można mówić, że Noble są takie czy owakie, ale fakt pozostaje faktem, że są one odzwierciedleniem stanu predyspozycji ku wiedzy danego państwa – nawet nie finansowania, bo Noble są przyznawane także za teorię (fizyka).

Ta sytuacja jest dramatyczna i świadczy wprost o bardzo słabym stanie polskiej Nauki, stanie w którym nawet teoria nie ma żadnego ważnego wkładu w ogólnoludzką wiedzę. Takiego kraju nikt nie będzie szanował w świecie nauki oprócz źródła taniej siły roboczej w laboratoriach świata.

Popatrzcie także na obecną sytuację. Praktycznie żaden naukowiec z Polski z ważniejszym dorobkiem nie komunikuje aktywnie stanu Nauki o sars-cov-2, nie wskazuje rozwiązań, nie ma żadnej łączności pomiędzy Nauką a społeczeństwem mimo iż płaci ono ich pensje i granty. Inaczej jest na Zachodzie, gdzie mniej lub bardziej tłamszony, ale dialog i dyskusja trwa, gdzie konta twitterowe naukowców z UK, USA, Francji, Niemiec, itd. aż kipią od wymiany informacji, dyskusji – w Polsce jest monolog i cisza tych, którzy mają moralny obowiązek krzyczeć. Dlaczego? Są 2 możliwości…

Mój dawny szef – brytyjski profesor mawiał po zakończonym seminarium kiedy nie było pytań, że pytań nie ma tylko wtedy kiedy wszyscy wszystko wiedzą lub kiedy nie wiedzą nic. Która opcja jest bardziej adekwatna w Polsce? Einstein mawiał, że w nauce ważniejsza jest wyobraźnia niż wiedza. Dlaczego? Wiedzę można uzupełnić i nikt nie wie wszystkiego z definicji ALE jeśli nie ma pytań, dyskusji i wymiany myśli, idei i wyników – całość staje się farsą i prowadzi szybko do katastrofy szczególnie w czasie kryzysu. Kiedy Nauka staje się urzędem, a naukowiec – urzędnikiem o wręcz kapłańskiej misji strzeżenia dogmatów i rytuałów a nie wolności myśli i słowa – bo to na uniwersytetach są one tworzone, nie w mediach, które tylko z nich korzystają – to życie państwa zaczyna przypominać teatr, w którym liczy się tylko odgrywana rola. Wszystko staje się sztuczne, nadęte i autorytarne.

Zauważcie, że naukowcy w Polsce często ukrywają się za tytułami, które same w sobie mają świadczyć o tym, że dana osoba czy wypowiedź autorytarna nie podlegają dyskusji – “ja jestem nauką” usłyszeliśmy niedawno od jednego z nich. Kiedy opowiedziałem to mojemu znajomemu – Nobliście – tylko się uśmiechnął pod nosem. Takie zwroty są cechami maluczkich lub tyranów – jedni i drudzy są niebezpieczni ze względu na swoje niepewności wynikające z braku swobody dyskusji i wymiany wiedzy. Osobowości izolacyjne, autorytarne o niepewności swojej posiadanej wiedzy i strachu przed ujawnieniem swojej niewiedzy, które odpowiadają za losy milionów są drogą ku absolutnej katastrofie. Kryzys wymaga osobowości interaktywnych, otwartych na sugestie, spostrzeżenia i przemyślenia – dialogu. To średniowieczno-wiktoriański mit, że tylko twardy przywódca może wyprowadzić nas na prostą.

Obecny problem jest ekstremalnie złożony i NIKT – żadna pojedyncza osoba nie ma wiedzy ani zrozumienia tak potężnego i absolutnego żeby samodzielnie wiedzieć co jest najlepszym rozwiązaniem. Z tego powodu już dawno powinna powstać prawdziwa interdyscyplinarna rada naukowo-medyczna przy Prezydencie RP. Rada ta powinna przedstawiać regularnie raporty z obecnego stanu wiedzy i podejmować decyzje otwarcie w oparciu o całą sieć wiedzy a nie podręczniki sprzed 30-40 lat i swoje tytuły naukowe.

Nauka jest dzisiaj wydarzeniem społecznościowym – to jest atut a nie problem, choć tak jest on postrzegany przez tych niepewnych siebie decydentów. Już dawno NASA i SETI zauważyły, że indywidualne komputery ludzi na świecie mogą wspomóc w analizie olbrzymiej ilości danych. Tutaj jest podobnie. Im więcej osób czyta i analizuje problem – tym szybciej będzie można znaleźć skuteczniejsze rozwiązania. Idea tzw. Naukowca Obywatela (Citizen Scientist) jest bardzo dobra, ale w Polsce obca władzom, a odpowiednio zagospodarowana mogłaby znaczenie wspomóc działania rządu – oczywiście pod warunkiem, że ten jest w ogóle zainteresowany poprawą sytuacji.

Do tego wszystkiego potrzeba jest jednak… wyobraźnia i dlatego Polacy nie będą mieli Nobli poddając się Horbanom zamiast szukać Einsteinów.

Ja zawsze mówię – jakie uniwersytety taki Naród. Uniwersytety tworzą myśl odzwierciedloną w nowych teoriach, odkryciach i technologiach – jeśli jej nie tworzą, Naród traci zdolność do niezależności i staje się odtwórczy, kopiujący i w końcu ubezwłasnowolniony – najpierw intelektualnie, potem gospodarczo a na końcu fizycznie.

Jan Gałąź

Udostępnij: