Ostatnia kromka chleba

Braciszkowie moi mili!

Skrzypią po raz ostatni drzwi sklepików, kin, siłowni, bibliotek i muzeów! Gasną światła galerii handlowych, hotelowe korytarze pokrywają się kurzem, milkną restauracyjne kuchnie, a kelnerki i barmani wycierają niedbale po raz ostatni stoliki…
Rzedną Staruszkowie w kościelnych ławach, a wyschnięte i czyste szkolne tablice wsłuchują się w nienaturalną ciszę klas… Pustoszeją ulice po których smutno i bez żadnej werwy snują się szare i brudne liście wymieszane ze zbłoconymi maseczkami made in China…

Wszyscy porzucając biznesy, warsztaty i stanowiska pracy, pokornie, z głowami wbitymi w trotuar, ściskając ostatnią wypłatę jak kromkę chleba, wracają…
Szczękają zamki w apartamentach, mieszkaniach i domach, gdzie nawet psy nie chcą szczekać na milicyjne suki i krążące na sygnale karetki, które niczym upiorne karawany rozwożą ciała żywe lub martwe, szukając miejsca by się ich pozbyć…  Polska zamiera, wymiera i umiera…
Cichutko, pokornie, bez najmniejszego nawet grymasu sprzeciwu…

Umiera zgodnie z planem, starodawnym i tajnym, który realizuje się przy pomocy polskojęzycznych funkcjonariuszy, którzy punkt po punkcie, odfajkowują kopiowym ołówkiem w pożółkłym kajecie, kolejne obszary życia wygaszane, uciszane, odpolaczane! 

Okupacja bez okupacji, eksterminacja bez eksterminacji, depolonizacja bez depolonizacji…

Wszystko w imię walki o lepsze dobro, o zdrowsze jutro i o powszechną szczęśliwość, której nigdy dla nas Polaków nie przewidziano. Wszyscy więc karnie w imię tego lepszego jutra, zakładają sobie kajdany, montują aplikacje, pozwalają niszczyć źródła utrzymania swoich rodzin, trują się własnym dwutlenkiem węgla, by za chwilę pozwolić dać sobie w żyłę i wpuścić truciznę, która w najlepszym przypadku uczyni z nas zombie. Oczywiście jeżeli do tego czasu dożyjemy, bo szczęśliwym trafem Służba Zdrowia nie uśmierci nas wcześniej brakiem dostępu do tradycyjnej opieki medycznej. 

Wirus Koronny!

Oto mityczny winowajca, nieprzejednany wróg i sprawca! On tylko i nikt inny będzie winien, że zostaniemy nędzarzami, niewolnikami na własnej ziemi, bezwolnym narodem upadłym, który zawierzył i uwierzył swoim największym Oprawcom i prawdziwym Okupantom.

Tak Braciszkowie! Okupantom!
Nasza sytuacja nie różni się bowiem od stanu wojny, która tak krwawo odcisnęła się na naszej Ojczyźnie, albo jest jeszcze gorsza,  bowiem Okupant zdjął mundury, stara się mówić poprawną polszczyzną i miast wieszać okupacyjne flagi, z lubością przywdziewa biel i czerwień. Nigdy nie zapominając, by Lud Prosty przeznaczony do utylizacji, był solidnie podzielony i nienawidził się wzajemnie!

I nienawidzi się!
I skacze sobie do gardeł miast sięgnąć gardła tych, którzy Polsce zgotowali ten los i przenieść ich tam, gdzie jest ich miejsce! Wywlec na śmietnik haniebnej historii, między największych zdrajców i grabarzy Ojczyzny i zadbać, by pamięć o ich obrzydliwych jestestwach nigdy nie zaginęła…

Ale czy Lud, który pozwolił zamknąć cmentarze, a może lepiej powiedzieć pozwolił odebrać sobie pamięć, jest zdolny do buntu? Czy Lud, który mości swoje mentalne i moralne trumienki, każdy według zasobności portfela, gustu i poglądów politycznych, przyozdabiając je znakami i runami przynależnymi plemionom do których się zaliczają, będzie potrafił sięgnąć po Wolność? Czy umrze w cichości i hańbie? Nie wiem i wielkiej nadziei nie mam! 

Może tylko w tej ostatniej kromce chleba, po której przyjdzie głód, który da Bóg, zrodzi wściekłość i bunt, a za nim głód Wolności…

Udostępnij: