Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. Celem musi być nie dotarcie do jakiejś oznaczonej linii, lecz zniszczenie żywej siły. Nawet gdyby wojna miała wybuchnąć na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być pierwszym naszym zadaniem. Decyzja musi być natychmiastowa ze względu na porę roku. Podam dla celów propagandowych jakąś przyczynę wybuchu wojny. Mniejsza z tym, czy będzie ona wiarygodna, czy nie. Zwycięscy nikt nie pyta, czy powiedział prawdę, czy też nie. W sprawach związanych z rozpoczęciem i prowadzeniem wojny nie decyduje prawo, lecz zwycięstwo. Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni… Dżyngis-Chan rzucił na śmierć miliony kobiet i dzieci świadomie i z lekkim sercem – historia widzi w nim tylko wielkiego założyciela państw. Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf, dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania kobiet i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową.
Adolf Hitler
Konzentrationslager Warschau występuje obok Majdanka i Auschwitz na IV procesie w Norymberdze. W aktach procesu znajdują się dokumenty dotyczące założenia i funkcjonowania obozu. KL Warschau jako działający w trzech miejscach, zaznaczony jest na przerażającej mapie niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady sporządzonej przez niemieckiego ludobójcę Rudolfa Hößa. Na stronie 304 w „Księdze Arolsen” dotyczącej obozów znajdujących się na terenie III Rzeszy znajduje się KL Warschau jako funkcjonujący od lipca 1943 roku. Obok wpisu jest notatka, że „był on uruchamiany na podstawie rozkazu Himmlera, którego nie udało się odnaleźć”. Ten zaginiony rozkaz to rozkaz wydany 9 października 1942 roku, ale i z niego wynika, że obóz już w pełni funkcjonował.
Historycy i demografowie ustalili ponad wszelką wątpliwość, że w latach 1939-1945 Warszawa straciła 800 000 mieszkańców, lecz nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, gdzie stracono 200 000 osób.
Jednak wszystkie nitki prowadzą do KL Warschau…
Maria (Marianna) Trzcińska (ur. 22 marca 1931, zm. 22 grudnia 2011 w Warszawie) to polska sędzia, która była zatrudniona w latach 1974–1996 w Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i Instytucie Pamięci Narodowej. Prowadziła śledztwo i badała zbrodnie niemieckie w Polsce w czasie II wojny światowej. Autorka historycznej monografii dotyczącej warszawskiego obozu koncentracyjnego KL Warschau, zbudowanego przez SS w okupowanej Polsce, będącego jedynym niemieckim obozem koncentracyjnym usytuowanym w europejskiej stolicy.
Dlaczego zatem trzymano w tajemnicy przed Narodem Polskim prawdę o 200 000 osób? Sędzia Maria Trzcińska daje na to odpowiedź:
Już w 1945r. w obiektach po hitlerowskiego KL Warschau zorganizowano obóz pracy NKWD, który był miejscem izolacji i eksterminacji żołnierzy AK i polskiej inteligencji, sprzeciwiających się sowietyzacji Polski (…). Przyjęto więc kierunek stopniowego wyciszania KL Warschau, aż do całkowitego zanegowania jego istnienia. Zaś ofiary tego obozu, około 100tys., wliczono do strat Powstania Warszawskiego, a drugie 100 tys. łączono z gettem (…).
Maria Trzcińska
Wreszcie oskarżenie:
O ile za zbrodnie mordów dokonanych w KL Warschau odpowiedzialni są sami hitlerowcy, to za stan, iż nie doszło do ich osądzenia, odpowiedzialny jest Instytut Pamięci Narodowej i jego poprzednie ekipy kierownicze!
Maria Trzcińska
Pamięć o obozie zagłady działającym w stolicy Polski została całkowicie wymazana ze świadomości Polaków. Dlatego tak ważnego i wyjątkowego znaczenia dla Prawdy historycznej, dla Narodowej Pamięci nabiera pionierska praca Marii Trzcińskiej, praca likwidująca kolejną „białą plamę„. Nikt bowiem dotąd nie zwrócił uwagi, że KL Warschau nie był tylko lagrem w byłym getcie, lecz stanowił strukturę wielolagrową. Tę prawdę odkryła Sędzia Trzcińska.
Trzcińska dowiodła także, że piekielną machinę śmierci przerwało Powstanie Warszawskie na pół roku przed wkroczeniem do stolicy Armii Czerwonej.
Znaczenie historyczne Powstania Warszawskiego dla warszawskiego Obozu Koncentracyjnego powinno być mierzone nie tyle liczbą faktycznie wyzwolonych więźniów, lecz głównie tym, że na skutek wybuchu powstania Niemcy zmuszeni byli w ogóle obóz zlikwidować, co udaremniło im wykonanie planu wyniszczenia mieszkańców Warszawy do 500 tys. Z tego punktu widzenia Powstanie Warszawskie było polskim aktem zorganizowanej obrony i samoobrony koniecznej przed ostateczną zagładą miasta, co nobilituje je nie tylko w historii, ale także współcześnie.
Maria Trzcińska
Powojenne dzieje obozu
Kiedy Niemcy zostali wyparci z Warszawy część obozu koncentracyjnego KL Warschau została przejęta przez sowieckie NKWD. W latach 1945-1954 obóz NKWD był przeznaczony do likwidacji polskiego elementu narodowego, czyli Żołnierzy II Konspiracji – Żołnierzy Wyklętych.
Polityczny klincz wokół śledztwa ws. KL Warschau
Przez prawie 50 lat zawyżano straty Powstania Warszawskiego do 250 tys., a nawet do 280 tys.ludzi, podczas gdy wynosiły one 150 tys. Jak do tego doszło i w jakim celu to robiono?
Już w 1945 r. w obiektach po hitlerowskiego KL Warschau (tak samo jak w innych obozach po niemieckich na ziemiach polskich) zorganizowano obóz pracy NKWD, który był miejscem izolacji i eksterminacji żołnierzy Armii Krajowej i polskiej inteligencji, sprzeciwiających się sowietyzacji Polski. Dlatego badania nad KL Warschau zostały przerwane, bo ich kontynuowanie ujawniałoby automatycznie działalność powojennego obozu, a nie bardzo chciano to ujawniać.
Zaczęto więc proces stopniowego wyciszania wszystkiego co wiązało się z KL Warschau, aż do całkowitego wyparcia jego istnienia. Zaś ofiary tego obozu wliczono do strat Powstania Warszawskiego, czyli około 100 tys., a drugie 100 tys. połączono z gettem, gdzie warto zauważyć, straty stałych mieszkańców historycy podawali razem ze stratami Żydów obcokrajowców przesiedlonych do getta warszawskiego z terenów: Rzeszy, Protektoratu Czech i Moraw i obszarów dystryktu. Straty tu opisane dotyczą wyłącznie stałych mieszkańców Warszawy. W ten sposób KL Warschau, który był ewidentnym miejscem ludobójstwa na mieszkańcach stolicy, został skasowany z pamięci, a jego ofiary zniknęły wśród ofiar powstania i getta. Starannie kształtowanie przez ponad 50 lat obrazu okupacyjnej Warszawy bez KL Warschau i obarczanie odpowiedzialnością AK za wyrządzone przez powstanie straty ludzkie większe od faktycznych, było ówczesnym politykom bardzo potrzebne. Stan taki utrwalali więc w swych publikacjach niektórzy historycy, a także funkcjonariusze Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Oto przykłady działalności na rzecz prawdy z czasów „wolnej” już Polski:
Były naczelnik archiwum Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, historyk Stanisław Biernacki, który wcześniej pełnił funkcję sekretarza egzekutywy POP PZPR d/s ideologicznych w Ministerstwie Sprawiedliwości, nieposiadający żadnego liczącego się dorobku naukowego w dziedzinie historii, na naradzie Kierownictwa KŚZPNP w 1991 r. powrócił do całkowitego zanegowania KL Warschau, nazywając go „utopią”, a następnie wersję tę jako stanowisko KŚZPNP upowszechniał w mediach, na Radzie Naukowej i wśród historyków na zewnątrz. I to celowe działanie odniosło skutek, podważając istnienie obozu, tworząc je niewiarygodnym i utrudniało śledztwo w sprawie „nieistniejącego obozu”. Dlatego z jego inicjatywy została rozwiązana Warszawska Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich. W następstwie tego Warszawa, która była największym ośrodkiem zbrodni hitlerowskich w kraju i której straty ludzkie były większe od strat całej Anglii i Francji razem wziętych, pozbawiona została organu do ich badania i ścigania.
Prokurator Krystyna Smardzewska została naczelnikiem Wydziału Śledczego d/s Zbrodni Hitlerowskich KŚZPNP dzięki swemu mężowi, który w tym czasie był dyrektorem Departamentu Nadzoru w Ministerstwie Sprawiedliwości. Nigdy wcześniej nie zajmowała się zawodowo dziejami II wojny światowej, okupacją hitlerowską ziem polskich. Gestapo, policja niemiecka, zbrodnie NKWD – te nazwy były jej obce. Nie czytała nigdy historii Warszawy. Nie posiadała wiedzy i kompetencji kierowania takim wydziałem. Zatem dołączyła do tych „kompetentnych”, którzy negowali KL Warschau lub pomniejszali jego wielkość. Z dokumentacji przygotowanej do wysłania do Niemieckiej Prokuratury w Hamburgu usunęła całą grupę dokumentów, w tym:
- Protokół Norymberski w części stwierdzającej funkcjonowanie KL Warschau od października 1942 r.
- Rozkaz Himmlera z 31 lipca 1942 r. zakazujący używania słowa „partyzanci” i nakazujący zastąpienie go słowem „bandyci”. Na podstawie m.in. tego rozkazu członkowie i żołnierze konspiracji, polscy patrioci walczący o niepodległość Polski, traceni byli przez okupanta w komorach gazowych KL Warschau jak kryminalni bandyci niepodlegający ochronie prawa międzynarodowego.
- Ekspertyzę biegłych dotyczącą komór gazowych.
Stanisław Kaniewski, zastępca dyrektora d/s śledczych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w latach 90., były prokurator stalinowski, którego idolem przywoływanym jako wzór do naśladowania był Feliks Edmundowicz Dzierżyński, prowadził śledztwo przeciwko Prymasowi Polski Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu. On też w roku 1974 został wydalony z Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich „za udział w świadomym udzielaniu pomocy w oszustwie„. W 1992 r. po powrocie do KŚZPNP, zażądał od sędziego prowadzącego śledztwo w sprawie KL Warschau nie przesyłania do niemieckiej prokuratury części innych dokumentów poza tymi, które zatrzymała Krystyna Smardzewska.
Był to: główny rozkaz Himmlera z 16 lutego 1943 r. wyznaczającego cel, jaki przez KL Warschau miał być spełniony, tj. zmniejszenie miasta Warszawy i jego mieszkańców do 500 tys., oraz protokołu przesłuchania dowódcy SS i policji w Warszawie Ottona Paula Geibla, który osobiście zeznał, iż w Warszawie tracono po 400 Polaków na dobę. Kiedy manipulacje z dokumentami nie powiodły się, Kaniewski przerwa śledztwo w sprawie KL Warschau na dwa lata, a było ono już przerywane trzykrotnie!, odebrał sędziemu akta i zamknął je w szafie pancernej, całkowicie uniemożliwiając dalsze badania. Nie dopuścił do przyjazdu do KŚZPNP przedstawicieli niemieckich prokuratorów, którzy zgłosili potrzebę zapoznania się z dowodami polskiego śledztwa w celu wykorzystania ich do prowadzonego w Niemczech śledztwa w sprawie KL Warschau. Nie dopuszczał też do przekazania przez KŚZPNP materiałów dowodowych do Niemieckiej Prokuratury, blokując je u siebie przez ponad pół roku. Na polecenie Stanisława Kaniewskiego wyłączone zostały z akt KL Warschau akta egzekucji ulicznych, które wrzucone zostały do niezamykającej się szafy na balkonie, gdzie każdy mógł je zabrać, a jeżeli nawet tego nie zrobiono, to czynniki atmosferyczne, zniszczyły je. A były to akta egzekucji w sprawach, w których toczyły się śledztwa w Niemieckiej Prokuraturze w Hamburgu. W tym samym czasie okazało się nagle, że także „zniknęła” z archiwum GKBZHwP dokumentacja KL Warschau zebrana i skompletowana w nieistniejącej już Okręgowej Warszawskiej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Te „zaginione” dokumenty miały ogromną wartość historyczną i procesową. Były to bowiem materiały zawierające zeznania naocznych świadków wydarzeń z okresu funkcjonowania KL Warschau. Zeznania te zostały złożone we wczesnych latach po wojennych, kiedy pamięć wydarzeń była jeszcze świeża, dlatego miały one niesamowite znaczenie, tym bardziej, że większość świadków już nie żyła. Te wszystkie mataczenia spowodowały, że zostało niewiele materiałów dowodowych dotyczących całego kompleksu KL Warschau. I wtedy właśnie Kaniewski osobiście przygotował wniosek o umorzenie śledztwa. W jego uzasadnieniu przedstawiał stan faktyczny, w którym potraktował KL Warschau, w którym zamordowano 200 tys. ludzi, jako jedno lagrowy obóz pracy przeznaczony do rozbiórki byłego getta i zbudowania parku. W ten sposób śledztwo zostało umorzone bez wiedzy i zgody sędziego prowadzącego.
Dyrektorem KŚZPNP do roku 1998 był dr Ryszard Walczak, były pracownik kadrowy Akademii Nauk Społecznych KC PZPR. Znane mu były pokrętne działania prokuratorów Krystyny Smardzewskiej i Stanisława Kaniewskiego i akceptował je. Nie uwzględnił wniosku sędziego prowadzącego o wyłączenie tej dwójki od nadzoru nad śledztwem. Nie uwzględnił też odwołania sędziego od postanowienia o umorzeniu śledztwa i wnioskującego jego wznowienie celem uzupełnienia. Co więcej, sam inspirował działania sprzeczne z przepisami KPK.
Sam prokurator Stanisław Kaniewski został prawomocnie uznany za kłamcę lustracyjnego. W latach 90. był on wiceszefem Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu, która zanim powstał Instytut Pamięci Narodowej, ścigała zbrodnie hitlerowskie i stalinowskie. W poniedziałek Sąd Lustracyjny utrzymał w mocy orzeczenie I instancji z lutego 2004 r., że prokurator Stanisław Kaniewski złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne – podał w środę na swych stronach internetowych rzecznik interesu publicznego. Spytany w środę przez PAP, jak ocenia działalność Kaniewskiego w Głównej Komisji w kontekście wyroku Sądu Lustracyjnego, Kulesza powiedział, że nie sądzi, by jako tajny współpracownik miał on jakoś wpływać na tok prowadzonych śledztw.
Ja nie stwierdziłem takich przypadków, a tego typu informacji o przeszłości pana Kaniewskiego nie miałem.
Sędzia Kulesza dla Serwis PAP 15.09.2004 r., Nasz Dziennik, Życie Warszawy, Rzeczpospolita 16.09.2004 r.
Dla zainteresowaniach tematem polecam lekturę Sędzi Marii Trzcińskiej dostępnej na stronie: https://gloria.tv/post/gJVMzwpSa8Kp4uyhbsaJKR6Xr
Upamiętnienie
Na koniec chciałam dodać, że samo miejsce upamiętnienia obozu jest mało znane i nie funkcjonuje w świadomości Warszawiaków. Osoby mieszkające na Woli, spacerując i poznając dzielnicę, być może natkną się się na to miejsce na skwerze Alojzego Pawełka, ale czy podejdą przeczytać – nie wiem…
200 tysięcy mieszkańców Warszawy.
To znaczy, że jedna piąta warszawskich gojów zniknęła bez śladu. W szczególności nie ma po tym masowym znikaniu żadnego śladu w zbiorowej pamięci.
ANi nie nagłaśniano tego po wojnie. Bo co, bo obozu używało potem NKWD? Wielkie mi co. Majdanka też używało.
Widzę, że dla niektórych bardzo to bolesne, że ktoś ten temat ruszył.